W wyścigu tak nieprzewidywalnym jak Paryż-Roubaix nie zawsze jest to zasadą, ale w niedzielę najmocniejszemu kolarzowi na brukach północno-wschodniej Francji dopisywało również szczęście, co doprowadziło do triumfu Dylana van Baarle (INEOS Grenadiers) z największą od dwunastu lat przewagą. Tym samym 29-letni Holender kontynuował zwycięską passę brytyjskiej ekipy w wyścigach jednodniowych, która ciągnie się od Amstel Gold Race.
Drugie miejsce w ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata, podium w Ronde van Vlaanderen i imponujące zwycięstwo w Piekle Północy muszą sprawić, że van Baarle przestanie być postrzegany wyłącznie przez pryzmat pomocy, jakiej udziela liderom INEOS Grenadiers w wyścigach etapowych. Jak się jednak okazuje, Holender sam musi jeszcze oswoić się z myślą o byciu jednym z najmocniejszych specjalistów od północnych klasyków, a wiarę we własne możliwości tchnął w niego na trasie Paryż-Roubaix Michał Kwiatkowski.
Chcieliśmy uczynić ten wyścig możliwie najcięższym i właśnie to udało nam się zrobić. Kwiato powiedział w początkowej fazie wyścigu, że wyglądałem na bardzo mocnego, co dało mi wiele pewności siebie. Nie mam słów, by dostatecznie podziękować mojej drużynie. Mieliśmy dotąd fantastyczną wiosnę. Będziemy się tym cieszyć,
– powiedział po zakończeniu rywalizacji Dylan van Baarle.
Chociaż kolarz brytyjskiej ekipy wygrał 119. edycję Piekła Północy z największą od dwunastu lat przewagą, okazuje się, że w swój triumf uwierzył dopiero po wjeździe na welodrom w Roubaix.
To nieprawdopodobne. Kiedy wjechałem na welodrom, ciągle nie mogłem w to uwierzyć. Rozglądałem się dookoła żeby sprawdzić, czy w pobliżu znajdują się inni kolarze. Kiedy podjechał teamowy samochód z Servaisem [Knavenem], uwierzyłem, że to naprawdę się wydarzy. To szaleństwo,
– na gorąco opisywał swoje emocje w końcówce wyścigu Holender.
To monument, więc to oczywiste, że chciałem go wygrać. Ale ukończyć Flandrię na drugim miejscu, a teraz zwyciężyć w Roubaix… Brak mi słów,
– zakończył.
Hm, co znaczy mentalna pomoc … Jeśli dobrze pamiętam to u Sonny Colbrellego też to było decydujące, choć w szerszym zakresie, bo przed całym poprzednim sezonem. Chapeau bas przed Dylanem! Fantastyczna jazda – oprócz realnej i mentalnej siły kapitalna technika jazdy na brukach.