fot. ASO / Pauline Ballet

240 metrów – tyle brakowało Maciejowi Bodnarowi do etapowego zwycięstwa w Pau. Jak po przekroczeniu linii mety czuł się nasz dzisiejszy bohater?

Zawodnik BORA – hansgrohe od samego początku etapu był niezwykle aktywny, co zakończyło się jego partycypacją w ucieczce. Były mistrz Polski na czas jako jedyny z harcowników do samego końca walczył o etapowe zwycięstwo, zostając dogonionym nieco ponad 200 metrów przed kreską.

Czułem, że mam bardzo dobre nogi, więc postanowiłem zabrać się w ucieczkę. Cała nasza trójka ciężko pracowała, za co chciałbym im bardzo podziękować. Kiedy nasza przewaga zmalała do mniej niż 40 sekund, postanowiłem skoczyć i spróbować powalczyć „na solo” o zwycięstwo etapowe. Na ostatnich 10 kilometrach nieco zwolniłem, w czym pomógł mi nieprzyjemny wiatr. Jednocześnie jednak utrzymywałem niedużą przewagę. w końcówce było bardzo blisko. Zabrakło około 200 metrów, ale co mogłem zrobić? dałem z siebie wszystko. Dwa kilometry przed metą zacząłem myśleć, że może się udać, lecz ostatnie 400 metrów było dla mnie niesamowicie ciężkie. Dodatkowe 10 sekund różnicy pozwoliłoby mi dojechać do mety. To był bardzo ciężki dzień. Na ostatnich 3 kilometrach tempo było niesamowite. Na każdym zakręcie rozkręcaliśmy tempo jak na samym finiszu!

– powiedział Bodnar.

Popularny „Bodi” już jutro będzie mogł odpocząć. Peleton wjedzie bowiem w góry, gdzie zawodnik BORA – hansgrohe nie będzie szukał szansy dla siebie.

Poprzedni artykułGiro Valle d’Aosta 2017: Fabbro triumfuje w trudnym prologu
Następny artykuł„Bodi” – najbardziej niedoceniony z polskich kolarzy
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments