Młoda gwiazda ekipy Quick Step Floors na oficjalnej stronie zespołu obszernie opowiedziała o mijającym sezonie.
Kolumbijczyk odniósł w tym sezonie 14 zwycięstw oraz triumfował w klasyfikacji punktowej Giro d’Italia. Do sukcesu we Włoszech dołożył 4 triumfy etapowe i został tym samym pierwszym kolarzem ze swojego kraju który triumfował w klasyfikacji punktowej jakiegokolwiek wielkiego touru.
Chcę być najlepszy na świecie, to mój cel i to mnie napędza, a żeby być najlepszym to musisz wygrywać. To sprawia, że ciągle jestem zmotywowany do jeszcze cięższych treningów i przesuwać swoje granice podczas wyścigów przez cały rok. Każdy, kto miał do czynienia z zawodowym sportem wie jak trudno jest dojść na najwyższy poziom i się na nim utrzymać w trakcie całego sezonu, zwłaszcza, że często różnica pomiędzy zwycięstwem, a porażką jest minimalna.
Pierwszy tegoroczny sukces Gavirii miał miejsce w Vuelta a San Juan, a ostatnie z czternastu zwycięstw 23-latek odniósł dokładnie 10 miesięcy później w zamykającym kalendarz World Tour wyścigu Tour of Guangxi. Sprinter Quick Step Floors przyznał, że ten sezon był dla niego wyjątkowo długi.
Mój sezon trwał od stycznia do października, od Vuelta a San Juan do Tour of Guangxi i jestem dumny, że wygrałem zarówno podczas pierwszego, jak i ostatniego wyścigu. Ogólnie jestem zadowolony z tego jak wyglądał mój drugi rok w zawodowym peletonie, zwłaszcza, że miałem w międzyczasie kontuzję, a to nie pomogło w budowaniu formy na drugą część sezonu. Podwoiłem jednak liczbę zwycięstw w stosunku do zeszłego roku, triumfowałem na 4 etapach Giro i klasyfikacji punktowej, z czego jestem bardzo dumny.
Solą w oku sprintera z Kolumbii ponownie są mistrzostwa świata. Przed rokiem w Katarze nie ukończył rywalizacji, a podczas światowego czempionatu w Bergen pomimo tego, że znalazł się w grupie, która rozegrała między sobą losy tęczowej koszulki to Gaviria zafiniszował „jedynie” po 8. miejsce.
Byłem bardzo skupiony na mistrzostwach świata i włożyłem mnóstwo wysiłku w to, by po kontuzji wrócić do optymalnej dyspozycji. Miałem za sobą miesiąc bardzo ciężkich treningów, ale nie byłem w 100 procentach gotowy w Bergen. Takie też jest kolarstwo i trzeba się szybko z tym pogodzić, by móc skupić się na kolejnych celach.
Teraz młoda gwiazda wyłowiona przez Patricka Lefevere’a czas spędza w ojczyźnie, gdzie w rodzinnym gronie „ładuje baterie” przed kolejnym sezonem.
Jestem znów w Kolumbii i zostanę tu aż do grudniowego obozu treningowego. Mieszkam razem z rodzicami w małym mieście La Ceja, 40 kilometrów od Medellin. Tam mieszka moja siostra, która spodziewa się syna, więc niedługo zostanę wujkiem! Spędzę z rodziną i przyjaciółmi jeszcze trochę czasu zanim zacznę przygotowywać się do kolejnego sezonu, moje ciało i głowa potrzebują odpoczynku zanim w pełni skupię się na swoich celach na 2018 rok.