Znakomity Szwajcar stwierdził, że pojedynków Petera Sagana i Grega Van Avermaeta nie można porównywać do walki „Spartakusa” z Tomem Boonenem.
W ciągu nieco ponad dekady wspólnego ścigania Cancellara i Boonen zdominowali brukowane monumenty – Szwajcar wygrał po trzy Ronde van Vlaanderen i Paryż-Roubaix, a Belg poszedł o krok dalej – trzykrotnie zwyciężył we Flandrii oraz czterokrotnie w Roubaix. Spartakus zakończył karierę w zeszłym roku, a Turbo Tom odejdzie z peletonu 9 kwietnia, po tegorocznym Piekle Północy.
Zawsze byłem ja albo on, chociaż czasami zdarzały się pojedyncze wyskoki, z całym szacunkiem do innych kolarzy. Ronde van Vlaanderen od 2010 roku wpłynęło na ten status – potem były lata, w których jechałem ja, ale jego nie było albo odwrotnie. Wciąż jednak byliśmy razem w peletonie i to określenie się pojawiło. Teraz wszyscy mówią o Peterze Saganie i Gregu Van Avermaecie, o nowym pojedynku, ale to nie to samo, co ja i Tom dostarczaliśmy sobie i kibicom
– Cancellara powiedział belgijskiej Sporzy.
W tym sezonie w brukowanych klasykach Van Avermaet i Sagan dominują. Belg wygrał już Omloop Het Nieuwsblad, E3 Harelbeke i Gent-Wevelgem, a Słowak Kuurne-Bruksela-Kuurne. Jedynym wyścigiem, w którym obaj oddali pole do popisu było Dwars Door Vlaanderen, w którym ani Sagan ani Van Avermaet nie startowali. Popisem siły był podjazd pod Kemmelberg w Gent-Wevelgem – mistrzowie odjechali od rywali z, wydawałoby się, niezwykłą łatwością.
Wiele razy rywalizowałem z Tomem, ale z pewnością Ronde van Vlaanderen 2010 się wyróżnia. On jechał w koszulce mistrza Belgii, ja Szwajcarii. Tak, ten dzień miał swoją historię – on był faworytem i cały kraj skupiał się na tym wyścigu. Pojedynkowaliśmy się, odjechaliśmy we dwóch i ostatecznie wyszło na mnie.
Chociaż siedmiokrotny mistrz monumentów przyznaje, że wspomniana wcześniej para Van Avermaet-Sagan jest poziom wyżej od rywali, to niedzielny wyścig we Flandrii zapowiada się niezwykle ciekawie. Żaden z mistrzów bruku nie miał większego pecha i odpowiednio przepracował zimę.
Greg i Peter Sagan może i są poziom wyżej, ale pozostali też są niezwykle silni. Ludzie w domach próbują rozstrzygnąć kto jest najlepszy – Tom, ja, Sagan czy Van Avermaet. Zawsze jest różnie. Nie sądzę żeby dało się wydać werdykt, bo najlepiej by było gdybyśmy ścigali się wszyscy razem.