fot. Instagram Roberta Kubicy

Dzisiejszy oficjalny powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 to absolutnie wydarzenie ostatnich tygodni. Po ponad ośmiu latach, znakomity kierowca ponownie zasiądzie w jednym z najszybszych samochodów na świecie, w czym pomogliśmy też i „my”.

Jak chyba wszyscy doskonale wiemy, od lutego 2011, kariera Kubicy była ciągnącą się rehabilitacją, przeplataną przez starty w rajdach. Stosunkowo długo polski kierowca ukrywał się ze swoją inną pasją, czyli jazdą na rowerze. Sytuacja zaczęła się zmieniać przed rokiem, kiedy to jedyny polski zwycięzca wyścigu F1 zaczął z uśmiechem na ustach pojawiać się na zdjęciach treningowych niektórych kolarzy. Wtedy stało się jasne, że serdecznym przyjacielem Kubicy został legendarny Alessandro Petacchi, a sama jazda na rowerze stała się dla niego znakomitą odskocznią.

Moi rodzice mówią mi, że zacząłem pedałować wcześniej niż chodzić, być może dlatego, że zawsze byłem leniwy. Jeździłem na rowerze górskim i odbyłem także staż w zespole z Krakowa. Ale potem zaczęłam ścigać się w kartingu, wybrałem  drogę motorsportu. Rower mi pomagał, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Po wypadku, w okresie, w którym odczuwałem największy dyskomfort i ból, było to lekarstwo. Samotna jazda uspokajała mnie i pomagała w refleksji. Teraz, jeśli nie jadę przez dwa czy trzy dni, tęsknię za tym. Nie wspominając już o tym, że bardzo lubię jeść i dzięki temu mogę pozbyć się pragnienia bez przybrania na wadze

– powiedział Polak w rozmowie z włoskim portalem Sport Week.

Jak się okazuje, od czerwca 2016, czyli momentu, w którym Kubica rozpoczął na dobre jeździć na szosie, udało mu się głęboko wsiąknąć w środowisko. Przez ostatnie 2 lata, jeden z najwybitniejszych polskich sportowców stał się „jednym z nas”, widząc kolarski świat z tej samej strony. Co by nie mówić, jeden z mistrzów, w pewnym sensie, „wskazał mu drogę”.

Najpierw poznałem Michele Bartolego, innego świetnego kolarza, a potem na rowerze spotkałem wielu wspaniałych ludzi, którzy stali się przyjaciółmi, zaczynając od Petacchiego. Odkryłem, że wielu kierowców ma tę samą pasję co Alessandro. Poza podziwem dla mistrza, podoba mi się sposób, w jaki mówi o miłości do swojego sportu, tak jak ja, kiedy mówię o kartingu i wyjazdach na wyścigi z tatą

– dodał nowy kierowca ekipy Williams.

Robert Kubica, what a legend ????? #nevergiveup #comeback #hero F1

Publiée par Michał Kwiatkowski sur Jeudi 22 novembre 2018

Spoglądając na ostatnie lata kariery Kubicy, można zauważyć jeden, bardzo ważny wniosek. Od momentu dużo aktywniejszego „poszukiwania siebie” na rowerze, krakowianin przestał wręcz wstydzić się swoich problemów z ciałem. Jego ręka nie jest już chowana pod długim rękawem, a sam zawodnik potrafi dużo bardziej bezpośrednio mówić o całej rehabilitacji i powrocie na szczyt. Niewykluczone, że samotna kontemplacja przyrody, której, na dobrą sprawę, oddaje się każdy z nas podczas samotnych wojaży, pozwoliła mu zrozumieć pewne kwestie i nieco zmienić swój sposób myślenia.

Teraz, kiedy wszystko ułożyło się pomyśli jego i naszej, niezmiernie cieszy nas fakt, że rower stał się dla niego czymś codziennym, naturalnym. Robert, jesteś jednym z nas i na zawsze nim zostaniesz. Zapamiętaj tylko, że nawet najgorszy kolarz jest wielkim sportowcem, a kierowca wyścigowy wracający do najważniejszej serii po tylu latach przerwy jest po prostu wybitny.

Gratulujemy i przypominamy – jesteśmy rodziną, możesz na nas liczyć!

Poprzedni artykułDrużyna Dimension Data zamknęła skład na sezon 2019
Następny artykułZaprezentowano datę i trasę próby przedolimpijskiej w Tokio
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments