… dziesiąte Giro za mną. Powiedziałem wczoraj dyrektorowi wyścigu, że spodziewałem się jakiejś pamiątkowej tabliczki za dziesięć ukończonych wyścigów a on, że dają dopiero za jedenaście… zobaczymy.

Tegoroczne Giro było dla mnie wyjątkowo ciężkie. Trzeci etap tragiczny, obraz którego nigdy nie zapomnę i myśl, że WW to przecież jeden z nas. Później od etapu na Etnę choroba, która ciągnęła się do ostatniego tygodnia. Przejechałem całe Giro z tyłu, nie myśląc o etapach, o górach, o walce czy pomocy. Jedyną walkę jaką musiałem podejmować co dzień to walka z chorobą, słabością ludzkiego organizmu i własnymi słabościami. Codzienne szukanie w sobie ułamków motywacji do kontynuowania tego nadludzkiego wysiłku.

Ostatni etap do Sestiere udowodnił mnie i kibicom, że jednak cały czas stać mnie w górach na jazdę w czubie grupy.
Dziś już jestem w Briancon, głowa zwrócona w stronę TdF… jutro przejadę metę 18 etapu z końcówką na Galibier i 19 etapu, Alpe d’huez…

Źródło: www.sylwesterszmyd.pl

Poprzedni artykułPoważny wypadek Piotra Gawrońskiego.
Następny artykułMarcin Białobłocki wygrywa etap An Post Ras
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Ryś-Miś
Ryś-Miś

Dlaczego się nie wycofałeś? Psu na bude taka jazda była czyli grupie nie pomogłeś a sam niszczyłeś organizm. Gdybys się wycofał – była szansa na lepsze przygotowanie na TdF – podejrzewam, że nie będzie teraz łatwiej niż na Giro