Mike Sinyard broni nowego rozwiązania twierdząc, że większe niebezpieczeństwo stwarzają korby, a siła hamowania tarczówek przerasta wszelkie niedogodności.
Założyciel i prezes Specialized uważa, że niedługo cały peleton będzie jeździł na hamulcach tarczowych. W sezonie 2017 UCI ponownie wznowiło testy tego rozwiązania, ale już pojawiło się sporo konsekwencji (m.in. po kraksie Marcela Kittela i Owaina Doulla w Abu Dhabi Tour). Adam Hansen (Lotto-Soudal) oskarżył Specialized o próby wprowadzenia tarczówek na siłę.
Jest wiele pytań o hamulce tarczowe. Jeśli jednak pomyślisz o tym rozwiązaniu ogólnie, czy to w samochodzie, motocyklu czy rowerze górskim, to stosowanie go jest logiczne, bo pozwala to na bardziej precyzyjne kontrolowanie hamowania. Wierzę, że to doda bezpieczeństwa, a przy kraksie groźniejsza jest zębatka w korbie. Tarczówki to przyszłość – kiedyś nie będziemy widzieli rowerów bez takich hamulców, wszystkie będą to miały. Osobiście uważam, że tarcze wprowadzają bezpieczeństwo, bo pozwalają na lepszą kontrolę
– powiedział Sinyard w rozmowie z La Gazzetta dello Sport.
Dziennikarze zapytali szefa amerykańskiej marki o osłony na tarcze, ale odpowiedź nie była jednoznaczna – po schowaniu gładkich krawędzi temperatury osiągane przez obracające się części będą jeszcze wyższe.
Ludzie ciągle mówią o bezpieczeństwie, a tak naprawdę wciąż nie mamy dowodu na to, że tarcze mogą być jak noże, a uważam, że różnica w zatrzymywaniu roweru przeważa nad problemami. Tak jak mówiłem, korba jest prawdopodobnie najgorszą częścią, która może rozcinać skórę. Już teraz widzimy wielu zawodowców używających tarczówek i to grono rośnie. Jestem w pełni przekonany, że w ciągu dwóch lat od teraz wszyscy kolarze będą jeździć na hamulcach tarczowych.