fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Etap do Los Machucos wprowadził sporo zamieszania wśród faworytów. Co nas zaskoczyło, a co przewidzieliśmy?

Plusy:

Dzień prawdy
Drodzy Państwo, czy Froome nadal wszystko „na luzaku” kontroluje? Tak jak widzieliśmy już na Sierra de la Pandera, Brytyjczyk jest już w nieco słabszej dyspozycji, a dziś nadszedł jego dzień prawdy. Dzięki temu mogliśmy oglądać piękne widowisko i z wypiekami na twarzy patrzeć w przyszłość.

Romantyzm ponad cyframi
W całym kolarskim światku cyfr i liczb, wciąż jest jeden zawodnik, który robi wszystko zgodnie ze swoją romantyczną duszą. Mowa oczywiście o Alberto Contadorze, który pokazał dziś jak jeżdżą prawdziwi mistrzowie. Czapki z głów, ponownie.

Wczesny start
Tak jak się spodziewaliśmy, ekipa Bahrain – Merida zaczęła zabawę stosunkowo szybko. Dzięki temu etap zrobił się prawdziwie morderczy. Aż strach pomyśleć co będzie działo się w sobotę.

Minusy:

Zagubienie w mgle
Może myślimy nieco życzeniowo, lecz wydaje się, że bez konieczności gonienia grupy faworytów w środkowej części etapu, Rafał Majka miałby dziś szansę na wygranie drugiego etapu. Szkoda, że lider BORA – hansgrohe stracił kontakt z czołówką w taki sposób.

Poprzedni artykułWypowiedzi po 17. etapie Vuelta a Espana
Następny artykułMaciej Bodnar w drużynie BORA-hansgrohe na kanadyjskie klasyki
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments