Vincenzo Nibali jest oficjalnie liderem włoskiego zespołu na niedzielny wyścig ze startu wspólnego podczas Mistrzostw Świata. Zwycięzca Tour de France, walczy jednak z dolegliwościami, które powstały w obliczu kraksy na Tre Valli Varesine.
Lider Astany wrócił do ścigania podczas ostatnich klasyków w swoim kraju, czyli Trittico Lombardo. „Rekin z Messyny” nie błyszczał formą, a w dodatku przydarzyła mu się kraksa. Teoretycznie niegroźny upadek okazał się bardzo złośliwy w skutkach i rany 29-latka nie goją się najlepiej.
„Nie ma sensu ukrywać, że boli. Kiedy wsiadam na rower to odczuwam dyskomfort, ale jest lepiej, kiedy jestem bardziej rozgrzany”, powiedział Nibali dla Gazzetta dello Sport. „W poniedziałek wieczorem miałem mały zabieg. Lekarz zebrał sporo asfaltu i innych zanieczyszczeń z rany. Jest trochę lepiej, ale daleko od ideału”, zakończył.
Foto: bettiniphoto.net
Andrzej Gucwa