Fot. Harfa Harryson

Dariusz Banaszek 10 grudnia 2016 został wybrany Prezesem Polskiego Związku Kolarskiego. Od tego czasu minęło sto dni. Z tej okazji postanowiliśmy porozmawiać ze sternikiem polskiego kolarstwa. 

Darku, mija sto dni odkąd zacząłeś kierować Polskim Związkiem Kolarskim. Jak ocenisz ten czas, co udało się zrealizować z tych 50 punktów, o których mówiłeś przed wyborami?

Sto dni zleciało nie wiadomo kiedy – czas szybko leci. Polskie kolarstwo potrzebuje go więcej. Wspaniały dla mnie okres, bo zacząłem się realizować w stu procentach. Oprócz krótkiego urlopu, każdego dnia jestem w PZKol, no może oprócz tych dni, w których mi kalendarz spotkań nie pozwala, oczywiście tylko związany z kolarstwem. Postawiłem na ten sport, bo czuję że zostałem dla niego stworzony!

Wracając do grudnia. Co zastałeś w związku? Z jakimi największymi problemami musiałeś się zmierzyć w pierwszych tygodniach?

Problemów było mnóstwo, ale wydaje mi się że z każdym tygodniem jest ich mniej. Zacząłem od wyglądu i wizerunku samego Związku i naszej siedziby. Uznałem że jest zbyt smutno, więc znaleźliśmy sponsora który zamienił szarość na normalność. GG Studio to firma, która nam w tym pomogła. Dziś petenci, klienci i ludzie środowiska kolarskiego wiedzą gdzie wejść do poszczególnych biur, bo drzwi są w końcu ponumerowane. Pomalowaliśmy ściany, odświeżyliśmy i jest inaczej. Ładniej – chce się pracować.

Ponadto, nie przedłużyłem wiele zbędnych i niepotrzebnych jednostronnych umów, na których PZKol tylko tracił. Wprowadziłem zasadę, że wszystko będziemy robić sami, bez podwykonawców i pośredników, a takich kontraktów było około dwudziestu. Za wszystko biorę odpowiedzialność i wszystkie błędy będę brał „na klatę”.

W momencie kiedy zleciłem audyt finansowo magazynowy zwolnił się sekretarz generalny PZKol. Byłem zawiedziony i rozczarowany, bo jeszcze trzy dni wcześniej uzgodniliśmy, że będzie ze mną i zarządem dalej pracował. Ogłosiłem konkurs, do którego zgłosiło się ośmiu kandydatów i komisja wybrała najlepszą kandydaturę!

O sponsorze strategicznym dla PZKol-u słyszymy od miesięcy. Na jakim etapie są te rozmowy i na ile realne jest „wejście” największej spółki Skarbu Państwa w kolarstwo?

Rozmawiamy z bardzo dużą spółką skarbu Państwa. Jako jeden z jedenastu polskich związków sportowych dostaliśmy taką szansę w ramach programu dobrych praktyk sponsorskich. Jako jedyni byliśmy lojalni koncentrując się na tej spółce, którą nam ukierunkowało Ministerstwo Sportu. Inne federacje aplikowały do kilku spółek na raz. Ten ruch zachwiał projektem i nie spodobał się układającym ten program. Jakie to polskie… Ciężko nam się teraz rozmawia, gdyż z zaplanowanego wniosku proponują nam 30 procent i to bez programu długofalowego, który zakładaliśmy do Tokio 2020. Jestem dalej dobrej myśli i wierzę, że uda nam się budżet związku poukładać i zakładane plany dopiąć do końca.

Jak wygląda sytuacja z pruszkowskim torem? Związek musi zapłacić Mostostalowi kilka milionów złotych…

Jestem cały czas w kontakcie z Prezesem Tadeuszem Rybakiem i rozmawiam z nim w kontekście zadłużenia. Dał nam trochę czasu, którego zresztą jest coraz mniej, bo tak szybko leci. Zbliża się godzina zero, w której trzeba będzie Prezesowi Rybakowi przedstawić ostateczny raport z działalności i pracy w kontekście rozwiązania tego problemu.

Jak oceniasz stan polskiego zawodowego kolarstwa szosowego? Z jednej strony będzie dużo grup w trzeciej dywizji, z drugiej po cichutku, bez szumu medialnego zwinęła się Verva ActiveJet… Mówi się o szosowej grupie zawodowej przy PZKol, na ile to realne plany?

Grupa zawodowa przy PZKol to mój pomysł wprowadzony w momencie, kiedy nie udałoby się Piotrowi Kosmali stworzyć grupy, która mogłaby startować w dużych wyścigach i podnosić umiejętności naszych kolarzy. Wiem, że rozmowy trwają, aby tą grupę utrzymać. Swoją drogą to jest ogromna porażka całego kolarstwa, że ekipa, która się bardzo fajnie rozwija jak VERVA, ma takie problemy w Polsce. Bardzo na nią liczyliśmy i w sumie dalej wierzę, że jeszcze jakimś cudem, ktoś rzutem na taśmę podejmie pozytywną, ostateczną decyzję. Grupa ta, przypomnę, jeździła duże światowe wyścigi World Tour w drugim roku działalności, a to udało się do tej pory tylko naszemu CCC Sprandi Polkowice.

Gdzie będą ścigać się Twoi synowie w tym sezonie, którzy byli kolarzami Vervy?

Jeżeli chodzi o Adriana i Norberta to powiem szczerze, że dobrej atmosfery w domu nie mamy. Chłopaki chodzą ze spuszczonymi głowami, bo od dłuższego czasu pierwszy raz zdarzyło się, że nie mają pracy i zespołu. Ich brat Ali walczy i wygrywa w dużych wyścigach. A chłopaki jeździli w ekipie gdzie była świetna atmosfera, a teraz połowa kolegów już rozeszła się po innych ekipach. Wiem że poczekają jeszcze dwa dni i podpiszą kontrakt w Kolss Team. Jest to ekipa ze świetnym kalendarzem, startująca dużo we Włoszech. Na teraz to dla nich będzie najlepsze rozwiązanie. Co nie zabije to wzmocni.

Zarówno Tobie, jak i mi najbliższa jest szosa. Co można zrobić aby królowa kolarstwa stała się tak popularna jak np. skoki narciarskie?

Ja od rana do wieczora pracuję dla związku i wiem że niedługo będą tego efekty. Mamy super atmosferę w związku i wspaniałych ludzi, profesjonalistów. Skoki to skoki, które bardzo lubię, ale umówmy się – tylko kilka krajów jest w tą dyscyplinę zaangażowanych, a i elektorat mają dużo mniejszy od kolarstwa, ale są za to świetnie wypromowane. Czego kolarstwu życzę.

W przedwyborczym przemówieniu mówiłeś o stworzeniu grupy medialnej. Czy prace nad tym projektem ruszyły? I na czym miałby ten projekt polegać?

Nad grupą medialną pracujemy, już teraz dziennikarze sportowi spotykają się raz w tygodniu na torze trenując razem, integrując się i planując rozwój naszej dyscypliny. Potrzebne są środki, zresztą jak do wszystkiego w życiu. Marzymy o grupie medialnej 10-12 osobowej, która to będzie notorycznie z nami wyjeżdżać na wszystkie imprezy rang mistrzowskich .

Jeśli jesteśmy przy mediach, czy związek będzie miał rzecznika prasowego?

Tak, związek w niedługim czasie będzie miał rzecznika prasowego z prawdziwego zdarzenia. 28 marca o godzinie 14 organizujemy w Polskiej Agencji Prasowej pierwszą konferencję prasową, na której przedstawimy naszego nowego oficjalnego sponsora PZKol do olimpiady w Tokio 2020. Już dziś zapraszam i bardzo cieszymy się wszyscy z tejże okazji.

Zresztą zapewniam, że konferencji, prezentacji i działań w PZKol będzie bardzo dużo w najbliższym czasie. Będzie to efekt ostatnich 100 dni naszych działań.

Liczymy też bardzo na wzorową współpracę z Lang Teamem. 15 maja odbędzie się prezentacja Tour de Pologne wraz z pokazem i inwazją mocy naszych szkółek kolarskich. A przypomnę też, że od niedawna mamy też nową vice prezydent UEC Agatę Lang, więc i w tej materii poczuliśmy się mocniej i bezpieczniej. Ponadto, nasz sponsor firma CCC przekazała związkowi nową ciężarówkę w ubiegłym tygodniu, więc wizualnie będziemy czuć moc.

Selekcjonerem kadry szosowej seniorów (po)został Piotr Wadecki. Jakie były kryteria wyboru i kto był kontrkandydatem dyrektora sportowego CCC Sprandi?

Kiedyś, gdy prowadziłem swoje grupy zawodowe, bardzo sceptycznie postrzegałem pracę selekcjonera Piotra Wadeckiego. Być może była to zazdrość – dlaczego nie ja. Dziś po kilku latach współpracy, gdy jako członek zarządu, czy szef misji na ME czy MŚ, przyglądałem się pracy Piotra, mam zupełnie inne zdanie. Uważam, że nie mamy w tej chwili dla Piotra kontrkandydata i moim zadaniem jest robić wszystko aby mu polepszyć tylko warunki jego pracy. Póki co jest niezagrożony. Stoją za nim sukcesy, wyniki i medale MŚ czy IO. Nie umniejszamy zarazem przez to pracy trenerów klubowych choćby Zbyszka Klęka i innych, bez których Piotrek tak łatwo by nie miał.

Po sobotnim zwycięstwie Michała emocje już opadły? Jak ocenisz to co zrobił „Kwiato” na Via Roma w San Remo?

Po zwycięstwie Michała Kwiatkowskiego po raz pierwszy i już na dobre poczułem, że jestem Prezesem PZKol. Poczułem prawdziwą odpowiedzialność i moc polskiego kolarstwa. Setki podziękowań i gratulacji. A to wszystko dzięki niemu… Michałowi i jego drużynie. Nie zapominajmy o Łukaszu Wiśniowskim, który przecież w dumnym, przepięknym stylu podjeżdżał pod Poggio, miażdżąc stylem jazdy chociażby Dumoulina. Marek Sawicki, Jacek Walczak, Michał Gołaś – dziękujemy wam chłopaki, dziękuje wam polskie kolarstwo. Nie jest tajemnicą, że naśladujemy Sky i program rozwoju kolarstwa brytyjskiego. Uczymy się od najlepszych, a póki co potrzebujemy troszkę czasu, pokory i pieniędzy jednak.

Na koniec chciałbym bardzo podziękować Panu Ministrowi za pomoc i nowe programy które zostały wdrożone jak choćby ośrodki które obok szkółek, kadr wojewódzkich, Szkół Mistrzostwa Sportowego będą w niedługim czasie lokomotywą polskiego kolarstwa. Dziękuję też firmie CCC, że dalej nas wspiera i jest z nami. Dziękuję trenerom i działaczom za pracę i życzę im motywacji do dalszej efektywnej pracy!

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Marek Bala

Poprzedni artykułVolta a Catalunya: Valverde najlepszy na La Molina, van Garderen liderem
Następny artykułTour de Normandie: Holender Van Schip zwycięski, Kasperkiewicz 16.
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments