Dyrektor Vuelta a España, Javier Guillen potwierdził, że w tegorocznej edycji wyścigu zobaczymy 22 drużyny: 19 ekip WorldTour oraz 3 drużyny z dzikimi kartami. Ciężki orzech do zgryzienia ma natomiast Michele Acquarone, dyrektor Giro d’Italia, który mocno zastanawia się nad zaproszeniem 23 ekip na włoski Tour.
Decyzja UCI dotycząca poszerzenia WorldTour do 19 drużyn sporo namieszała w światowym kolarstwie. Ekipa Katushy bardzo cieszy się z takiego obrotu sprawy, natomiast kłopot mają włodarze wyścigów, którzy muszą zmieniać wcześniejsze ustalenia. Jak już wczoraj informowaliśmy tylko trzy dzikie karty przyzna ASO na Tour de France, które chce by w TdF jechało maksymalnie 198 kolarzy. Podobnie ma się sprawa z Vueltą, gdzie przede wszystkim ze względów logistycznych i ekonomicznych postanowiono zostawić peleton wyścigu w niezmienionym składzie. Szef wyścigu, Javier Guillen wyraził nadzieję, że od przyszłego roku UCI wróci do układu z 18 drużynami w szeregach WorldTour.
Więcej problemów UCI „narobiła” organizatorom Giro, którzy już przyznali dzikie karty na swój wyścig. Cztery zaproszenia powędrowały do: Vini Fantini-Selle Italia, Colombia, Bardiani Valvole-CSF Inox i Androni-Venezuela. Dla Michele Acquarone ta sytuacja nie jest na rękę, poza tym dość ostro krytykuje on zachowanie UCI:
„Pat McQuaid zaserwował nam dodatkowy zespół, wcale nas wcześniej o tym nie informując. Próbuje się z nim skontaktować, ale wciąż czekam na jakiś gest z jego strony. Mamy już naprawdę mało czasu na jakieś zmiany. Dodatkowa drużyna to problem jeśli chodzi o rezerwację hoteli, miejsca parkingowe dla busów czy samochodów. Taki bonus to dla nas koszt w wysokości około 150 tysięcy Euro. Wydaję mi się, że o takich decyzjach najpierw UCI powinno poinformować nas, a nie opinię publiczną.”
Arek Waluga
