Fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Cesare Benedetti (Bora-Hansgrohe) wyjechał z Polski do rodzinnego Trydentu, gdzie rozpoczął przygotowania do sezonu 2017. W rozmowie z Naszosie.pl podsumował mijający rok oraz podzielił się wrażeniami na temat reorganizacji drużyny Bora. 

Przeczytałam właśnie, że bardzo lubi pan słuchać Beatlesów. To tak, jak ja!

Tak, moja ulubiona płyta to „A Hard Day`s Night”, bo od niej wszystko się zaczęło. Ale słuchałem też dużo „Rubber Soul”.

No proszę, Włoch pokochał brytyjską muzykę. Ciekawe.

Moja kuzynka bardzo lubiła Beatlesów i dała mi płytę. Z kolei mój kuzyn grał na perkusji, a ja przez kilka lat grałem na basie. Chodziłem do szkoły muzycznej, do normalnej szkoły, no i jeszcze jeździłem na rowerze. Musiałem coś wybrać, no i chyba dobrze wybrałem. Muzykę można grać całe życie, a uprawiać kolarstwo tylko przez jakiś czas.

Jak spędza pan czas po sezonie?

Wczoraj wróciłem z Polski do Trydentu, do domu. W Polsce spokojnie trenowałem po raz pierwszy po urlopie. Jeździłem na rowerze i ćwiczyłem na siłowni. Tutaj we Włoszech potrzebuję lepszej pogody, by pójść na rower.

Jaka pogoda jest teraz w Trydencie?

Dzisiaj przez pięć godzin padało (śmiech). Byłem w górach, ale bez roweru. Chodzę pieszo pod górę, traktuję to jako trening, który dużo mi daje. Poza tym lubię to. Na szczęście zapowiadają, że pogoda ma się poprawić – ma być chłodniej, ale pogodniej.

Na kiedy drużyna Bora-Hansgrohe zaplanowała zgrupowania?

Będę trenował sam aż do 6 grudnia, a potem mamy zgrupowanie w Hiszpanii, w okolicach Walencji. Tam będziemy około dwóch tygodni, na Boże Narodzenie wrócimy do domu, a po Świętach pojedziemy na Majorkę, gdzie najprawdopodobniej w Challenge Mallorca zacznę sezon. Nie znam jeszcze swojego kalendarza, ustalimy go w grudniu.

Czy Bora spotkała się już w nowym składzie?

Tak, w październiku mieliśmy zgrupowanie w Bawarii, gdzie mieści się siedziba drużyny. Był bike fitting i zapoznanie z nowymi kolarzami. Był Peter Sagan, ale tylko przez jeden dzień, bo miał bardzo napięty kalendarz. Byli też Polacy – Rafał Majka, Maciek Bodnar i Paweł Poljański.

Jaka jest atmosfera w drużynie?

Atmosfera jest dobra i mam nadzieję, że tak zostanie, bo obawiam się trochę, że ekipa podzieli się na dwie grupy – starą, która stanowiła Borę-Argon oraz składającą się z nowych zawodników. Myślę, że podczas zgrupowań, a potem wyścigów, zostaniemy trochę pomieszani, by się zintegrować. Jeśli chodzi o moją komunikację z innymi, to nie będę miał problemu, bo z Polakami i Słowakami mogę rozmawiać po polsku, a z Niemcami po niemiecku. Poza tym ja zawsze miałem kontakt ze wszystkimi. Jeśli będzie dobra atmosfera, to będą też wyniki.

Domyślam się, że cieszy się pan z obecności Polaków w drużynie, bo do tej pory znakomicie układała się wasza współpraca z Bartoszem Huzarskim.

Tak, fajnie, bo zawsze miło jest móc porozmawiać po polsku. Jest mi jednak przykro, że nie będzie już Bartka, bo jest moim dobrym przyjacielem. To wielka szkoda dla mnie, ale także dla drużyny, bo ostatnio był naprawdę mocny. Ma 36 lat i mógłby się jeszcze parę lat ścigać, dzielić się swoim doświadczeniem z młodymi kolarzami. Takie samo zdanie ma Rafał Majka. Nie wiem w czym był problem, że nie przedłużono z nim kontraktu, ale po prostu szkoda.

Pana kolega z drużyny Gregor Mühlberger powiedział w jednym z wywiadów, że obecność Petera Sagana całkowicie zmieni Borę, bo skupi się na niej dużo większa uwaga mediów, ale też większość kolarzy zostanie mu podporządkowana. Zgadza się pan z tym?

Oczywiście, tak może być, ale nie widzę w tym problemu, bo on najprawdopodobniej będzie robił dla drużyny wyniki, a to jest ważne. Gdy jeździł w Tinkoff inni kolarze, jak chociażby Rafał czy Kreuziger mieli szanse dla siebie. Myślę, że jego obecność pozytywnie wpłynie na drużynę.

Chciałbym też podzielić się taką historią. Mój słowacki kolega, który sprzedaje produkty Bory, od momentu, gdy Sagan podpisał kontrakt z naszą ekipą, sprzedał ich dwa razy więcej. To mówi samo za siebie.

Zmieni się także taktyka drużyny?

Tak. Do tej pory musieliśmy przede wszystkim zabierać się w ucieczki, by zadowolić sponsora, a teraz mamy kolarza, który wygrywa. Zmieni się pewnie także moja rola. Do tej pory uciekałem, a teraz będę pracował na czele peletonu, ale cieszę się, bo dobrze się pracuje, gdy ktoś wygrywa. Takim liderem, oprócz Sagana, może być także Rafał Majka. Zauważyłem, że posiada cechy przywódcze nie tylko na szosie, ale także na przykład podczas posiłków czy wspólnych spotkań.

W Bora-Hansgrohe jest kilku kolarzy, którzy mogą być liderami w wielkich tourach. Oprócz Rafała Majki jest na przykład Leopold König. Myśli pan, że Czech może zostać liderem na klasyfikację generalną w Tour de France?

Może być tak, że Rafał będzie liderem w Giro, a König w Tour de France, ale to nie są oficjalne informacje. Mamy jeszcze Emanuela Buchmanna, który także może dobrze zaprezentować się w wyścigach trzytygodniowych. Startował już w Tour de France i był dwudziesty pierwszy, gdy pojeździ jeszcze w innych wyścigach, to być może w przyszłości wystartuje jako lider w Tour de France, ale z uwagi na obecność Majki i Königa nie będzie łatwo.

A pan wystartuje w przyszłym sezonie w Tour de France lub w innych wielkich tourach?

W składzie na Tour de France będzie się bardzo ciężko znaleźć, bo drużyna będzie budowana wokół Petera Sagana i spodziewam się, że się w niej nie znajdę. Mamy teraz wielu dobrych kolarzy i konkurencja jest duża, ale myślę, że w Giro lub Vuelcie wystartuję.

Który wyścig tego sezonu wspomina pan najlepiej?

Patrząc od kolarskiej strony to Tour de France. Tam wszystko jest największe i najlepsze. Na żadnym innym wyścigu nie ma tak dobrej organizacji. Poza tym start w tym wyścigu to jest marzenie każdego kolarza. Na hiszpańskiej Vuelcie też miałem swoje szanse, kilka razy uciekałem, zająłem miejsca w pierwszej dziesiątce. W sumie w obu tych wielkich tourach jechaliśmy dobrze jako drużyna i ja też czułem się dobrze.

Chciałby pan kiedyś założyć biało-czerwoną koszulkę reprezentacji Polski?

Tak, bardzo bym chciał, ale nie mam jeszcze polskiego obywatelstwa, choć ostatnio byłem w urzędzie w Gliwicach i dowiadywałem się w tej sprawie, ale nie jest łatwo dostać polskie obywatelstwo. W innych europejskich krajach jest łatwiej, ale to dobrze dla Polaków, bo to znaczy, że państwo dba o swoich obywateli (śmiech). Ja nie czuję się prawdziwym Włochem, bo tu, skąd pochodzę, czyli w Trydencie, była kiedyś Austria i są nawet tacy, którzy chcieliby, żeby z powrotem przynależeć do Austrii. Poza tym wydaje mi się, że mam więcej kibiców w Polsce niż we Włoszech.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułBjarne Riis o Tinkovie: „Myślę, że to przez zazdrość.”
Następny artykułOcena drużyn World Tour 2016 – Etixx-Quickstep
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments