Michał Olejnik (Team Veranda Rideau – Super U) po kontuzji wraca do treningów i tak opisuje je na swoim blogu:
Ubiegły tydzień mogę zaliczyć do udanych. Można powiedzieć, że był to pierwszy tydzień treningów po przerwie bo wcześniej starałem się głównie jak najbardziej rozruszać nogę i przygotować ją do wysiłku.
A więc od wtorku starałem się jeździć szybko z kilkoma przyspieszeniami na podjazdach pod Kozielec i Strzelce (nasze bydgoskie górki) na których zostałem zlany 🙁 Pełen szacun dla kumpli którzy ze mną jeżdżą. Każdy kto chce się przekonać jak szybko się jeździ w Bydgoszczy może wpaść na zbiórkę w niedzielę o 10tej u góry w Myślęcinku przy stacji benzynowej.
Powoli przygotowuję się już do wyjazdu do Francji. Od czwartku jeszcze 3 dni potrenuję w Borowicach koło Karpacza a pierwszy start mam przewidziany na 28mego sierpnia.
Z kolei Tomek wybrał się w Alpy gdzie „zaliczył” m.in. Alpe d’Huez:
Przez 3 dni ostro się katowałem, przejechałem 460km i wyszło mi jakieś 14,5 tys metrów przewyższenia i ani razu moja średnia treningu nie przekroczyła 25km/h.
Z legendarnych gór zaliczyłem Alpe d’Huez i Col de la Croix de Fer, po drodze wjechałem kilka mniej znanych gór ale równie ciężkich, Galibier odpuściłem bo musiałbym jechać 180km tą samą drogą, nie udało mi się także zobaczyć świstaka co zawija je w te sreberka 😉
Na dole zamieszczam mapkę i wykres (> TUTAJ) z mojego pierwszego treningu czyli: Col Luitel 1262; Alpe d’Huez 1860; Col de Sarenne 1999; Les Deux-Alpes 1600 i Chamrousse 1750 na deser zawsze zostawiałem sobie zjazd do domu.
Źródło: www.mickaelolejnik.blogspot.com + www.tomaszolejnik.blogspot.com