fot. Marek Bala / naszosie.pl

Mistrzowska czasówka w Bergen na pewno nie będzie dobrze wspominana przez Macieja Bodnara. Były mistrz Polski po dwóch upadkach zajął odległą, 50. pozycję.

Zwycięzca etapowy z tegorocznego Tour de France zaliczył dwie kraksy już na samym początku wyścigu. Jak sam mówi, nie wiadomo co dokładnie zawiniło.

Cóż mogę powiedzieć. Pierwszy zakręt w lewo – upadek. Pierwszy zakręt w prawo – upadek, ale tego już kamery nie pokazały. Sam nie wiem co się stało. Nawierzchnia była sucha, a ja byłem bardzo pewny siebie składając się w łuk. Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Na co dzień w deszczu jeżdżę zachowawczo, a dziś okazało się, że nawet bez niego może być nieprzyjemnie. W szczególności nie wiem co stało się w drugim zakręcie. Może coś leżało na drodze, może problemem był sprzęt, nie wiem

– powiedział Bodnar.

Najlepszy polski czasowiec przyznał też, że przed startem czuł się znakomicie.

Po wszystkim nie było łatwo się zebrać. To, że byłem poobijany po obu stronach nie miało większego znaczenia. Bardzo przepraszam swoich kibiców, którzy z pewnością liczyli na mój dobry występ. Proszę mi zaufać, miałem podobnie. Na rozgrzewce czułem się bardzo dobrze. Myślę, że mógł to być naprawdę wyjątkowy dzień. Nie chcę gdybać, ale mogło być naprawdę świetnie

– dodał.

Kolarz BORA – hansgrohe odniósł się też do zwycięstwa Toma Dumoulina, który z ogromną przewagą pokonał wszystkich rywali.

Zwycięstwo Dumoulina nie było zaskoczeniem. Przed startem wymieniałem go razem z Chrisem Froome’m jako dwóch największych faworytów. Nie dziwiło mnie też, że Roglić do nich dołączył. Przez chwilę jechałem razem z nim i wiem, że to tempo bardzo mi odpowiadało. Mieliśmy pewien plan, który miał ogromną szansę dać mi medal, przez co jest mi jeszcze bardziej przykro i ciężko mi o tym mówić

– powiedział Bodnar.

Doświadczony zawodnik zapewnił też, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku, dzięki czemu nie będą konieczne zmiany w składzie na wyścig ze startu wspólnego.

Jestem trochę poobdzierany, lecz nie odczuwam bólu. Trochę gorzej jest na biodrze, gdzie nieco się rozciąłem, lecz z lekarzem doszliśmy do wniosku, że lepiej dla mnie będzie tego nie szyć. Dobrze, że używamy rękawiczek, bo pewnie dłonie też miałbym mocno otarte. Bywało gorzej.

– dodał.

Mimo odległej pozycji, były mistrz Polski na czas nie zamierzał wycofywać się z rywalizacji.

Nie myślałem, żeby się wycofać, bo to nic by mi nie dało. Chciałem zobaczyć jak pojadę podjazd. Pozostałej części trasy nie jechałem na 100%, bo wiedziałem, że nie mam po co się zaginać. Potraktowałem to jako dobrą lekcję.

– powiedział.

Dzięki informacjom podanym przez Bodnara wiemy, że przyczyna obi wywrotek jest teraz pieczołowicie badana.

Zarówno nasz zespół, jak i producent mojego roweru zastanawiają się, co mogło pójść nie tak. Pytałem też innych zawodników co o tym myślą, bo wydaje mi się to trochę dziwne. Jeżdżę na tych oponach od dawna i mam do nich pełne zaufanie. Kilka osób powiedziało mi, że za szybko wszedłem w pierwszy zakręt, ale jesteśmy na mistrzostwach świata, a ja wiem, co potrafię. Nie wydaje mi się, że aż tak mogłoby mnie ściąć

– zakończył popularny „Bodi”.

Czwartek będzie w Bergen dniem przerwy. Od piątku rozpoczną się wyścigi ze startu wspólnego.

Poprzedni artykułTom Dumoulin: „Myślałem, że mój miernik mocy jest popsuty”
Następny artykułTrasy mistrzostw świata Innsbruck 2018 zaprezentowane
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments