fot. Saudi Tour

Głośny temat potencjalnej fuzji Jumbo-Visma i Soudal – Quick Step zbiera kolejne komentarze. Media docierają do przedstawicieli kolejnych ekip by ci ustosunkowali się do ewentualnego zainteresowania zakupem licencji World Tour po zniknięciu jednej z tych dwóch ekip na najwyższym poziomie.

Johan Bruyneel w swojej analizie fuzji jasno wskazał, że zapewne ta nie będzie polegała na połączeniu ekip i porzuceniu tej drugiej, a prędzej na zabraniu tego co cenne z jednej i sprzedaniu licencji tej, która niejako zniknie w wyniku fuzji. Jeśli zaś mowa o handlu to zawsze musi się znaleźć nie tylko sprzedawca, ale i potencjalny kupiec. Kim on mógłby być?

Nie ma co się dziwić, że jedną z pierwszych przepytanych o to ekip było norweskie Uno-X Pro Cycling Team. Drużyna ta od dawna przejawia chęć awansowania do najwyższej dywizji, a wydaje się, że przy obecnym systemie awansów i spadków może im być o to niesamowicie trudno – wciąż okupują oni bowiem mniej więcej 20. pozycję w rankingu z wyraźną stratą do czołowej „18”. Zakup licencji byłby zatem niejako drogą na skróty, na którą Uno-X Pro Cycling Team z pewnością stać.

Moje odpowiedzi w tym momencie są hipotetyczne. Nie widziałem jeszcze oficjalnego ogłoszenia, więc nie chcę spekulować. Pewne jest jednak, że nasze ambicje wiążą się z World Tourem. W zeszłym roku złożyliśmy już wniosek o licencję World Tour. Jedynym powodem, dla którego jej nie otrzymaliśmy, jest to, że nie zdobyliśmy wystarczającej liczby punktów w rankingach UCI 2020, 2021 i 2022. W rezultacie nie spełniliśmy kryteriów sportowych. Niemniej wszystkie pozostałe audyty – finansowe, etyczne, administracyjne i organizacyjne – przeszły śpiewająco. Szczerze mówiąc, ja też myślę, że działamy już na poziomie World Tour. Spójrzcie tylko na nasz Tour de France

— opowiadał w rozmowie z WielerFlits menadżer norweskiej ekipy Jens Haugland.

Zespół ten rzeczywiście rankingowo nie spełnia „kryterium sportowego”, ale wynika to też z tego, że niełatwo mu o starty we wszystkich wyścigach na poziomie World Tour, gdzie zdobywa się najwięcej punktów. Schemat rozdawania dzikich kart jest taki, że promuje ekipy z obligatoryjnym zaproszeniem oraz te miejscowe, przez co różnice są trudne do przeskoczenia. Sama drużyna z Norwegii funkcjonuje jednak w pełni profesjonalnie i z pewnością stać ją na przeskok półkę wyżej.

Chcielibyśmy wejść do World Touru na naszych warunkach. Jeśli przejmiemy ekipę to właściwie jedynie licencję – bez żadnych zobowiązań. Nie zamierzamy więc przejmować agenta, który ma już strukturę, zawodników i personelu. To nie dla nas. Mamy własny system, własną strukturę, którą sami zbudowaliśmy. Nigdy nie podejmiemy ryzyka zmiany naszej tożsamości w oparciu o dostępną licencję. World Tour był i jest naszą ambicją. Jeśli Soudal upadnie to trzeba będzie poszukać pieniędzy na takich kolarzy jak Kasper Asgreen czy Casper Pedersen. Każdy Duńczyk czy Norweg, który startuje w World Tour, jest dla nas interesujący. Ograniczamy się do tej geografii. Wracając jednak do wyścigu o licencję – byłbym zaskoczony, gdyby Lotto Dstny i Israel-Premier Tech nie próbowały kupić tej licencji, która stałaby się dostępna. Oni nadal mają ambicje powrotu na najwyższy poziom. Ponadto w Pro Teams znajdują się ciekawe zespoły, takie jak Tudor Pro Cycling i Q36.5 Pro Cycling. W tym momencie jest wiele pytań bez odpowiedzi

— obszernie tłumaczył Jens Haugland.

Odwołanie do szwajcarskiego Q36.5 Pro Cycling Team szybko zyskało odpowiedź w przestrzeni medialnej. Równolegle wywiadu udzielił bowiem Aart Vierhouten, dyrektor sportowy tej ekipy. Ten dementuje by ta drużyna była już gotowa i zainteresowana pojawieniem się w World Tourze.

Nie dokonamy tego skoku w 2024 r., jest dla nas za wcześnie. Jesteśmy w trakcie procesu budowy ekipy. Na tej podstawie wybrano również zawodników na ten rok, podobnie jak dodatki na przyszły sezon. Wszyscy nasi pracownicy mają już kontrakty na przyszły rok. Przejęcie licencji World Tour wydaje się łatwe, ale to nieprawda. To wiąże się m.in. ze stresem i presją. Potrzebujemy jeszcze co najmniej roku lub dwóch. Nie interesuje nas teraz World Tour. Gdybyśmy mieli głosować wewnętrznie, głosowałbym na „nie”. Stworzono coś pięknego. Kiedy zaczynaliśmy w zeszłym roku, realizowaliśmy plan sześcioletni. Co roku następuje dodatkowy krok finansowy, abyśmy mogli spokojnie się rozwijać. Pod koniec trzeciego roku – a więc pod koniec 2025 roku – powinniśmy znaleźć się w pierwszej trójce Pro Teamów. Dopiero po czwartym roku (2026, red.) jest ambicja awansu na poziom World Tour. W każdym razie do 2028 r. musi to stać się faktem. Chcemy, aby nasi kolarze tam się rozwijali, tak jak zrobiło to Alpecin-Deceuninck, w bardzo naturalny sposób. Mamy już 25 zawodników objętych kontraktami na przyszły sezon. Na przyszły rok zainwestowaliśmy w klasyki, wciąż szukamy młodych talentów czy wspinaczy, ale to spokojny proces rozwoju

— obszernie opowiadał w rozmowie z WielerFlits dyrektor sportowy Q36.5 Pro Cycling Team Aart Vierhouten.

Póki co szwajcarski zespół ogłosił 22 kolarzy na przyszły rok. Wśród nich nie ma obu ścigających się w tym roku dla tej drużyny Polaków – los Kamila Małeckiego i Szymona Sajnoka oficjalnie nie jest jeszcze znany.

Poprzedni artykułTour de Langkawi 2023: Arvid de Kleijn po raz drugi
Następny artykułJos van Emden nie rozstaje się z Jumbo – Visma
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
obserwator
obserwator

niech się ścigają w wewnętrznym tourze na Kaszubach – między Bytowem a Kartuzami. to wychodzi im dobrze