Odpowiada mu w zasadzie każda trasa. Z łatwością pokonuje pagórki, potrafi dotrzymać kroku najlepszym na dłuższych podjazdach, a przyspieszeniem i sprytem imponuje w sprintach. Marzy o Ardenach. Brzmi znajomo? Nawet bardzo! Być może jestem pierwszą i ostatnią osobą, która nazwie go nowym Alejandro Valverde, jeśli jednak się nie pomylę, z trafnych przepowiedni będę rozliczona na kolejną dekadę. Kim zatem jest Jhonatan Restrepo, jeden z najbardziej interesujących zawodników pierwszych tygodni sezonu 2017? On sam chciałby się dowiedzieć.

Stały napływ wyśmienitych górali z Kolumbii już jakiś czas temu przestał kogokolwiek dziwić. Wpływ dorastania na wysokościach, jakie tylko z rzadka osiągają alpejskie przełęcze na wydolność organizmu jest znany nie od dzisiaj, zarówno w kolarstwie jak i biegach długodystansowych. Ostatnio do głosu dochodzić zaczęła jednak nowa fala Escarabajos, wychowankowie torów w Medellin i Cali. A czasami również basenów pływackich.

Pochodzi z Pácory w departamencie Caldas, który – nie będzie to zaskoczeniem – graniczy od północy z Antiochią, a od wschodu z Boyacą. Przygodę ze sportem rozpoczął od pływania, czemu zawdzięcza imponujący jak na panujące w zawodowym kolarstwie standardy tors oraz przydomek „El Rayo” – Błyskawica. Należy od razu podkreślić, że przygoda ta była na tyle udana, że zaowocowała kilkoma tytułami mistrza kraju w niższych kategoriach wiekowych.

„Rzeczywiście, moje ramiona są masywniejsze niż zazwyczaj ma to miejsce w przypadku kolarzy. Kiedy byłem dzieckiem, dużo pływałem. Byłem dość szybki i czterokrotnie wywalczyłem tytuł mistrza kraju,”

– przyznał w wywiadzie udzielonym Cyclingnews Restrepo.

W dość niejasnych okolicznościach, z pływalni 22-letni Kolumbijczyk przeniósł się na tor kolarski. Tam zmuszony był raz za razem uznawać wyższość Fernando Gavirii, co patrząc z obecnej perspektywy nie jest wielkim wstydem, jednak treningi na welodromie zapewniły mu wachlarz umiejętności daleko wykraczający poza górskie wspinaczki. Usatysfakcjonowany własnymi postępami Restrepo postanowił być panem własnego losu i nie czekać, aż skauci największych kolarskich ekip sami wpadną na jego trop. Zamiast tego – być może będąc prekursorem tego relatywnie nowego trendu – zdecydował się nawiązać kontakt z drużynami WorldTouru poprzez media społecznościowe, co zakończyło się sukcesem.

„W grudniu 2014, wraz z moim menedżerem zaczęliśmy kontaktować się z ekipami WorldTouru poprzez Facebooka. Wysłaliśmy wiadomości do niemal każdej z nich. Odpowiedział nam Viatcheslav Ekimov [z Katushy], a kiedy kilka miesięcy później wygrałem Mistrzostwa Panamerykańskie w kategorii U23, zaproponował mi staż w swojej drużynie.”

Rosyjska ekipa szybko musiała poznać się na potencjale młodego Kolumbijczyka, gdyż już po pierwszym występie w ich barwach w wyścigu Vuelta a Burgos zaproponowali mi kontrakt.

Pierwszy sezon Restrepo w gronie zawodowców pozbawiony był fajerwerków, jednak jak sam przyznaje, dostosowanie się do nowego trybu życia zajęło mu sporo czasu, a drużyna wykazywała się przy tym dużą cierpliwością. Odnotował jednak miejsca w czołowej dziesiątce na etapach Tour of California, Tour de Suisse, Vuelta a Burgos i Vuelta a Espana. Tę ostatnią zakończył z przytupem – 8. miejscem w Madrycie – i wiele wskazywało na to, że Kolumbia doczeka się drugiego sprintera zdolnego rywalizować z najlepszymi.

„Nagle zmuszony byłem zacząć znacznie ciężej trenować i w pełni koncentrować się na kolarstwie. Poza tym, sporo czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do dodatkowych wieczornych ćwiczeń i rozciągania po treningach.”

„Drużyna była bardzo cierpliwa i zapewniła mi przyjazny program startów, przypisując mi rolę pomocnika.”

Ulgowe traktowanie musiało jednak mieć swój kres. Katusha poleciła zatem Restrepo solidnie przepracować zimę, by stawić się w pełni formy na inaugurującym nowy sezon Tour Down Under. Młody Kolumbijczyk w pełni wywiązał się z zadania, a zajmując 10. miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu i wygrywając klasyfikację młodzieżową wysłał wyraźny sygnał, że nazywanie go sprinterem może okazać się kolosalnym niedopowiedzeniem.

Później było jeszcze lepiej. Kolumbijczyk wywalczył 4. miejsce w Cadel Evans Great Ocean Road Race, a w ubiegły weekend uległ już tylko absolutnemu królowi szos Costa Calida, Alejandro Valverde.

Kim zatem jest Jhonatan Restrepo? On sam jeszcze tego nie wie. Marzy jednak o kolejnych pojedynkach z wielkim Alejandro, najlepiej na legendarnych podjazdach Ardenów.

„Naprawdę nie mam pojęcia [jaka jest moja najmocniejsza strona]. Wszystkie wyścigi sprawiają mi radość. W Australii świetnie czułem się pokonując pagórki, podczas gdy w Murcji byłem wśród najlepszych podczas pokonywania długiego podjazdu Collado Bermejo. Poza tym, zazwyczaj liczę się również w sprincie. Cały czas odkrywam samego siebie i bardzo mi się to podoba.”

„W tym sezonie po raz pierwszy wystąpię w Ardeńskich Klasykach. Jeśli dobrze się spiszę, bardzo chciałbym uczynić je moim głównym celem na kolejne lata.”

Poprzedni artykułTour of Oman: Soren Kragh Andersen wygrywa trzeci etap
Następny artykułRuta del Sol: Thibaut Pinot wygrał królewski etap, Contador nowym liderem
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments