99% treningów wykonuję w nocy. Tak przygotowywałem się do Race Across America i tak przygotowuje się do tegorocznego wyścigu Góry MRDP (1116 km non-stop po południowej granicy Polski), które są nieoficjalnymi Mistrzostwami Polski w Ultrakolarstwie. Dlaczego w nocy? Tak mi najbardziej pasuje. W dzień pracuję, popołudnie i wieczór spędzam z rodziną, a wczesną nocą idę na rower.

Trzy lata temu trafiłem na informację o Warsaw Nocturne – kryterium ulicznym na Starym Mieście powołanym do życia przez Szymonbike’a. Pomysł był świetny, trasa doskonała, pora pasująca wielu „zarobionym” kolarzom (środy 22:00), ale inicjatywa umarła. Przez jakiś czas próbowałem ją reanimować. Czasami przyjeżdżałem sam na pętlę. Potem przygotowywałem się specyficznym treningiem do Race Around Austria i Race Across America i odłożyłem temat Warsaw Nocturn na półkę. Do jesieni 2014, kiedy to wznowiłem treningi po RAAM. 26 listopada przyjechałem pod Pomnik Kopernika. Oczywiście nie było nikogo o 22:00. Zrobiłem parę rundek, napisałem na Facebooku, wstawiłem fotkę.

W następnych tygodniach pojawiało się po kilka osób i zaczęliśmy kombinować jak rozkręcić inicjatywę. W temat bardzo zaangażowali się Dawid i Ewelina. Od początku wkładają w to dużo serca i pracy. Powstała nazwa Pętla Kopernika, piękne logo, wlepki, fanpage, klub na Stravie, Liga, zdjęcia, filmy i partnerzy medialni oraz pierwsi sponsorzy. Efekty są takie, że niedługo dobijemy do 40 uczestników, a jak przyjdzie prawdziwa wiosna…

Pętla ma stałych bywalców, którzy są regularnie. Cieszą nas wspólne spotkania, robi się coraz gwarniej. Są rytuały: np. czekamy ze startem do 22:05, a zaraz przed jest wspólna fota przed pomnikiem. Po zakończeniu czekamy aż wszyscy dojadą i jedziemy tradycyjną „trasą Dawida” w dół do Myśliwieckiej, a potem podjazd Agrykolą i pożegnanie – do następnej środy!

Muszę zaznaczyć, że Pętla jest dla wszystkich. Każdy jedzie swoim tempem, wszyscy są przyjaźnie nastawieni. Uczestnicy w każdym wieku, o różnym stopniu wytrenowania i na przeróżnym sprzęcie: od szosy, przez trekingi, po górale i składaki. Najważniejszy jest fun! A jeszcze ważniejsze bezpieczeństwo. Za każdym razem zwracamy uwagę czy rowery mają oświetlenie. a kolarz – kask. To jest mus i nie ma wyjątków.

Środy na Pętli to dla mnie przede wszystkim dobrze spędzony czas w dobrym towarzystwie, wydajny trening na urozmaiconej trasie, możliwość porównania swoich wyników co tydzień, rywalizacja i co ważne brak problemów z motywacją. Kiedy zbierasz się po pracy, zmęczony, na samotny trening, po ciemku, w zimnie, masz dużo powodów, żeby nie wyjść. Jednak kiedy jest to Petla – po prostu musisz tam być! A jak wracasz do domu po północy, to nie kładziesz się od razu spać tylko wrzucasz „workout” na Stravę i czekasz na wrzuty kolegów, dajesz „kudosy” i porównujesz wyniki. Bajka!

Wracając do Pętli – ukłony dla Szymona, bo trasa jest kompletna. Najpierw prosta na Krakowskim, potem zapętlony zjazd po śliskiej kostce Karowej, następnie znowu prosta, sztywny podjazd, wąski zjazd, długi podjazd Tamką i meta. Poza tym klimat Starówki – malowniczo. Do tego wszystkie zakręty w prawo, praktycznie bez świateł i bezkolizyjnie przy minimalnym ruchu ulicznym. I tak 10 razy, czyli 30 kilometrów. Wymarzona trasa!

Temat jest rozwojowy. Kiedyś wracając ze środowej Pętli wymyśliliśmy z Dawidem, że przydałoby się zrobić też coś pod kontem dłuższych dystansów. Samymi środami nie przygotuję się do wyścigu na 1100 km. W treningu musze uwzględnić coś, co da mi jeszcze więcej niż środowa Pętla Kopernika. Tym czymś jest długi trening wytrzymałościowy.

Tak powstała Mega Pętla Kopernika z Ultrakolarzem, czyli 150 km za miastem w wolniejszym tempie w każdą sobotę o 22:00. Aby formuła zaspokajała potrzeby tych, którzy mają ochotę na krószy dystans, np. 70 czy 100 km, nasza Mega Pętla jest właściwie ósemką. Najpierw jedziemy Modlińską do Nowego Dworu Mazowieckiego, potem przekraczamy Wisłę starym mostem (jakiż piękny widok jest na tym stalowym oświetlonym moście w nocy!), następnie dobijamy do stolicy i tam jest jest możliwość powrotu do domu, a dla wytrwałych – Gassy, Konstancin, Góra Kalwaria, Piaseczno… zależy od tego jak się umówimy. Ja zwykle dobijam do 150 km i niedługo po 3 w nocy jestem w domu. A następnego dnia niedziela, więc można pospać 😉

Podobnie jak środa także sobota w formie zorganizowanej pomaga mi zmotywować się do wykonania treningu. W dobrym towarzystwie jedzie się o niebo lepiej niż samemu – szczególnie w nocy.

Jak by tego było mało, w Wielki Piątek Wielkanocny padł pomysł od Marcina pt. „everesting”. Jak sama nazwa wskazuje rzecz polega na pokonaniu na raz przewyższeń Mt. Everest, czyli 8848m. Ktoś rzucił, że może na Agrykoli. W sumie wychodzi około 376 podjazdów i zjazdów. Mnie się to spodobało, bo zobaczyłem w tym kolejny dzień w tygodniu na treningi wyłącznie jazdy w górach. Do tej pory sądziłem, że w Warszawie nie ma gór, a tu proszę – Himalaje! Pomyślałem – piątek. Już jestem w działaniu. W czerwcu zrobię Mt. Everest, a do tego czasu będę po kolei robił 50, 100 i 200 razy „Agry” na raz. Na razie mam 50.

Na Everestingu towarzystwo mile widziane. Zwołujemy na FB. W ostatni piątek Maciej dał się skusić i nie żałował. Machnęliśmy po 10 rund. Tam ciemno i straszno, a w „kupie” raźniej. No i szybciej się jedzie jak patrzysz na drugiego kolarza. Sprawdziłem to! wszystko jest na Stravie – założyłem segmenty z „Agry” i „Everest” w nazwie. Liczę, że ludzie będą przyjeżdżać i w czerwcu będziemy robić Everest grupowo, a jak ktoś ma ochotę na Rysy albo Mt. Blanc to też bardzo fajnie.

Jak widzicie, dzieje się w nocnych treningach w Warszawie. Przypomnijmy:

Środa g.22 – Pętla Kopernika – 30km

Piątek g.23 – Everesting na Agrykoli

Sobota g.10 – Treningi Szosowe z Na Sportowo Rowerowo – Jedyny w ciągu dnia, ale mocny 🙂

Sobota g.22 – Mega Pętla Kopernika z Ultrakolarzem – 70-150km

Zapraszam na stronę Pętli Kopernika facebook.com/petlakopernika oraz na moją stronę www.ultrakolarz.pl i facebook.com/ultrakolarz

Remek Siudziński (Ultrakolarz)

Foto: Pętla Kopernika

Poprzedni artykułHinault wierzy w Contadora
Następny artykułTour d’Azerbaïdjan: Młody Edmondson z największym sukcesem w karierze!
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments