Jeden z najlepszych polskich sprinterów na ten moment, kolarz Santic – Wibatech, 23-letni Bartosz Rudyk jest bohaterem kolejnej rozmowy przed zbliżającymi się Mistrzostwami Polski 2022. Na co liczy na Mazowszu? Jak odnajduje się w niemiecko-polskim zespole?
Dla urodzonego we Wrocławiu kolarza ten sezon bez wątpienia jest przełomowym w karierze szosowej. Ściga się dużo częściej, regularnie melduje się w czołówkach etapów i wyścigów, przez co formalnością wydaje się być pierwsza wygrana w imprezie UCI. Zanim jednak o niej to zapraszam do lektury tego, co opowiedział nam jeden z najlepszych polskich sprinterów.
To po pierwsze – jak zdrowie? Wycofałeś się z Małopolskiego Wyścigu Górskiego, wyglądało to niepokojąco. Wróciłeś do pełni dyspozycji?
Przed wyścigiem Tour of Estonia złapało mnie małe przeziębienie, trochę to sobie zlekceważyłem, a na tym wyścigu każdy etap był w deszczu. Potrzebowałem paru dni odpoczynku by dojść do siebie. Na tą chwilę wszystko idzie szybko ku lepszemu.
Tak w temacie treningu – być może wiele osób nie ma tego świadomości, ale ile godzin w tygodniu musi poświęcić kolarstwu zawodnik z ekipy kontynentalnej? Co się na nie składa?
Wszystko zależy od okresu przygotowań. Przez cały rok waha się to od 20 do 30 godzin tygodniowo. Tradycyjnie zima/wiosna to głównie wytrzymałość i siła, lato to interwały, finisze. Poza tym przez cały sezon staram ćwiczyć stabilizację/core i chodzić na siłownię. Niestety i tak mam słaby brzuch i słabsze plecy [odpowiedział z uśmiechem].
Jak wygląda funkcjonowanie w takiej polsko-niemieckiej grupie kolarskiej? Łatwo Wam znaleźć wspólny mianownik?
Wiadomo, że jest to jakaś różnica kultur. Kluczem jest wyciągnąć z każdego to co najlepsze, „nauczyć się” kolegów z drużyny i czerpać z tego wspólne korzyści. Projekt działa od początku roku. Wcześniej każdy tylko się kojarzył, ale nikt się dobrze nie znał, z wyjątkiem mnie i Pawła Szóstki, a i tak jesteśmy w wstanie współpracować i walczyć o podia. Trzeba czasu i zrozumienia, a wiele jeszcze osiągniemy.
Jakie sobie stawiasz cele na Mistrzostwa Polski?
Można powiedzieć, że to pierwszy rok, gdzie jednym z moich celów są właśnie Mistrzostwa Polski. Chciałbym być w grze do samego końca. Nie stawiam sobie konkretnych celów – dopiero na 500m do mety będę wiedział więcej.
Z pewnością będziesz stawiany w roli faworyta Mistrzostw Polski, choć wciąż czekasz na pierwszą wygraną w imprezie UCI. Odczuwasz w związku z brakiem takowej pewną frustrację czy raczej buduje Cię to, że sukces jest regularnie bardzo blisko?
Przed sezonem mówiłem, że chce liczyć się na każdym płaskim finiszu. Plan wykonuje i jestem z tego zadowolony. Na zwycięstwo będę miał szansę jeszcze zapolować.
W dalszej części sezonu oprócz występów klubowych pojawia się też okazja do przyodziania biało-czerwonego stroju. Liczysz na powołanie na Tour de Pologne bądź np. Mistrzostwa Europy?
Jeśli chodzi o szosę to uważam się za młodzika. Dużo mi jeszcze brakuje. W tym sezonie mam już tyle kilometrów wyścigowych ile przez ostatnie 2 lata, więc mam zaległości. Przez chwilę miałem w głowie start na tych imprezach, lecz staram się o tym nie myśleć. Przypięto mi łatkę torowca i nie wiem czy ktoś bierze mnie pod uwagę na takie starty, jeśli tak to byłby to dla mnie swego rodzaju zaszczyt. Na mistrzostwa Europy przygotowuje się, lecz na te torowe.
I tak na koniec nieco luźniej – jakie jest Twoje największe kolarskie marzenie? Kto jest dla Ciebie wzorem do naśladowania?
Chciałbym pościgać się w ekipie World Tour i zobaczyć czy jestem „coś wart”. Wzór? Jest ich dużo – sportowcy i nie sportowcy, znani i mniej znani. Od każdego z nich staram się coś wyciągnąć i przełożyć to na rower.
Rozmawiał Jakub Jarosz
My tymczasem zapraszamy na Mistrzostwa Polski, które już za kilka dni odbędą się na Mazowszu. Całą masę informacji o tych zawodach i wiele wywiadów znajdą Państwo w naszym serwisie pod tym linkiem. Na miejscu pracować będą nasi dziennikarze, a zatem śledźcie Naszosie.pl przy okazji krajowego czempionatu (i nie tylko).