Fot. BORA - hansgrohe

Zwycięzca czternastego etapu hiszpańskiej Vuelty Rafał Majka (BORA -hansgrohe) opowiedział nam w rozmowie podczas drugiego dnia odpoczynku między innymi o satysfakcji, jaką dała mu wygrana w Sierra de la Pandera i obiecał, że ma jeszcze dwa etapy, na których spróbuje powalczyć o kolejny triumf.  

Rafał, biorąc pod uwagę wirus jelitowy, który szaleje w peletonie i dotknął również drużynę BORA-hansgrohe, w tym ciebie, przesadą będzie powiedzieć, iż to cud, że ty jeszcze w tym wyścigu jedziesz?

Było naprawdę ciężko przez pierwszy tydzień. Trudno było wstać z łóżka, a co dopiero jeździć na rowerze. Przetrwaliśmy to jednak i jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, czyli dalej na Vuelcie. 

Jak spędziłeś dzień przerwy? 

Dziś tylko odpoczywałem, bo jutro jest jazda indywidualna na czas, na którą na pewno się nie nastawiam. Nie siedziałem nawet na rowerze, ale byłem na masażu i pójdę jeszcze do fizjoterapeuty, bo boli mnie trochę kręgosłup. Ten dzień na pewno mi się przyda, bo poprzednie etapy były ciężkie. Można obejrzeć jakiś film i chociaż przez chwilę nie myśleć o wyścigu.

Po etapowym zwycięstwie powiedziałeś, że powalczysz o drugie. Jakie masz zatem plany na trzeci tydzień wyścigu?

Wybrałem sobie dwa etapy, ale nie mogę powiedzieć które. Zobaczymy, bo bardzo ciężko zabrać się w odjazd – zanim coś odjedzie mija pięćdziesiąt – siedemdziesiąt kilometrów, więc wkładamy w to bardzo dużo sił. Kosztuje nas to więcej energii niż rywalizacja później na etapie. Celem drużyny jest wygranie jeszcze jednego etapu, ale mamy już jeden w kieszeni, dwa drugie miejsca Pawła [Poljańskiego] i moje trzecie, więc po tak ciężkim początku atmosfera trochę się rozluźniła. 

Zwycięstwo na Sierra de la Pandera przypomniało mi styl, w jakim wygrywałeś w Tour de France 2014, na przykład wspinając się na Risoul. Do ciebie też wróciły tamte momenty? 

Tak, to była taka sama sytuacja, choć może na Tour de France podjazdy było nieco mniej sztywne, ale powiem szczerze, że ja też sobie to przypomniałem. Jak już zostało dziesięć kilometrów do mety, to wiedziałem, że muszę depnąć mocniej i jechać samotnie, bo gdybym czekał na towarzyszy z ucieczki, na pewno bym nie dojechał. Szedłem swoim mocnym i równym tempem. Wiedziałem, że jeśli mam pięćdziesiąt sekund czy minutę, to dojadę. Tego dnia naprawdę czułem się mocny, wszystko ułożyło się idealnie. Pomógł mi w dodatku mój kolega z drużyny Patrick Konrad, który wykonał fantastyczną pracę ciągnąc bardzo mocno. Dzięki niemu miałem lżejszą końcówkę, za co całej drużynie dziękuję.

Wypowiadasz się tak skromnie, ale sposób, w jaki to zrobiłeś robi wrażenie tym bardziej, że ta ucieczka nie została odpuszczona, a w dodatku gonił ciebie świetnie dysponowany Miguel Angel Lopez. 

Dla mnie lepiej, że mnie gonili, bo taka wygrana daje satysfakcję. Co innego jest dojechać osiem minut przed główną grupą, a co innego tuż przed nią, gdy wszyscy cię gonią i chcą wygrać etap. Była równa walka. 

Jesteś w składzie reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Bergen? Myślisz już o tym wyścigu i o zadaniach, jakie będziesz miał w nim do wykonania? 

Na razie nie myślę, ale wiadomo, że skład jest skrojony pod Michała [Kwiatkowskiego]. Ja będę starał się jak najlepiej mu pomóc, żeby wygrał i powtórzył sukces z 2014 roku. Warunki nie są sprzyjające, bo jest nas sześciu, ale zrobimy, co w naszej mocy. Zobaczymy też, jak będę się czuł po Vuelcie, bo przejechałem Tour de Pologne, teraz Vuelta – cały czas pełne obroty.

Rafał, świetnie znasz Alberto Contadora, który za chwilę skończy karierę. Myślisz, że jest w stanie wygrać w tej Vuelcie etap? 

Rozmawiałem z Alberto i bardzo chciałbym, żeby wygrał etap. Jeździłem z nim sześć lat i na pewno będzie go brakowało w peletonie, bo właściwie jako jedyny niczego się nie boi i zawsze atakuje. Nawet tu na Vuelcie widzę, że próbuje odjechać mimo zmęczenia i za to dla niego wielki „szacun”. Nawet wczoraj na Sierra zaatakował, gdy tylko zrobiło się trudniej. Miałem nadzieję, że mu się uda, ale jednak trochę zabrakło. Na pewno jeszcze powalczy. 

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułTaylor Phinney wyrzucony z Tour of Britain
Następny artykułVuelta a Espana 2017: Denz i Geniez wycofani za nieuczciwą jazdę
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments