fot. Tour de Romandie / Keystone-SDA Sport

Alexandre Balmer znalazł się w selekcji reprezentacji Szwajcarii na Tour de Romandie i dzięki temu ex-worldtourowiec mógł kolejny raz zaprezentować się na najwyższym poziomie. 23-latek miał jednak niejeden problem – w tym sezonie pozostaje bez pracodawcy, a do wyścigu przystąpił na bardzo mocno zmęczonym rowerze.

To nie jest łatwy rok dla Alexandre Balmera. 23-letni Szwajcar po 2 latach spędzonych w worldtourowym Team Jayco AlUla pozostaje bez pracodawcy na sezon 2024. Młody kolarz nie poddaje się jednak i ściga się w kolejnych wyścigach w barwach reprezentacji, a także negocjuje kontrakt z Team Corratec – Vini Fantini. Dla kadry przejechał w tym roku Volta ao Alentejo, Circuit des Ardennes i teraz Tour de Romandie, acz wszystko to musi robić opłacając sobie przygotowania czy korzystając z własnego sprzętu.

W tym Tour de Romandie jechałem na absolutnie martwym rowerze. Jeździłem nim przez 3 sezony. Na liczniku jest 60 000 kilometrów, włączając w to start na nim w Paryż-Roubaix… Wcześniej przynajmniej miałem dodatkowy rower do treningów, ale tamten musiałem już zwrócić

— opowiadał Alexandre Balmer w rozmowie dla DirectVelo.

Mimo takich przeciwności losu Szwajcar zabrał się do ucieczki dnia na ostatnim etapie pokazując się na ekranach telewizorów i przypominając, że wciąż jest w stanie ścigać się na najwyższym poziomie. Czy na ten wróci już niedługo w barwach Team Corratec – Vini Fantini? Szanse na to są całkiem spore.

Dołączyłbym do nich już podczas Tour de Romandie, ale formalności zjadają sporo czasu. Mentalnie nie było łatwo w tym wyścigu, bo zauważyłem po sobie, że on dłuższego czasu nie robię postępów. Mam za sobą trudne chwilę zawahania czy warto się tak poświęcać, oczywiście muszę się jeszcze poprawić by ktoś chciał mnie zatrudnić. Jestem cztery kilo cięższy niż byłem, ale nie jest to łatwe, gdy przyszłość jest niepewna. Pod koniec ubiegłego roku straciłam także ojca. Nadal jestem zmotywowany, ale potrzebuję teraz wejść na wyższy poziom

— zakończył Alexandre Balmer.

Poprzedni artykułGiro d’Italia 2024: Wszystkie siły Astana Qazaqstan Team na start
Następny artykułGiro d’Italia 2024: Movistar Team zapoluje na etapy
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tiger Bonzo
Tiger Bonzo

Martwy rower? W tym rowerze te 60 tys to ma pewnie tylko rama, reszta już kilkakrotnie wymieniana.

jasiek
jasiek

Gdzież tam, na pewno nawet łańcuch jest ten sam od początku.

Tuio
Tuio

Tiger… Dokładnie.

tmtm
tmtm

napęd spokojnie wytrzyma kilkadziesiąt tysięcy km. w 'dawnych czasach’ prędzej to ramy siadały (zwłaszcza te z aluminium) oraz obręcze. dzisiaj mało kto jeździ rowerem dłużej niż parę sezonów, co dla przeciętnego amatora oznacza pewne z dychę max, ale kiedyś chwalenie się dużym przebiegiem było ważniejsze od tego jakie masz hamulce albo ile watów oszczędzają twoje koszyki na bidony