Właśnie przejechałem ostatni trening w tym sezonie, prawie sześć godzin i w końcówce jak zawsze la Madone… Myślę sobie, że rekord Lance’a czy raczej Danielsona to już inne „czasy”. Dobrze, że pogoda dopisuje. Już czuję koniec sezonu, nogi się ciężko kręcą choć jutro może się różnie ułożyć. Dla wszystkich będzie to nowa trasa, tak więc ciężko jest przewidzieć jak ułoży się wyścig i gdzie może się rozegrać.

Po Giro Emilia sam już nie wiem na ile stać moich dwóch liderów ale mam obawy, że będzie im ciężko walczyć o zwycięstwo.

Od poniedziałku na rower będę patrzył już tylko z daleka. Chyba, że pogoda dopisze to będzie mnie można zobaczyć jak w spacerowym tempie kręcę w okolicach Krakowa,Warszawy czy Trójmiasta.

Źródło: www.sylwesterszmyd.pl

Poprzedni artykułAdam Wadecki przechodzi do BDC Team!
Następny artykułLotto-Ridley w niższej lidze?
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments