fot. AlUla Tour

18. etap Giro d’Italia przyniósł nam drugą podczas tego wyścigu wygraną Tima Merliera. 31-letni Belg ograł m.in. mocno spóźnionego Jonathana Milana, który całą winę za nieudany finisz wziął na siebie.

Choć Tim Merlier nie należy do najmłodszych zawodników to wciąż ma naprawdę niewielkie doświadczenie w wielkich tourach. Belg wygrał po jednym etapie Giro d’Italia i Tour de France w 2021 roku, ale z obu wycofał się wówczas na przełomie pierwszego i drugiego tygodnia. Później co prawda zdołał ukończyć La Vuelta a España w 2022 roku, ale tam nie sięgnął już po żadne zwycięstwo. Wielu przybiło mu przez to łatkę kolarza niezdolnego do walki na przestrzeni pełnych trzech tygodni, a Tim Merlier wyraźnie to odczuwał.

Na ostatnich kilometrach próbowaliśmy się zorganizować, przy wsparciu m.in. Juliana Alaphilippe’a. Wiedzieliśmy, które zakręty są ważne i zawsze byliśmy na dobrej pozycji. Ostatecznie nie byłem idealnie ustawiony, ale było wystarczająco dobrze. Ostatni kilometr był bardzo szybki, zaskoczyły mnie te dwa zakręty, ale znalazłem swój moment na przyspieszenie. Zacząłem sprint, musiałem wyprzedzić innego kolarza, ale w końcu mi się udało. Po tej wygranej moi hejterzy będą rozczarowani

— mówił przed kamerami Tim Merlier po swoim drugim zwycięstwie etapowym podczas tego Giro d’Italia i zarazem pierwszym takim sukcesie w karierze odniesionym w 3. tygodniu, po czym dodał:

Kiedy osiągam maksymalną prędkość, wiem, że dam radę. Szczególnie, gdy mam na sobie kombinezon Castelli

— co było nawiązaniem do niedawno przedłużonej współpracy między Soudal Quick-Step a włoskim producentem odzieży.

Kto wie czy Tim Merlier wygrałby ten etap gdyby nie zagubienie się na ostatnich kilometrach Jonathana Milana. Pociąg jadącego w cyklamenowej koszulce Włocha był ustawiony idealnie, ale on sam stracił koło swoich kolegów i musiał przebijać się z dość odległej pozycji. Mimo to był wyraźnie najszybszy i zdołał wyprzedzić większość rywali kończąc 18. etap na 2. miejscu.

Dzisiejszy finał był bardzo skomplikowany. Bardzo boli mnie brak zwycięstwa, gdy widzę jak zespół wykonuje doskonałą robotę. Straciłem koło kolegów, to moja wina. Jeśli widzisz Jaspera, Eddy’ego i Simone ustawionych idealnie, a sam jesteś za daleko to czujesz się fatalnie. Zgubiłem ich w zakrętach, ale robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby coś nadrobić. Teraz zostaje mi dać z siebie wszystko w Rzymie

— opowiadał wyraźnie rozczarowany Jonathan Milan.

Przed kolarzami już tylko 3 etapy do zakończenia 107. edycji Giro d’Italia. Dziś zawodnicy zmierzą się z mocno pofałdowanym etapem do Sappady, następnie czeka na nich górzysty etap z dwukrotnym przejazdem przez Monte Grappa (18,1 km; 8,1%), a na zakończenie organizatorzy przygotowali sprinterski etap przyjaźni w formie rund po ulicach Rzymu.


Wszystko o 107. Giro d’Italia:

Poprzedni artykułAlan Banaszek wraca do rywalizacji po kontuzji
Następny artykułW karnickim tyglu – zapowiedź 19. etapu Giro d’Italia 2024
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments