Przed etapem jazdy drużynowej na czas kolarska unia zdecydowała się na przeprowadzenie serii badań mających na celu znalezienie ewentualnych, ukrytych silników.
Od początku roku UCI przeprowadziła już ponad 1000 takich testów podczas Paryż-Nicea, Omloop-Het Nieuwsblad czy mistrzostw świata na torze i w kolarstwie przełajowym. Dotychczas raz zdarzyło się, że wynik okazał się pozytywny – złapana została zawodniczka cyclocross Femke van den Driessche.
W środę Unia zbadała sprzęt 184 kolarzy, którzy zameldowali się na starcie Tirreno-Adriatico. Przy okazji kolejnej serii testów szef UCI Brian Cookson pochwalił się nowym rozwiązaniem technologicznym.
Stworzyliśmy oprogramowanie współpracujące z iPadami i iPhone’ami. Polega na poszukiwaniach magnetycznych zakłóceń i czegoś podejrzanego w ramie i kołach. Jeśli pojawi się nieprawidłowość – przeprowadzimy bardziej inwazyjne badanie.
Pierwsze wzmianki o zjawisku zwanym „dopingiem mechanicznym” pojawiły się już w 2010 roku. Wtedy też, podczas Tour de France, UCI przeprowadziła pierwsze testy. Prawdziwą wojnę, zarówno prawną (wraz z początkiem 2016 roku prowadzono nowe przepisy) oraz technologiczną unia wypowiedziała jednak dopiero od poprzedniego sezonu.