Sylwek Szmyd podsumował środowy i czwartkowy etap:
Czwartek:
„Dziś było prawdziwe ściganie, protourowskie, wiem że kibice na mnie liczą, chce się pokazać polskim kibicom, ale proszę nie zapominać że jest to wyścig pro tour, są tu zawodnicy z najsilniejszej ligi świata i na każdym etapie wyścigu jest mi ciężko nawiązać walkę.”
Środa:
„Wczoraj kolację jadłem o 22.00, spać o północy… ale rano mamy trochę czasu.
Rundy w Cieszynie nerwowe, ciężkie… ale wyścig się zacznie dziś i byle nie było gorzej z samopoczuciem niż wczoraj. Dla mnie dzień z tych wyjątkowych, jak Alpe d’Huez.”