fot. UCI / Tim De Waele

Dokładnie 9 lat temu polskie kolarstwo przeżyło jeden z najpiękniejszych momentów w swojej historii – po genialnej, zaskakującej świat pracy przez cały dzień naszej reprezentacji po mistrzostwo świata w Ponferradzie sięgnął Michał Kwiatkowski. Jak Polska wykorzystała potencjał tego sukcesu?

Wiele tak w mediach, jak i na forach dyskusyjnych czy w komentarzach pod artykułami mówi się o kondycji polskiego kolarstwa i tego jak bardzo zmarnowaliśmy szansę, jaką dawało marketingowo mistrzostwo świata zdobyte przez Michała Kwiatkowskiego. Czy na pewno było aż tak źle? Spróbuję się temu przyjrzeć pod wieloma aspektami. Zapraszam tak do lektury, jak i polemiki z poniższym tekstem.

Sukcesy sportowe po 28 września 2014 roku

Zacznijmy od tego, co moim zdaniem jest najgorszym kryterium do analizy „zmarnowanego potencjału” mistrzostwa świata Michała Kwiatkowskiego. Od biało-czerwonego tytułu minęło bowiem dopiero 9 lat, przez które na najwyższym kolarskim poziomie byli głównie zawodnicy w pełni wykształceni kolarsko bądź bliscy tego stanu, a zatem ciężko by ci nagle zmienili swój poziom pod wpływem sukcesu Kwiatka. Zawodowy sport w dzisiejszych czasach wymaga bowiem albo gigantycznego talentu, albo rozpoczęcia treningów w dość młodym wieku – w obliczu tego 9 lat to naprawdę niewiele.

Niemniej abstrahując od wpływu sukcesu Michała Kwiatkowskiego na wyniki naszych kolarzy ci przez ostatnie lata odnieśli takie wyniki jak:

  • pierwszy wygrany monument w historii – Mediolan-San Remo 2017 (Michał Kwiatkowski)
  • drugie w historii podium Wielkiego Touru – Vuelta a España 2015 (Rafał Majka)
  • 5 wygranych klasyków World Tour (wszystkie Michał Kwiatkowski)
  • 4 zwycięstwa etapowe podczas Tour de France (Michał Kwiatkowski, Rafał Majka, Maciej Bodnar)
  • 4 triumfy etapowe podczas Vuelta a España (Rafał Majka, Tomasz Marczyński)
  • 2 wygrane wyścigi wieloetapowe World Tour (Michał Kwiatkowski)
  • medal olimpijski (Rafał Majka)

Trzeba także pamiętać, że kolarstwo to nie tylko panowie, a u pań doczekaliśmy się wielkich sukcesów m.in. Katarzyny Niewiadomej, która przez te lata odniosła niejedno zwycięstwo na poziomie Women’s World Touru, była dwukrotnie 3. w klasyfikacji generalnej Tour de France Femmes czy zdobywała medale Mistrzostw Świata oraz Mistrzostw Europy.

fot. Mediolan – San Remo
Zespoły

Skoro moim zdaniem sukcesy sportowe nie powinny wynikać natychmiastowo z głośnego triumfu to co by mogło? Odpowiedź jest prosta – zainteresowanie sponsorskie i wynikająca z tego siła polskich ekip w peletonie. Tu można było dostrzec pewien wzrost będący mniej lub bardziej bezpośrednim skutkiem sukcesu Michała Kwiatkowskiego. Jaki?

W 2016 roku po raz pierwszy w historii mieliśmy dwie polskie grupy drugiej dywizji – do CCC Sprandi Polkowice dołączyła wówczas VERVA ActiveJet Pro Cycling Team. Przebąkiwano wówczas także o tworach pokroju „Projekt GROM”, gdzie ze wsparciem Orlenu i środków państwowych mieliśmy doczekać się ekipy na kształt Astany czy Katushy.

Choć nie wszystko szło tak jak można by marzyć to 5 lat po sukcesie Michała Kwiatkowskiego doczekaliśmy się także pierwszego w historii polskiego World Teamu – CCC Team. Polska grupa najwyższej dywizji funkcjonowała 2 lata, podobnie jak będący pewnym kamieniem milowym w rozwoju polskiego kolarstwa CCC Development Team. Dziś na pomarańczowo niestety ostał nam się tylko młodzieżowy UKS Copernicus CCC Toruń – różne czynniki sprawiły, że niestety nad Wisłą nie udało utrzymać się drużyny ścigającej się w World Tourze.

Po 9 latach od sukcesu Michała Kwiatkowskiego mamy jeden z najgorszych stanów polskich ekip w historii – ledwie 2 grupy kontynentalne to wynik naprawdę słaby, ale ciężko mówić by samo mistrzostwo świata choć na moment nie przełożyło się na pewien rozwój zespołów – ot nie udało się tej szansy utrzymać na dłużej i przerodzić w coś długofalowego. Szkoda.

fot. CCC Development Team
Młodzież

Widać już, że niestety boomu w temacie zespołów nie udało się utrzymać, a co z zainteresowaniem kolarstwem wśród dzieci i młodzieży? Jeśli przyjmiemy, że sukces Michała Kwiatkowskiego miałby natchnąć najmłodszych do zainteresowania się jazdą na rowerze to wcale nie wygląda to tak głupio, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.

Owszem, mamy dziurę pokoleniową po Kwiatku, Rafale Majce i innych urodzonych gdzieś na przełomie lat 80′ i 90′. Problem z oczekiwaniem na następców Michała Kwiatkowskiego jest jednak taki, że ci… nie wychowają się kolarsko w rok czy 2. Być może będzie to śmiała teza, ale wydaje mi się, że patrząc na wyniki roczników 2004, 2005 czy 2006 to dopiero zaczynamy korzystać na sukcesie naszego najlepszego kolarza w historii, a na dobre rezultaty z tego wynikające przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.

Problem z dostrzeganiem tego, że jest coraz lepiej wynika z tego, że biało-czerwona młodzież nie przywozi medali z „największych” szosowych imprez, jakimi w głowach wielu kibiców są Mistrzostwa Świata czy Mistrzostwa Europy. Masa sukcesów w Pucharach Narodów czy prestiżowych wyścigach nie sprawia, że media zauważą zdolną młodzież, a przez to pojawiają się coraz głośniejsze głosy, że następców Kwiatka nie widać. Cóż, oby młodym udało się uniknąć presji i pokazać, że takowych mamy. Ja wierzę, a podstawy do wiary są.

fot. One Belt One Road Nation’s Cup Hungary
Wyścigi krajowe

Skoro mistrzostwo świata Michała Kwiatkowskiego mogło wpłynąć na ekipy to czemu nie przełożyć tego także na wyścigi nad Wisłą i Odrą? Cóż, teoretycznie można byłoby na to liczyć, a patrząc na inne kraje przeżywające rozkwit wyników wręcz powinno tak być, ale niestety w Polsce to się nie udało.

Nasza scena krajowa to będące w World Tourze Tour de Pologne i długo, długo nic… Pozostałe wyścigi od upadku Wyścigu Mjr. Hubala – Sante Tour po sezonie 2019 mają wyłącznie drugą kategorię, a kilka z nich przez ostatnie lata zniknęło z kalendarza. Oczywiście co nieco także powstawało, ale ostateczny bilans jest taki, że polski sezon szosowy zaczyna się pod koniec kwietnia, a już w połowie sierpnia próżno szukać w Polsce ścigania z kalendarza UCI. To niestety za mało…

Sponsorzy

Tu niestety przechodzimy płynnie do tematu sponsoringu polskiego kolarstwa. To, podobnie jak w sporej części świata, opiera się głównie na pasjonatach i dobrej woli samorządów oraz innych państwowych podmiotów. Każda zmiana władzy, czy to tej centralnej, czy też lokalnej, może przez to powodować upadek wyścigów oraz zależnych od nich ekip, a te w naprawdę sporej części opierają się obecnie na mniej lub bardziej publicznych środkach. Prywatnych firm wchodzących w kolarstwo jest niestety ostatnimi laty jak na lekarstwo…

Pozostaje jednak cieszyć się, że w Polsce obecnie coraz więcej regionów dostrzega w kolarstwie potencjał reklamowy – do kontynentalnej grupy Mazowsze Serce Polski czy mniejszych ekip regionalnych dołączyły w ostatnim czasie takie projekty jak Lubelskie Perła Polski i Kujawy Pomorze Cycling Team. Oby tym udało się funkcjonować przez długie lata.

fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life
Polski Związek Kolarski

Czy sport może funkcjonować bez sprawnie działającego stowarzyszenia będącego na jego czele? Pewnie tak, ale z pewnością dobry związek sportowy znacząco ułatwia sprawę. Niestety Polski Związek Kolarski od czasu mistrzostwa świata Michała Kwiatkowskiego przeżył niemały kryzys, uległ zadłużeniu, przestał publikować sprawozdania finansowe… Długo by można wyliczać co było przez ostatnie lata nie tak, ale kto ma wiedzieć ten już to wie, a nowym osobom nie sposób tego zwięźle wytłumaczyć.

Krótko mówiąc Zarządy Polskiego Związku Kolarskiego zmieniały się w ostatnich latach zdecydowanie za często. Obecny działa jeszcze na tyle krótko, że ciężko jednoznacznie ocenić jego działania tak pozytywnie, jak i negatywnie. Oby było jednak lepiej, bo nawet najlepsze sukcesy jednostek nie pociągną sportu do przodu gdy u podstaw systemu zdarzały się ogromne problemy tak finansowe, jak i organizacyjne.

Konkluzja

Nie uważam by nasze kolarstwo zmarnowało potencjał, jaki niósł tytuł mistrza świata Michała Kwiatkowskiego. Owszem, wiele rzeczy poszło nie tak, ale to sprawa o wiele bardziej złożona niż tylko twierdzenie, że skoro było dobrze to nagle mogło się zrobić jeszcze lepiej. Polskie kolarstwo przez dekady opierało się na wybitnych jednostkach, które potrafiły się wybić mimo pochodzenia znad Wisły, a nie dzięki niemu i nie udało się tego nagle zmienić. Wciąż dostrzegam jednak cień szansy, że doczekamy się następców Michała Kwiatkowskiego – pewien drobny boom w postaci fajnych roczników wychowanych na sukcesie mistrza świata z Ponferrady widać i oby udało im się dotrzeć jak najwyżej. Dużo zależy jednak od najbliższych 5-10 lat – jeśli te będą chude to istnieje niemała obawa, że polskie kolarstwo pokryje się grubą warstwą kurzu, a nam przyjdzie znów czekać na jedną, wybitną jednostkę taką jak Kwiatek.

Poprzedni artykułCircuit Franco-Belge 2023: Arnaud De Lie wygrywa po raz dziewiąty w sezonie!
Następny artykułAG2R przesiądzie się na rowery Van Rysel produkowane przez Decathlon?
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
12 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Maciej
Maciej

Do sukcesów po Ponferradzie trzeba jeszcze z pewnością dopisać medal Majki w Rio.

A co do tego jak wykorzystaliśmy potencjał MŚ Kwiatkowskiego, robiąc lekki off-top – moim zdaniem dużym problemem jest to, że nad Wisłą „klimat” nie sprzyja uprawianiu kolarstwa. Nie mam tu na myśli bynajmniej warunków atmosferycznych – gdybym miał dziecko, nawet nastoletnie, to nie wyobrażam sobie posyłać je na trening na polskie szosy przy takim poziomie agresji, frustracji na drodze i znikomej kulturze jazdy kierowców. Szkoda zdrowia, a czasem i życia.

Marcin
Marcin

Za bardzo się Pan skupiłeś na Kwiatkowskim, zostawcie go w spokoju, niech skupi się na biznesach

Prof. Żołądź w jednym z wywiadów napisał, że sport ( a ja dodam Polski sport ) jest 20 lat za nauką.

Jeżeli Pzkol dalej będzie się skupiać na licencjach i pierdołach, w związku będzie jeszcze więcej słodko-pierdzących (czyt.Sangwiników) to nic z tego nie będzie.

Już nie jest tajemnicą w peletonie zawodowym i nie tylko, że progi metaboliczne i ścieżki energetyczne są najważniejsze w procesie treningu, to powoduje,że motoryka pójdzie do góry, ale to trzeba trochę się pouczyć, poczytać, przestać spożywać alkohol, który jest jednak szkodliwy 😉

GregTrz
GregTrz

Proszę, niech Pan przeczyta lead raz jeszcze. Wprowadzenie korekty jest zasadne w tym przypadku. Mówię o gramatyce nie merytoryce.

Wiktor MTB Racing
Wiktor MTB Racing

Kolarstwo jest sportem wymagającym bardzo systematycznych treningów, niekoniecznie lekkich, niedotrenowanienie od razu wychodzi na zawodach. Dzieci i młodzież mają dziś slabą psychikę, problem jest z wolą walki i charakterem do współzawodnictwa. Para porażek i się zniechęcają. Popularniejsze jest tracenie czasu w mediach społecznościowych. Kolarstwo nie jest niestety dochodowym sportem, tylko najlepsi mają wysokie kontrakty, jest ich w sumie niewielu. Kontrakty są też krótkie, a z czegoś żyć trzeba. Dlatego też młodzież często kończy karierę na wieku juniora. Dlatego m.in. ciężko bardziej przełożyć sukces mistrzostwa Michała na wzrost poziomu kolarstwa w Polsce.

Papsi
Papsi

ciekawy artykuł, bo ostatnio coraz częściej myślę sobie dlaczego mając tak zróżnicowany kraj pod względem terenu idealnie nadający się do tego żeby wypuszczać wspaniałych zawodników to jednak to się nie dzieje. gdzie jest np Sajnok? Myślałem, że będzie to rzeźnik na sprintach. Brakuje Polskim zawodnikom jakieś mentalnej zaciętości? Woli walki?

Grzegorz
Grzegorz

Kolega wyżej napisał precyzyjnie że chodzi o wyboldowany fragment tekstu.
Czytałem to kilkanaście razy i dalej nie potrafię zrozumieć jak niegramatycznie jest to napisane.
A chodziło zwyczajnie o to, że po całodziennej pracy polskiej reprezentacji Michał zaskoczył cały kolarski świat akcją, która przyniosła mu tytuł mistrzowski.

Alek
Alek

Majka na podium vuelty był w 2015 a nie 17 🙂

Maciek
Maciek

Na Vuelcie piękny etap wygrał też Przemysław Niemiec

Grzegorz
Grzegorz

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Panem redaktorem w kilku kwestiach. Po pierwsze w polskim kolarstwie nie zawsze były tylko wybitne jednostki. Na przełomie lat 80/90 poza wybitnymi – Jaskułą i Halupczokiem byli jeszcze inni, też potrafiący wygrywać wyścigi: Sypytkowski, nieco starszy Piasecki i młodsi jak Baranowski czy Zamana). Można więc mówić o całym pokoleniu, a nawet trzech. Wcześniej było pokolenie Szozdy, Szurkowskiego, Mytnika i Kowalskiego… Czas przełomu lat 80 i 90 to okres ogromnej biedy w kraju, więc pomoc państwa była jak cała gospodarka – niewystarczająca. W ogóle uważam, że państwo nie powinno się mieszać do sportu zawodowego ( wspierać i promować sport dzieci i młodzieży). Przecież grupa CCC upadła właśnie przez działania rządzących Polską i światem (niesławne zamykanie gospodarki).
Jeśli chodzi o centralę kolarską to wymienione sukcesy były pomimo kuli jaką kolarki ( należy wspomnieć jeszcze aferę obyczajową) i kolarze mieli przyczepioną do nogi w postaci Pzkol, a nie dzięki niej.
Moim zdaniem okres 9 lat jest wystarczający do oszlifowania nowych talentów, patrz przykład Słowenii, gdzie nowe pokolenie wpycha się do czołówki drzwiami i oknami, a przecież taki Pogacar ma jeszcze status młodzieżowca.
Podsumowując okres od zwycięstwa Kwiatkowskiego w MŚ moim zdaniem został zmarnowany.