fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Zwycięstwem Diego Ulissi (UAE Team Emirates) zakończył się czwarty etap Tour of Turkey. Włoch został też nowym liderem wyścigu.

Czwarty odcinek przedostatniego wyścigu World Tour w sezonie można z powodzeniem nazwać królewskim. Kolarze mieli do pokonania 204 kilometry z Marmaris do Domu Marii Dziewicy górującego nad miejscowością Selcuk. Na metę prowadził kilkukilometrowy, stosunkowo trudny podjazd.

Już po wyjeździe z miasta startowego, na akcję zdecydowali się Davide Ballerini (Androni – Sidermec) i Alessandro Tonelli (Bardiani CSF). Po chwili pogonić za nimi postanowili Danilo Celano (Caja Rural), Ferit Can Samlı (Turcja), Alberto Cecchin (Wilier – Triestina) i Ludovic Robeet (WB Veranclassic). Przewaga uciekającej szóstki sięgała momentalnie trzech minut, lecz peleton nie zamierzał dawać im wiele swobody.

Zdecydowanie najaktywniejsi w grupie zasadniczej byli kolarze UAE Team Emirates, którzy pracowali na rzecz bardzo silnego Diego Ulissiego. Swoje trzy grosze do prowadzenia peletonu wtrącali także kolarze BORA – hansgrohe, a przedstawiciele ekipy CCC Sprandi Polkowice starali się wszystko kontrolować z drugiego szeregu.

Nieoczekiwanie uciekinierzy rozpoczęli rwanie już 66 kilometrów przed kreską. Czołowa szóstka podzieliła się na trzy trójki, które nie współpracowały najlepiej. Z przodu utrzymali się wówczas Ballerini, Samli i Robeet, którzy szybko zyskali około 30 sekund przewagi nad niedawnymi współpracownikami. Kilka kilometrów dalej, trójka jadąca z tyłu została już wchłonięta przez peleton. Ostatecznie także najmocniejsi harcownicy szybko zakończyli walkę na etapie. Stało się to dokładnie 40 kilometrów przed kreską. Wówczas na czele peletonu znaleźli się kolarze Wilier – Triestina.

Ostatecznie finałowy podjazd, który miał zdecydować o losach kasyfikacji genralnej, rozpoczynał na czele nieco uszczuplony peleton. Zapowiadało to więc kapitalną walkę o etapowe zwycięstwo i koszulkę lidera. Od samego podnóża wzniesiena kolarze najmocniejszych ekip narzucali zabójcze tempo. Zapłacił za to Sam Bennett (BORA – hansgrohe), który odpadł od peletonu na 4 kilometry przed metą.

Pierwsze akcje miały miejsce 500 metrów dalej. Wówczas na czoło wysforował się jeden z kolarzy reprezentacji Turcji – Ahmet Orken, za którym pogonił kolarz Androni – Sidermec, Andrea Vendramme. Niestety miejscowa gwiazda szybko opadła z sił, a do jadącego samotnie na czele Włocha doskoczył reprezentant teamu BORA – hansgrohe Leopold Konig. Ich akcja została jednak skasowana przez kolarzy UAE Team Emirates na 2,5 kilometra przed kreską.

Wówczas tytaniczną pracę na rzecz swojego lidera wykonywał Przemysław Niemiec (UAE Team Emirates), który jeszcze bardziej porwał grupę. Około 1,5 kilometra przed metą zabawę rozpoczał Daniel Martinez (Wilier Triestina), za którym podążyli Jasper Hansen (Astana) i Diego Ulissi (UAE Team Emirates). Na ostatnich kilkuset metrach to Włoch zdecydował się na atak, który pozwolił mu odnieść pewne zwycięstwo i przejąć koszulkę lidera. Drugi na metę wpadł Hansen, a trzeci Martinez.

Poprzedni artykułSimone Petilli opuścił szpital
Następny artykułMłodzieżowa ekipa Lotto-Soudal gotowa do nowego sezonu
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments