Fot. Il Lombardia

Analiza danych z dwóch dni wyścigowych pozwala na wskazanie jak duża jest różnica pomiędzy amatorami, a najlepszymi „góralami” świata.

Velon.cc zbierał informacje na górskich etapach Giro d’Italia oraz podczas Il Lombardia. Dzięki temu łatwo porównać moc osiąganą przez zawodowców z wynikami amatorów. Wyniki pochodzą z Madonna del Ghisallo oraz dwóch wspinaczek szesnastego etapu La Corsa Rosa Mortirolo i Umbrailpass. Bohaterem obu tych dni był Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida), chociaż w kwestii Giro wielu najbardziej wspomina przymusową „przerwę” Toma Dumoulin (Team Sunweb).

16. etap Giro d’Italia to aż 222km z Rovetty do Bormio. Po drodze do pokonania były trzy ogromne góry – Mortirolo, Passo dello Stelvio oraz Umbrailpass. Velon.cc zamontował swoje urządzenia w rowerach Mikela Landy (Team Sky), Nairo Quintany (Movistar) oraz Stevena Kruiswijka (LottoNL-Jumbo). Holender i Hiszpan załapali się w ucieczkę, a Kolumbijczyk był jednym z aktywniejszych zawodników peletonu.

Pierwsze pomiary dotyczą Mortirolo – 12.3km długości, 7.8% średniego nachylenia i 16% maksymalnego. Najszybszy był tu Kruiswijk, który osiągnął czas 36’25” oraz średnią moc 356W. Landa był gorszy o 6 sekund (332W), a Quintana o nieco ponad 2 minuty (różnica pomiędzy ucieczką, a peletonem) – 316W.

Velon zakłada, że najmocniejsi amatorzy potrafią na tak długim podjeździe utrzymać 285-335W średniej mocy, ale samotna jazda i nieco wyższa waga dają wynik około 45 minut – strata prawie 7 minut do peletonu! Przeciętny „zapaleniec” (200-250W) wspina się około godzinę, więc na samym podjeździe jego strata do najlepszych przekroczyłaby 20 minut.

Umbrailpass jest trudniejszą górą – 12.4km ze średnim nachyleniem 9% oraz maksymalnym 12%. Dodatkowo trzeba pamiętać o ogromnym przewyższeniu (szczyt na 2502m) oraz zmęczeniu po wcześniejszych wspinaczkach. Trzej obserwowani kolarze przyjęli różne taktyki – Landa spokojniej zaczął i jechał coraz mocniej z kolejnymi kilometrami, Kruiswijk szarpnął na początku i mocno osłabł przed szczytem, a Quintana kilkukrotnie „skakał” starając się zamęczyć rywali.

I w ten sposób to Kolumbijczyk był tym razem najszybszy i przejechał górę w 42’09” (318W). Landa stracił prawie dwie minuty – 43’52” (323W), a Kruiswijk trzy – 45’05” (322W). Velon zakłada, że najmocniejsi amatorzy utrzymują tu 325-380W, ale wciąż ich strata do Quintany wyniosłaby prawie 8 minut. „Przeciętniaki” (ponownie 200-250W) to już strata… 32 minut! Żeby nas nieco pocieszyć warto przypomnieć, że kolarz Movistaru przekroczył tutaj barierę 1500m w skali 'przewyższenia w godzinę’ – jego VAM to 1589.

Madonna del Ghisallo (8.2km, średnio 5.7%, maks 14%) znajdowała się 60km przed metą tegorocznego Wyścigu spadających liści. Nietypowy kształt i zmieniające się nachylenie dały możliwość dogłębniejszej analizy jazdy zawodowców – tym razem Vincenzo Nibalego (Bahrain-Merida) i Juliana Alaphilippe’a (Quick-Step Floors). Dla porównania Velon sprawdził rezultaty amatorów ważących 65-75kg.

Francuz i Włoch jechali tu jeszcze w peletonie, co pozwala sądzić, że obaj byli daleko od maksymalnego wysiłku. Mimo to nawet najmocniejsi amatorzy mieliby problem z utrzymaniem tempa. Alaphilippe uzyskał 21’14” (314W średniej mocy), a Nibali 21’17” (344W). Silny amator (325-380W) to 25 minut jazdy, a „przeciętniak” (wspominane już wcześniej 200-230W) aż 40 minut.

Ciekawie wygląda sprawa dwóch „ścianek”. Pierwsza, mierząca 3.4km, ma 9.5% średniego nachylenia. Mimo to Alaphilippe przejechał ją ze średnią 17.9km/h (11’26″/358W), a Nibali 17.7km/h (11’31″/394W). Już tutaj amatorzy mieliby problemy – najmocniejsi uzyskują około 13 minut, a „średniaki” – 21 minut.

Druga wspinaczka to końcówka góry – 1.3km ze średnim nachyleniem 9.8%. Alaphilippe pojechał wyjątkowo mocno (406W!), ale uzyskał ten sam czas co Nibali (387W) – 4’05” i średnią prędkość 19.1km/h. Mocni amatorzy to 5 minut (350-420W), a przeciętni – 8 minut (205-250W).

Z krótkich, ale treściwych porównań wynika jedno – nawet najwięcej trenujący amatorzy specjalizujący się w podjazdach mieliby problem z utrzymaniem się w peletonie podczas największych wyścigów. Możliwe, że nawet grupetto mogłoby być za mocne…

Poprzedni artykułPoznaliśmy skład Gazprom – Rusvelo
Następny artykułNajnowsza historia kolarstwa: wielka wojna domowa
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments