fot. Tour de France

W przerwie między sezonami możemy zastanawiać się nad obsadami wielkich tourów w kolejnym roku. Dyrektor BORA-hansgrohe, Ralph Denk przedstawił swoją opinię na temat ewentualnych planów startowych Jaia Hindleya.

Największym sukcesem w karierze Jaia Hindleya jest oczywiście zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Giro d’Italia 2022. Australijczyk nie wrócił do Włoch po obronę tytułu, ale wybrał Tour de France. W łącznym rankingu Wielkiej Pętli zajął 7. miejsce, wygrywając etap w Laruns. I po tej wygranej na dzień założył koszulkę lidera. W trzecim tygodniu stracił szansę na podium.

Naturalnym liderem Bory na przyszłoroczny Tour de France jest Primoż Roglić. Nowy gwiazdor niemieckiej grupy od razu wchodzi do nowego środowiska na najwyższą pozycję, co może hamować ambicje pozostałych kolarzy. W tej sytuacji Jai Hindley mógłby wrócić na Giro d’Italia. Jednak innego zdania jest Ralph Denk, który chciałby zobaczyć Australijczyka i Słoweńca na Tour de France.

Bardziej widzę Jaia na Tourze. Na Giro jest długa jazda na czas. Także jazda na Tour z Primożem i Jaiem byłaby dla nas dużą korzyścią. Jeszcze nie jest to przesądzone, ale wygranie przez Jaia Giro byłoby trudne. Jest długa czasówka, a trzeci tydzień nie jest tak ciężki, jak dwa lata temu. Nie ma podjazdów, na których taki dobry wspinacz, jak Jai mógłby zrobić różnicę

– przyznał dyrektor grupy BORA-hansgrohe.

Giro d’Italia 2024 rozpocznie się 4 maja, a zakończy 26. dnia tego miesiąca w Rzymie. Na wstępnej liście startowej nie ma jeszcze zbyt wielu nazwisk. W planach ten wyścig ma jeden z zawodników Bory – Cian Uijtdebroeks. Utalentowany Belg świetnie pokazał się na Vuelcie, gdzie zajął 8. miejsce. Może teraz dostanie kolejną dużą szansę na Giro.

Poprzedni artykułJonas Vingegaard: „Marzę, aby kiedyś pojechać na igrzyska olimpijskie”
Następny artykułNaszosowe podsumowanie sezonu 2023: MAT Atom Deweloper Wrocław
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
reko
reko

czyli Hindlay na ostatniego pomocnika…taki drugi Kuss