Belgijska kolarska agencja anty-dopingowa złożyła wniosek o przyznanie Gregowi Van Avermaetowi dwuletniej dyskwalifikacji. Decyzja została podjęta w związku z powiązaniami kolarza z doktorem Chrisem Mertensem i podejrzeniem złamania przepisów walki z dopingiem.

Podczas rozprawy z udziałem Van Avermaeta, Jaak Fransen z RLVB złożył wniosek o dyskwalifikację, anulowanie wyników z roku 2012 i zmuszenie do zapłacenia 265 tysięcy euro kary trzeciego kolarza tegorocznego wyścigu dookoła Flandrii i Paryż – Roubaix. Ostateczny werdykt ma zostać ogłoszony 7 maja.

Sam oskarżony przyznał, że współpracował z doktorem Mertensem, jednak nie robił w tym czasie nic złego. Sam lekarz jest oskarżony o stosowanie terapii ozonowej wobec Pietera van Hercka, który został już zdyskwalifikowany na 2 lata.

Zwycięzca Paryż – Tours jest podejrzany o stosowanie dwóch innych medykamentów – jednego z kortykosteroidów, dozwolonego po okazaniu lekarskiego zezwolenia, oraz Vaminolactu, leku dla dzieci przyśpieszającego regenerację. Belg wciąż utrzymuje, iż na oba specyfiki otrzymał receptę, jednak nigdy z nich nie skorzystał.

Grupa BMC Racing, w której jeździ belgijski kolarz, w wydanym dziś oświadczeniu poinformowała, że do momentu wydania ostatecznej decyzji (7 maja), nie będzie komentowała sprawy.

Dawid Gruntowski

Foto: BMC Racing

Poprzedni artykułGP de Denain Porte du Hainaut: Zwycięstwo Nacera Bouhanniego
Następny artykułMichał Kwiatkowski liderem Etixx-u na Amstel Gold Race 2015!
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Ad
Ad

Paranoja. Nawet jakby coś brał to Agencja powinna to udowodnić.

Q
Q

Idiotyzm w najczystszej postaci. Nie potrafią (nie mogą) udowodnić, więc chcą skazać na podstawie poszlak. Jeśli się uda, to będzie to naprawdę niebezpieczny precedens.

Yanev
Yanev

Wychodzi na to, że w kolarskim światku niebezpieczne jest nawet mieć lekarza za sąsiada, a skorzystanie nawet z usług babki – zielarki, bo a nóż – widelec w ziołach znajdzie się jakiś niedozwolony składnik, może się zakończyć banicją z peletonu. Paranoja! Toż to przypomina inkwizycyjne sądy nad podejrzanymi o czary! Brakuje jeszcze tylko uzyskiwania „dowodów” w wyniku łamania kołem. To właściwie jak mają się leczyć z powszechnych przypadłości kolarze, by nie podpaść przepisom antydopingowym? Chyba pozostaje im tylko modlitwa o zdrowie.