Jarosław Marycz małeTrzeci  etap wyścigu, na którym pojawiła się „poważna góra”  okazał się dla naszej ekipy poważnym wyzwaniem – powiedział po etapie dyrektor sportowy Piotr Wadecki.

Od samego początku etapu bardzo wysokie tempo jazdy i ta potwornie wysoka temperatura. Po przejechaniu około 10 kilometrów od peletonu odjechała grupa około 25 kolarzy do której zabrał się Jarek Marycz.  Niestety kolarze z ekip: Omega Pharma i Katiuszy po kilkukilometrowym pościgu skasowali odjeżdżająca grupę. Poziom przygotowania peletonu zweryfikował pierwszy, bardzo trudny podjazd pod Alto de Nogoli (ponad 2000 m npm.), gdzie peleton został poważnie porwany i tak już do samej mety, która usytuowana była na podjeździe w Mirador.

A jak przebieg walki podczas 3.etapu relacjonuje Jarosław Marycz:

Podczas tego etapu męczyłem się bardzo. Po drodze konkretna góra która wszystkim dała się we znaki. I na dodatek ta temperatura, która szybko potęguje zmęczenie. W połowie etapu można było odczuć ze wszyscy już maja dość, upał i bardzo mocny podjazd, a to dopiero styczeń. Patrząc na wyniki dzisiejszego etapu to można zauważyć po wielu nazwiskach, że łatwo nie było. Nie jeden przed etapem powiedziałby, że Nibali, Rodriguez czy Contador będą dziś walczyć a tu straty. Tym samym obiektywnie patrząc na swoją jazdę jest ok. Jestem na samym początku sezonu, wyścig ten traktuje jako idealny trening i zdobywanie doświadczenia na przyszłość.

Nikt chyba nie zakładał ze w styczniu zarówno ja jak i moi koledzy z drużyny, w mocno obsadzonym peletonie będziemy z przodu kręcić. Najważniejsze to robić swoje. Każdy z nas ma swoje cele które będziemy realizować przez cały sezon. Forma ma być na docelowych imprezach, tych najważniejszych dla nas.

Tym samym, korzystając z okazji chciałbym niektórym znawcom polskiego kolarstwo ostudzić emocje i jasno dać do zrozumienia ze żaden z nas, nie planował mieć formy na dzień babci i przytrzymać ja do Walentynek. Kolarstwo to nie gra w ping ponga tym bardziej ściganie na najwyższym poziomie dlatego potrzeba cierpliwości, wytrwałości i dużo pracy, aby osiągać sukcesy na najwyższym poziomie.

Gratulacje dla „Kwiatka (Michała Kwiatkowskiego), wspaniała jazda na dzisiejszym etapie i trzymamy kciuki za jutrzejsza jego czasówkę.

Źródło: CCC Polsat

Poprzedni artykułTDU: Tom Jelte Slagter wygrywa w Stirling. Uciekał „Maniek”.
Następny artykułMichał Kwiatkowski: „Dużo jeździłem zimą po górach i już widać tego pierwsze efekty”
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Patryk
Patryk

I właśnie takie rozumowanie zawsze odróżnia was od prawdziwych zawodowców. Oni nawet jak nie mają formy to widać ich z przodu i na wyścigu i na wynikach. Contador jakoś potrafił dość wysoko przyjechać a znając jego realia w głębokim sezonie będzie miał formę. Wy boicie się że mając formę już teraz to zniknie wam za 2/3 miesiące… Wolicie się oszczędzać na Polskie podwórka by tu sie pokazać a UCI’owe wyścigi olać ? Z taką mentalnością będzie jak zawsze raz II dywizja potem zero wyników za granicą i znów III dywizja … Zero progressu

mamut9
mamut9

„najgorszy wyścig jest lepszy od najlepszego treningu” – Joe Friel
dlatego warto byś Patryku oprócz emocji poświęcił trochę czasu na przeczytanie paru publikacji np w/w autora lub też Dominika Lau lub jeśli lubisz bardziej naukowe to publikacje AWF we Wrocławiu autorstwa Marek Zatoń, Rafał Hebisz, Paulina Hebisz
Wtedy nieco inaczej zinterpretujesz słowa J. Marycza czy też innych sportowców wytrzymałościowych – komentujących swoje osiągnięcia.
Życzę miłej lektury -:)

Artur
Artur

Jak widać Kwiatek mimo, że o wiele od nich młodszy miał formę na dzień babci a szczyt formy przyjdzie zapewne później. Chłopaki wrócą do Sobótki jak co roku i dadzą innym wycisk. Szkoda tylko, że w klasie wyżej zupełnie sobie nie radzą. Oni się nie oszczędzają, tylko nie mają z czego „pocisnąć”. Oszczędzają to się najlepsi górale na Giro, Vuelcie, TdF na płaskich etapach. Ja od czerwca również wyjeżdzam do Hiszpanii na dłuuugo i tam będę się ścigał, trenował co prawda z amatorami ale i tak średnie z wyścigów są wyższe niż u nas. Wolę na początku być najgorszym wśród lepszych a potem im dorównać i pójść wyżej niż najlepszym wśród słabych i przestać się kolarsko rozwijać.

yorg
yorg

Ja bym się zbytnio nie dziwił Patrykowi,on jak i wielu innych kibiców chciałby by polscy kolarze odnosili nieustanne sukcesy od stycznia do listopada,ale życie sportowe ma swoje prawa,i wystarczy trochę cierpliwości,a życzenia Patryka się spełnią.

wolly
wolly

„Kolarstwo to nie gra w ping ponga tym bardziej ściganie na najwyższym poziomie dlatego potrzeba cierpliwości, wytrwałości i dużo pracy, aby osiągać sukcesy na najwyższym poziomie”.

Piękne powiedziane… Trzymam kciuki Michała Kwiatkowskiego oraz całą drużynę CCC Polkowice.