Foto: La Vuelta

Niejeden głośny triumf w swojej zawodowej karierze odniósł Jelle Wallays. Teraz, gdy Belg nie znalazł pracodawcy na sezon 2024, pojawiło się u 34-latka pytanie co dalej. Odpowiedzią na to okazał się być triathlon, w którym ten ma zamiar finalnie wziąć udział w Mistrzostwach Świata w Ironmanie na Hawajach.

Jelle Wallays podczas swojej kariery reprezentował takie zespoły jak Topsport Vlaanderen – Baloise (2010-15), Lotto Soudal (2016-20) czy Cofidis (2021-23). W jego dorobku znajdziemy m.in. wygrany etap La Vuelta a España z 2018 roku (na zdjęciu), 2 triumfy w Paryż-Tours czy zwycięstwo w Dwars door Vlaanderen. Teraz, gdy Belg nie znalazł nowego pracodawcy, pojawił się pomysł by spróbować swoich sił w innym sporcie.

Kiedy zdałem sobie sprawę, że moja kariera właściwie dobiega końca, byłem bardzo rozczarowany. Po 20 latach kolarstwa trudno było podjąć decyzję by nagle przestać jeździć. Rower był moim światem. W zeszłym roku codziennie jeździłem na rowerze i trenowałem przy każdej pogodzie. Nadal byłem bardzo zmotywowany. Czuję, że jako czołowy sportowiec nie jestem jeszcze wyczerpany

— przyznawał Jelle Wallays w rozmowie z Sportweekend.

Nowym trenerem Belga został 44-letni Frederik Van Lierde, przez lata czynny triathlonista. Panowie mają razem zamiar osiągnąć wiele – głównym celem byłego już kolarza zawodowego jest udział w Mistrzostwach Świata w Ironmanie na Hawajach.

Od razu rozpoczęliśmy treningi pod kątem nowych celów. Dzielenie się moim doświadczeniem jest naprawdę przyjemne. Lubię to robić. Trenuję wielu sportowców. Znam Jelle’a od jakiegoś czasu, on również jest Flamandczykiem. Silnik u niego jest. Nie trzeba z nim nic robić. Trzeba jednak wykonać ciężką pracę techniczną pod kątem każdej z dyscyplin wchodzących w skład triathlonu. Jelle świetnie się rozwija – dziś już tylko w pływaniu daję radę utrzymać jego tempo

— opowiadał Frederik Van Lierde.

Jelle Wallays musi znaleźć czas na wiele rzeczy – wraz ze swoją dziewczyną prowadzi pensjonat w Staden, do tego od niedawna ma własną markę kawy. Jak się jednak okazuje tak wysoki rytm życia jest niezbędny dla 34-letniego Belga, który niejako uzależnił się od działania na pełnych obrotach.

To zagadka jak nam się to wszystko udaje, ale moja dziewczyna wie, że lubię sport. Ja też tego potrzebuję, bo inaczej będę snuł się po domu i czuł się niespokojny. Praca to jedank jedno – większym wyzwaniem było to, że musiałem zebrać sponsorów i zdobyć sprzęt w ciągu 2 miesięcy. W kwietniu zrobię swój pierwszy Ironman 70,3 w Walencji. Później zobaczymy, jak potoczy się. Kto wie, czy nadal mogę zostać profesjonalistą jako Ironman. Muszę odkryć jak taki wysiłek wpływa na moje ciało. Opuściłem świat kolarstwa trochę wbrew mojej woli, ale teraz czuję, że chcę pokazać światu co jeszcze mam do zaoferowania

— dodawał Jelle Wallays.

O ile 34-letni Belg ma pewne wątpliwości, o tyle jego trener jest spokojny o rozwój swojego nowego podopiecznego. 44-latek podkreśla, że w sportach wytrzymałościowych szczyt kariery przychodzi stosunkowo późno, a zatem przed byłym kolarzem jeszcze kilka pięknych lat.

Ten pierwszy rok to proces, potem przyjrzymy się celom. Wielkim celem jest wyjazd na Hawaje. W triathlonie na długich dystansach – w półówce i na pełnym dystansie Ironman – nie potrzebujesz już takiej młodzieńczej eksplozywności. Do 41. roku życia sam ścigałem się jako zawodowiec. Takich przykładów jest wiele. Jeśli Jelle będzie się dobrze bawił to może się ścigać przez jeszcze kilka lat

— zakończył Frederik Van Lierde.

Poprzedni artykułParyż-Nicea 2024: Sytuacja w „generalce” po drużynowej jeździe na czas
Następny artykułArnaud De Lie wycofany z Paryż – Nicea
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Adam
Adam

Chyba ważne aby Jelle Wallays miał świadomość jak potężnymi ludźmi są triathloniści i nie podszedł do tego wyzwania jak do mniej ważnej części swojego sportowego życia. Triathloniści są bardzo mało znani i bardzo mało zarabiają ale są bardzo potężni o czym wielu kolarzy zawodowych mogło się przekonać. Cameron Wurf były kolarz zawodowy z Ineos Grenadiers a obecnie zawodowy triathlonista w zeszłym roku startował na Mistrzostwach Świata na Hawajach, jego wynik z tego startu dałby mu trzecie miejsce w kobietach, pomimo tego, że Wurf obok później zdyskwalifikowanego Armstronga byli najwybitniejszymi triathlonistami pośród byłych kolarzy zawodowych. Dobrze wypadał także Stefan Schumacher, który stał kiedyś na podium Mistrzostw Świata w kolarstwie zawodowców ze startu wspólnego. Jego najlepszy wynik z Mistrzostw Świata na Hawajach dałby mu 10 miejsce, ale również gdyby był kobietą. Moim zdaniem największą rewelacją na Mistrzostwach Świata na Hawajach był Aleksandr Winokurow, Mistrz Olimpijski w kolarstwie ze startu wspólnego, zwycięzca wyścigów Paryż-Nicea i wielu innych. Jego super wynik z tego triathlonu dałby mu czwarte miejsce w kobietach, dodać tylko trzeba, że miał on wtedy 46 lat i swoją kategorię wiekową wygrał. Alberto Contador, zwycięzca Tour de France, Giro de Italia, Vuelta Espany także startował, ale w jakimś mniej ważnym triathlonie. Tyle tylko, że triathloniści i triathlonistki tak go tam zmasakrowały, że unikał rozmów na ten temat.
Tak więc mam nadzieje, że Jelle Wallays zostanie uświadomiony, że jeżeli na Mistrzostwach Świata na Hawajach uda mu się osiągnąć rezultat podobny do rezultatu dziesiątej kobiety to będzie to na początek całkiem dobry wynik. A za trzy lata może będzie już nawet mógł pomyśleć o rywalizacji z mężczyznami.
Błędów w podanych wyżej wynikach nie ma, sprawdziłem przed opublikowaniem, choć wiem, że niektórych czasami prawda zadziwia.

sebix
sebix

Ważnym elementem triathlonu jest pływanie, a pływanie to konkurencja bardzo techniczna. Nie da się tego wypracować w kilka miesięcy. Możesz mieć bardzo dużą wydolność i siłę ale przy barku techniki, „cała para w gwizdek”. Ot, cała tajemnica tych wyników.