Występem w sprinterskim klasyku Paryż-Tours Mark Cavendish zakończył najgorszy sezon w swojej karierze. W sumie przejechał czterdzieści siedem dni wyścigowych.
Jeden z najlepszych oraz najbardziej utytułowanych sprinterów na świecie wszedł w sezon 2017 z opóźnieniem z powodu mononukleozy. Mimo to zdołał uzyskać miejsce w składzie drużyny Dimension Data na Tour de France, ale podczas czwartego etapu miał kraksę, w której uczestniczył wraz Peterem Saganem (BORA-hansgrohe). W jej wyniku poważnie złamał obojczyk, a Petera Sagana sędziowie uznali za winnego tego wydarzenia i także pozbawili go szansy kontynuowania rywalizacji w największym i najważniejszym wyścigu kolarskim na świecie.
W wyścigu z Paryża do Tours „Manxman” był aktywny na czele peletonu, a w samej końcówce wyglądało na to, że będzie w stanie uczestniczyć w rozstrzygającym finiszu. Jego koledzy Bernhard Eisel i Amanuel Gebreigzabhier próbowali skasować ataki, ale jak przyznał dyrektor sportowy Dimension Data JP Heynderickx, drużyna Quick-Step Floors z Matteo Trentinem była nie do pokonania.
Niestety nie osiągnęliśmy dziś rezultatu, na jaki mieliśmy nadzieję. Chłopcy jechali bardzo dobrze, a Cavendish w końcówce był tam, gdzie trzeba. Ostatnie kilometry były bardzo trudne z uwagi na pogodę, liczne ronda i wąskie drogi. Chcieliśmy uniknąć wszelkich kłopotów, ale ciężko było kontrolować wyścig przeciwko Quick-Stepowi z tak mocnym Trentinem. Nasi stażyści także zaprezentowali się dobrze i myślę, że było to dla nich cenne doświadczenie
– powiedział JP Heynderickx.
Marka Cavendisha, który w Paryż-Tours zajął ostatecznie 45. lokatę, niedługo będzie można podziwiać na kolarskim torze. Wystąpi bowiem w londyńskiej sześciodniówce – tym razem nie w parze z Bradleyem Wigginsem, a z Peterem Kennaughem.