Kiedy dobieraliśmy zawodników do cyklu bohatera sezonu, braliśmy pod uwagę ich dokonania, jak i narodowość. Nie da się ukryć, że olbrzymią przyjemność sprawiał nam swoją jazdą Tomasz Marczyński, dlatego też nie mogło go zabraknąć w naszym zestawieniu.
Trzy miesiące temu napisaliśmy o „Maniolo” prawie wszystko. Przypomnieliśmy jego karierę, problemy czy kontuzje i z uznaniem przyjrzeliśmy się wynikom z tego sezonu. Dziś z ogromną przyjemnością do tego wracamy, bo przecież jest warto!
Patrząc na wyniki Tomasza Marczyńskiego w tegorocznym sezonie, nie zwracamy raczej uwagi na jego pierwszą część powody są dwa – po pierwsze, nie były to miesiące idealne. Po drugie, rezultaty osiągnięte w hiszpańskiej Vuelcie zakrywają wszystkie problemy, z którymi borykał się nasz dzisiejszy bohater.
Powróćmy więc do Hiszpanii, bo naprawdę warto. Już pierwszy tydzień rywalizacji okazał się dla nas szczęśliwy. W szczególności etap numer 6, kończący się w Saguncie i będący pierwszą prawdziwą szansą dla uciekinierów, był dla nas więcej niż niesamowity. Wszystko za sprawą „Mańka” oraz Pawła Poljańskiego, którzy robili wszystko, by odjechać rywalom. Zakończyło się finiszem, w którym najszybszy okazał się Marczyński, a „Poljan” musiał zadowolić się drugim miejscem, rozpoczynając serie lokat w czołówce.
Kolejna z pięknych chwil dla Marczyńskiego to końcówka etapu numer 12, kończącego się w Antequera Los Dolmenes. Wówczas „Maniek” nie pozostawił rywalom najmniejszych złudzeń. Śmiem nawet twierdzić, że były mistrz Polski, z ogromną łatwością zostawił współtowarzyszy ucieczki prawie minutę za plecami. Ten triumf został osiągnięty w wielkim stylu, co tylko podkreśla doskonałą dyspozycję Polaka.
Start we Vuelcie był dla Maniolo praktycznie zakończeniem sezonu. O jego braku na mistrzostwach świata w Bergen pisało się już wiele i obecnie nie ma to znaczenia. Niezależnie od tego, start w trzecim z wielkich tourów w sezonie 2017 to jeden z najlepszych okresów w karierze Marczyńskiego. Miejmy nadzieję, że nie ostatni.
Maniek, powodzenia!