Kontuzja kolana jak ta, której Alejandro Valverde doznał podczas etapu jazdy indywidualnej na czas otwierającego tegoroczną Wielką Pętlę mogłaby zakończyć zawodową karierę wielu kolarzy. Jak jednak wiemy, im 37-letni Hiszpan starszy, tym młodszy, a więc również jego rekonwalescencja musi przebiegać w rekordowym tempie.
Tak też się dzieje, a żądny zwycięstw Alejandro miał nawet poprosić Eusebio Unzue o zezwolenie mu na udział w rozegranym w zeszłym tygodniu Milano-Torino.
To dlatego, że świetnie się czuję. Przejeżdżam 700 kilometrów każdego tygodnia. W mojej grupie treningowej jeżdżą zawodnicy, którzy znają mnie dosłownie od zawsze i mówią mi, że jestem co najmniej tak silny, jak przed wypadkiem,
– powiedział w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem El Pais Valverde.
Ponieważ jednak zdrowy rozsądek menedżera Movistaru zatriumfował i wiecznie zielony Alejandro do ścigania w tym sezonie nie powrócił, niecierpliwie zaczął już układać plany na kolejny.
Jak miałby wyglądać jego idealny kalendarz startów? Valverde zdradza, że z uwagi na przejście do hiszpańskiej ekipy Mikela Landy, nie będzie ubiegał się o udział w Tour de France, pozostawiając kwestię przywództwa w najbardziej prestiżowym z wielkich tourów do rozstrzygnięcia między 27-letnim Baskiem i Nairo Quintaną.
W życiu nigdy nic nie wiadomo, ale biorąc pod uwagę dokonane na przyszły rok transfery, z Landą i Nairo w ekipie… Nie chcę brać udziału w Tour de France.
Myślę, że w przyszłym roku skoncentruję się na Giro, Vuelcie i mistrzostwach świata. Trasa przyszłorocznych mistrzostw świata w Austrii jest trudna, bardzo trudna.
Imprezy te miałyby oczywiście być poprzedzone udziałem w otwierających sezon hiszpańskich etapówkach oraz ardeńskich klasykach, zawsze stanowiących dla 37-letniego Hiszpana jeden z punktów kulminacyjnych sezonu.
Gdyby Eusebio powiedział mi, że sam mogę zadecydować o wyglądzie kalendarza startów, wybrałbym klasyki, Giro, Vueltę i mistrzostwa świata.
Na papierze wszystko wygląda idealnie. Wydaje się jednak, że zajęty kręceniem kolejnych kilometrów Valverde nie zorientował się jeszcze, że chęć przewodzenia Movistarowi w Giro d’Italia subtelnie zasygnalizował ostatnio również Landa. A Nairo Quintana tylko zaciera ręce…