fot. Human Powered Health

Ekipa Human Powered Health w peletonie Tour de Pologne jest jedną z najbardziej „polskich” – w jej składzie znaleźli się Stanisław Aniołkowski i aktualny mistrz Polski, Alan Banaszek, którzy skupiają się na sprinterskich finiszach. Dziś Stanisław Aniołkowski uplasował się na 11. pozycji.

We wtorkowe popołudnie rozegrano wietrzny etap ze Strzelina do Opola. Płaska trasa faworyzowała sprinterów, jednak mocne podmuchy powietrza mogły doprowadzić do porwania się peletonu. Wiatr próbowała do tego wykorzystać ekipa INEOS Grenadiers, w barwach której jedzie czwarty w „generalce” Michał Kwiatkowski. Po chwili bardzo wysokiego tempa, wszystko się jednak uspokoiło.

– Byłem w tej pierwszej grupie, jechaliśmy czujnie z przodu. Wiadomo, że mogło się to podzielić, dlatego jechaliśmy czujnie, natomiast po tym pierwszym rancie, jak to wszystko wróciło do siebie, to raczej nie było takiej możliwości i mocy w peletonie, żeby jakoś to podzielić, wszyscy się pilnowali, więc przewidywaliśmy, że dojedziemy na finisz z grupy

– mówił nam po zakończeniu zmagań Stanisław Aniołkowski.

– Trochę zwariowany etap, ja od początku miałem defekty, dwa koła połamałem na kochanych naszych polskich drogach. Było nerwowo, próbowali chłopaki ekip czołówki generalki porwać trochę grupę, nie było sensu, bo wszyscy liderzy z przodu się pilnowali i nic nie byli w stanie ugrać. Trochę się grupa porwała, ale nic specjalnego, przez wiatr było nerwowo. Kolejny płaski etap odhaczony, jutro następny dzień

– przyznał inny z kolarzy Human Powered Health, Alan Banaszek.

Ostatecznie doszło do sprinterskiego finiszu z dużej grupy. Na technicznej końcówce w Opolu polski duet z amerykańskiej formacji starał się o powalczenie o dobry wynik Stanisława Aniołkowskiego. Polak, ze względu na problemy na ostatnim, 90-stopniowym zakręcie w lewo, i rozczarowany przeciął linię mety na 12. pozycji.

– Kiepsko strasznie, w ostatnim zakręcie wyrzuciło kolarzy do lewej strony. Ja wchodziłem w zakręt właśnie z lewej, przez to bardzo zwolniliśmy i prawa strona poszła dużo szybciej. Ci kolarze, którzy normalnie weszli w zakręt, nie przestraszyli się, to nam odjechali. Później to wszystko było już w jednej linii, byłem daleko i tak naprawdę nie dało się już nic z tego zrobić

– opisywał finisz Stanisław Aniołkowski.

Na pewno będziemy starali się dawać z siebie wszystko. Zobaczymy, czy to jeszcze ja będę finiszował, czy nie. Ciężko mi coś powiedzieć po tym finiszu, bo naprawdę ekipa robiła świetną robotę, na 20 kilometrów do mety byliśmy z przodu i znowu coś się dzieje w ostatnim zakręcie, tak samo jak pierwszy finisz – w ostatnim zakręcie kolarze od prawej strony mnie trochę zblokowali i też byłem za daleko, żeby rozpocząć ten finisz, wystarczyło na siódme miejsce. Dzisiaj mieliśmy apetyty na więcej, ale jest jak jest

– dodał.

– Ekipa zrobiła super robotę, jechaliśmy cały czas z przodu. Na końcu ja chciałem wyprowadzić Staśka na dobrą pozycję, jemu się nie udało w ostatnim momencie złapać mojego koła, trochę został, koniec końców nie wjechaliśmy w ostatni zakręt tak, jak planowaliśmy no i nie wyszło

– mówił jego zespołowy kolega, Alan Banaszek.

Patrząc na pozostałe etapy Tour de Pologne, wygląda na to, że jedyną szansę na dobry wynik sprinterska część ekipy Human Powered Health będzie miała na finiszu w Krakowie, gdzie zakończy się tegoroczna edycja wyścigu.

– Wszyscy znają ten finisz w Krakowie, on nie jest też jakoś zaskakujący, będziemy tam przejeżdżać trzykrotnie. Tam jest dość druga prosta, więc będzie to najszybszy finisz w tym Tour de Pologne

– mówił Stanisław Aniołkowski.

– Kraków jest zawsze specyficzny, jest to ciężki finisz, po rundach. Jest bardzo szybko, nie wieje, tak że zobaczymy. Myślę, że tam będzie jeszcze większy chaos niż dzisiaj

– opisywał ze swojej perspektywy Alan Banaszek.

Tour de Pologne w koszulce mistrza Polski

Dla Alana Banaszka Tour de Pologne jest drugim wyścigiem, w którym startuje jako mistrz Polski, ale pierwszym, gdzie może prezentować kibicom trykot z orłem – w Memoriale Andrzeja Trochanowskiego ścigał się bowiem w koszulce reprezentacyjnej. W rozmowie z Naszosie.pl przyznał, że czuje na sobie bardziej wytężony wzrok rywali, natomiast dostrzega i bardzo docenia wsparcie kibiców.

fot. Tomasz Śmietana / PT Photos / Tour de Pologne

– Jest super wsparcie od kibiców. Jak podjeżdżaliśmy pod Karpacz przedwczoraj. Co drugi kibic krzyczał moje imię, albo „dawaj mistrzu”. Niesamowicie czuć wsparcie z ich strony, rozpoznają już coraz bardziej moją koszulką, fajnie

– tłumaczył Alan Banaszek, który tuż po finiszu w Krakowie rusza na mistrzostwa świata w Glasgow, gdzie będzie reprezentował Polskę na torze.

– Takie dni jak dzisiaj nie są jakoś bardzo ciężkie, nie obciążają mnie ekstremalnie. Mam nadzieję, że jutro przejadę etap jak najmniejszym kosztem, w czwartek najmocniej się zregenerować, a w piątek tylko dojechać do mety, rozprowadzić Stasia i lecimy do Glasgow

– zakończył.

Poprzedni artykułStudio Tour de Pologne #4 | Od przedszkola do Opola [podcast]
Następny artykułMatej Mohorič: „Wygrana w Bielsku-Białej jest moim kolejnym celem”
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tuio
Tuio

Bardzo słaby występ polskiej reprezentacji. W sprintach nie istniejemy