GFNY jest jednak czymś więcej niż tylko jednodniowym klasykiem kolarskim dla amatorów. To globalna społeczność, której przez cały rok zapewniamy wyzwania, szkolenia i porady koleżeńskie” – mówi Michał Drelich, dyrektor „Grand Fondo New York” Gdynia 2018.

Marek Bala – Naszosie.pl: Co to jest GFNY World?

Michał Drelich: GFNY to skrót od Gran Fondo New York. W tej chwili to najdynamiczniej rozwijający się cykl wyścigów kolarskich dla amatorów na świecie. Wyróżnia się wysokim standardem organizacyjnym i oryginalną formułą. Zawodnicy otrzymują w pakiecie startowym między innymi profesjonalną koszulkę kolarską, w której startują. To nie jest żadna tania koszulka z sieciówki. To odzież wysokiej jakości, produkowana w tej samej szwalni i z tych samych materiałów, co koszulki wyścigowe Team Sky i połowy zawodowego peletonu. GFNY jest jednak czymś więcej niż tylko jednodniowym klasykiem kolarskim dla amatorów. To globalna społeczność, której przez cały rok zapewniamy wyzwania, szkolenia i porady koleżeńskie. GFNY to dbałość o szczegóły i styl, które sprawiają, że kolarze na całym świecie ufają tej marce. Wyścigi z tej serii zapewniają podobną jakość, wygląd i przeżycia dla uczestników. Jeśli miałbym to z czymś porównać, to z zawodami marki IRONMAN, których także jesteśmy organizatorem w Polsce.

GFNY Gdynia to nie tylko wysokie standardy organizacyjne, ale też wysoka cena opłaty startowej?

To prawda, że jesteśmy drożsi od innych tego typu wyścigów kolarskich w naszym kraju. Mamy tego pełną świadomość. Przez najbliższe dni, tygodnie i miesiące będziemy przekonywać miłośników kolarstwa do tego, że GFNY jest wart swojej ceny. GFNY to projekt długofalowy, mocno w niego wierzymy. To będzie impreza zrobiona z rozmachem. Ma zadowolić nawet tych najbardziej wymagających.

Czy Twoim zdaniem to wystarczy, żeby przyciągnąć kolarzy?

W Polsce jest wielu kolarzy, którzy czekają na profesjonalny klasyk kolarski dla amatorów. Zorganizowanie wyścigu na wzór słynnych, włoskich Gran Fondo – to nasz cel. W takich wyścigach startuje czasem nawet po kilkanaście tysięcy amatorów. Tak jest nie tylko we Włoszech, ale także we Francji, w Niemczech czy w Skandynawii. Te wyścigi dostarczają zawodnikom nieprawdopodobnych emocji i wspomnień, a także kolarskich przyjaciół z całego świata. To jest warte każdej ceny.

Czy w Polsce nie ma takich wyścigów?

Dokładnie takie samo pytanie zadaliśmy sobie jakiś czas temu i dlatego zdecydowaliśmy się kupić licencję GFNY. Chcemy wykorzystać nasze kilkunastoletnie doświadczenie w organizacji międzynarodowych eventów i w marketingu sportowym, aby zbudować w naszym kraju zawody kolarskie dla amatorów z najwyższej półki. W mojej ocenie dziś jeszcze takich zawodów w Polsce nie ma.

Czym GFNY będzie się różnić od innych tego typu imprez?

Chcemy zbudować wokół GFNY Gdynia atmosferę wielkiego, kolarskiego święta. To ma być impreza, która będzie wyznaczała standardy dla innych organizatorów. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie twierdzę, że inne imprezy w Polsce są źle organizowane. Wpadły jednak w pułapkę średniego rozwoju, ponieważ organizatorzy tych imprez zamiast myśleć o rozwoju, ciągle walczą o spięcie budżetu. Wielu zawodników wywiera na organizatorach presję, żeby wszystkie imprezy, niezależnie od skali i jakości, kosztowały mniej więcej tyle samo. A na dłuższą metę tak się nie da. W każdym wysoko rozwiniętym kraju, a do takich zalicza się Polska, znajdziemy szeroką ofertę zawodów od 20 do nawet 600 Euro. Chodzi o to, żeby mieć wybór. Jeśli ktoś chce brać udział w międzynarodowych zawodach, w atrakcyjnym miejscu, organizowanych z rozmachem, z bogatym pakietem świadczeń zawodniczych, to powinien akceptować, że takie zawody kosztują więcej niż wyścig w małej miejscowości, robiony dla lokalnej społeczności.

To chyba naturalne, że ludzie nie chcą, żeby wyścigi drożały?

Jasne. Nie chcemy też, żeby drożało mleko czy masło. Mimo to lubimy mieć wybór na półce w sklepie. Z mojej perspektywy z zawodami sportowymi dla amatorów powinno być podobnie. Idąc do sklepu nie wykłócam się przecież ze sprzedawcą, że cena mojej ulubionej margaryny jest za wysoka. Nie zachowuję się tak też przy kasie w kinie, w teatrze czy na pływalni. Wychodzę z założenia, że co jakiś czas warto sobie pozwolić na odrobinę luksusu. I my ten luksus chcemy zapewnić. GFNY to ponad 200 km zamkniętych dróg i widowiskowe trasy po Kaszubach. Start i meta na Skwerze Kościuszki w Gdyni. Miasteczko rowerowe z atrakcjami dla całych rodzin. Punkty kibicowania i odświeżania przy trasie. Atrakcyjny pakiet świadczeń socjalnych dla zawodników, obejmujący nie tylko profesjonalną koszulkę kolarską i medal na mecie, ale także bankiet powitalny na dzień przed wyścigiem, posiłek regeneracyjny po zawodach, napoje i owoce bez limitów. GFNY Gdynia to także to, czego na pierwszy rzut oka nie widać. To kilkaset osób dbających o komfort i bezpieczeństwo zawodników na trasie. Bezpłatny serwis rowerowy przed i w trakcie zawodów i wiele, wiele innych udogodnień, o których będziemy informować w kolejnych tygodniach.

Nie boicie się, że wymóg startu w koszulce GFNY Gdynia zniechęci część mastersów?

GFNY Gdynia to wyścig dla amatorów. Takie same zasady obowiązują uczestników tej serii na całym świecie i większość je akceptuje, co widać po frekwencji. W ubiegłym roku w zawodach GFNY World wystartowało kilkadziesiąt tysięcy kolarzy z ponad 75 krajów świata. Rozumiem, że to może być problem dla zawodowców, którzy jeżdżą w zawodowych grupach, ale ich na naszym wyścigu nie będzie. Ponadto, każdy może wystartować w swoich klubowych spodenkach, czy kamizelce. Koszulki GFNY są doskonałej jakości, o czym będzie się mógł przekonać każdy, kto wystartuje w naszych zawodach. To oczko w głowie właścicieli i pomysłodawców Gran Fondo New York.

Wspomniałeś o tym, że oferta GFNY Gdynia będzie wykraczać poza same zawody…

Zgadza się. Szykujemy wiele działań promocyjnych we współpracy z naszymi partnerami. Ruszamy z nimi zaraz po Nowym Roku. Mogę zapewnić, że będzie o nas głośno. Jak już wspomniałem, GFNY Gdynia to dla nas długofalowa inwestycja. Wiemy, że na zaufanie środowiska kolarskiego musimy ciężko zapracować i jesteśmy na tę pracę gotowi. Jestem przekonany, że zostanie ona doceniona. Krytyczne uwagi motywują nas do jeszcze większego wysiłku.

Czy Zenon Jaskuła ma pomóc w osiągnięciu tego celu?

Jak najbardziej. Zenon został ambasadorem GFNY Gdynia, ale dla nas jest także doradcą i źródłem bezcennej wiedzy o tym, czego oczekują zawodnicy z Polski i ze świata od profesjonalnego wyścigu kolarskiego. W naszym zespole to zresztą nie jedyny kolarz. Z uwagą słuchamy ich rad i spostrzeżeń.

Dziękuję za rozmowę.

Poprzedni artykułJens Keukeleire: „W Paryż – Roubaix czuję się lepiej niż we Flandrii”
Następny artykułJuan-José Lobato nie jest już kolarzem drużyny LottoNL-Jumbo!
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments