fot. Tomasz Śmietana / PT Photos / ORLEN Wyścig Narodów

Szachy uczą go przegrywać. Na ściance w Bükkszentkereszt sięgnął jednak po zwycięstwo. Poznajcie Lukasa Nerurkara – utalentowanego Brytyjczyka, który wygrał drugi etap ORLEN Wyścigu Narodów i jest jednym z głównych faworytów do triumfu w klasyfikacji generalnej.

Nie uciekł dziś największym rywalom, ale byłem przekonany, że ucieknie mi. Gdy po dekoracji zobaczyłem, że Lukas Nerurkar zniknął z mojego pola widzenia, szybko pognałem w stronę parkingu ekip. W labiryncie stworzonym przez dziesiątki samochodów nie było łatwo odnaleźć brytyjskiej drużyny, ale w końcu się udało. Po szybkim prysznicu Lukas Nerurkar wyszedł z kampera, bosymi stopami stanął na szorstkim asfalcie i, mimo dużego zmęczenia, z uśmiechem na ustach zaczął odpowiadać na pytania.

Brytyjczyk miał jednak powody do zadowolenia – kilkadziesiąt minut wcześniej po raz pierwszy miał okazję unieść ręce w geście zwycięstwa w wyścigu z kalendarza Międzynarodowej Unii Kolarskiej. Najlepiej odnalazł się on na stromej ściance w węgierskim Bükkszentkereszt, pokonując w finiszu Portugalczyka Antonio Morgado.

fot. Tomasz Śmietana / PT Photos / ORLEN Wyścig Narodów

Lukas Nerurkar zaufał swojej dynamice, starając się zachować siły na ostatnie metry. Było to trudnym zadaniem, bowiem na wymagającym podjeździe w końcówce doszło do sporej selekcji i licznych ataków. Ostatecznie wszystko potoczyło się jednak po myśli Brytyjczyka, dzięki czemu mógł cieszyć się ze zwycięstwa.

– Pierwsza połowa wyścigu była mocno kontrolowana, daliśmy innej drużynie (reprezentacji Danii) pracować w peletonie, ale na przedostatniej wspinaczce wiele ekip przesunęło się do przodu. Wiedzieliśmy, że przed zjazdem musimy być na dobrej pozycji, wyszło nam to idealnie, bo jechaliśmy jako drudzy. Przed ostatnim podjazdem była duża walka o znalezienie się na czele grupy, ale znowu byliśmy w czubie

– mówił Lukas Nerurkar w rozmowie z Naszosie.pl.

– Jako pierwsi tempo zaczęli dyktować Włosi, jeden z nich zaatakował, a następnie ja za nim podążyłem. Później utworzyła się kilkuosobowa grupka i atakowaliśmy siebie nawzajem. Od tego momentu chciałem oszczędzać siły, bo wiedziałem, że dysponuję dobrym przyspieszeniem w końcówce. Tak chciałem wygrać. Najważniejsze było nie strzelić z grupy i nie pozwolić nikomu odjechać

– dodał Brytyjczyk, który w istocie nie odpadł od czołowej grupy i nie pozwolił nikomu na wypracowanie sobie przewagi. Ważną rolę w końcówce odegrały też umiejętności techniczne – do finałowej wspinaczki prowadził wąski i kręty zjazd, na którym Nerurkar odnalazł się bardzo dobrze. Jak sam przyznaje, jeszcze niedawno nie był wybitnym technikiem, jednak przeprowadzka do Girony pomogła mu w przełamaniu strachu i poprawy umiejętności zjazdowych.

– Ostatnie dwa kilometry były trudne technicznie, więc trzeba było być z przodu, jechałem na drugiej pozycji. W końcówce chodziło o cierpliwość

– mówił.

– W ostatnich miesiącach czuję się o wiele pewniej na rowerze, wcześniej miałem problem ze zjazdami i zachowaniem na nich spokoju, ale teraz czuję, że zrobiłem duży postęp i pomaga mi to w wyścigach. Przeprowadziłem się do Girony, gdzie o wiele częściej mam okazję zjeżdżać. Pomaga też jazda z kolarzami lepszymi od ciebie – widzisz, jakie linie jazdy wybierają, pozwala ci to też lepiej dostosować prędkość

– dodał Brytyjczyk.

To wszystko, a także znakomita jazda po górach, złożyła się na dzisiejszy sukces Lukasa Nerurkara.

– Czułem czystą radość, trochę też ulgę, ze względu na to, jak chłopaki jechali przez cały dzisiejszy etap. Po takiej pracy musiałem to wykończyć

– mówił po zakończeniu etapu.

fot. Tomasz Śmietana / PT Photos / ORLEN Wyścig Narodów
Młodzian wśród kolarzy ekip World Tour

Czwartkowe zwycięstwo Lukasa Nerurkara na etapie ORLEN Wyścigu Narodów jest co prawda jego pierwszym w kategorii U23, ale już przed kilkoma miesiącami zwrócił na siebie uwagę kolarskich kibiców. Stało się to za sprawą rewelacyjnego wyścigu w O Gran Camiño, hiszpańskiej etapówce – nota bene rozgrywanej w diametralnie innych warunkach atmosferycznych niż ORLEN Wyścig Narodów – gdzie zajął szóste miejsce i triumfował w klasyfikacji młodzieżowej, będąc najlepszym kolarzem spoza ekip najwyższej dywizji. Wygrał… Jonas Vingegaard.

– To było niesamowite doświadczenie, te chłopaki są na zupełnie innym poziomie, więc robiłem wszystko, żeby utrzymać się blisko nich. W takim wyścigu, ścigając się z najlepszymi na świecie, uczysz się masy nowych rzeczy

– mówił Lukas Nerurkar, dodając, że w kolejnych miesiącach nie wszystko potoczyło się po jego myśli. Wszystko z powodu kontuzji, która uziemiła go na kilka tygodni.

– O Gran Camiño było dla mnie ogromną niespodzianką. Od tamtego momentu sezon był frustrujący, bo chwilę później nabawiłem się kontuzji kolana, więc przegapiłem wiele wiosennych wyścigów. Nie byłem pewny swojej formy w ORLEN Wyścigu Narodów – to mój pierwszy wyścig po przerwie. Myślę jednak, że przygotowania przebiegły bardzo solidnie i wszystko zakończyło się dobrze

– tłumaczył.

Ze słonecznych Węgier, gdzie rzeczywiście wszystko zakończyło się dla Nerurkara bardzo dobrze, przenieśmy się raz jeszcze do chłodnej, lutowej Galicji, gdzie Brytyjczyk odniósł jeden z największych sukcesów w karierze.

Podczas trzech dni ścigania (pierwszy etap został zneutralizowany z powodu złych warunków atmosferycznych) udowodnił, że świetnie radzi sobie na krótkich i stromych podjazdach, a także solidnie jeździ na czas. Do zwycięzcy finałowego etapu – Jonasa Vingegaarda – stracił co prawda ponad 1,5 minuty, ale w ostatecznym rozrachunku zajął szóstą pozycję w klasyfikacji generalnej, wyprzedzając między innymi Simona Geschke czy Davida de la Cruza.

– Miałem dobre nogi i świetne wsparcie ze strony zespołu. W tych wyścigach drużyna odgrywa naprawdę istotną rolę. W światowej czołówce ekipy są rewelacyjnie zorganizowane – by mieć szansę na walkę, musisz nie tylko mieć dobre nogi, ale też świetną drużynę

– wyjaśniał Lukas Nerurkar, na co dzień ścigający się w barwach brytyjskiej kuźni talentów – Trinity Racing. Nazwiska kolarzy, którzy przewinęli się przez tę ekipę to wystarczająca odpowiedź na pytanie, czy jest to dobre miejsce do rozwoju: Tom Pidcock, Ben Healy, Ben Turner, Thomas Gloag, Blake Quick, Rudy Porter.

– Trinity to idealne miejsce. Mamy świetną obsługę, sprzęt i bardzo dobry kalendarz, jeden z najlepszych. Personel bardzo pomaga nam w naszym rozwoju, dostajemy liczne szanse, możesz na własnej skórze przekonać się i odkryć, jakim kolarzem jesteś. Kiedy przechodziłem do kategorii U23, nie wiedziałem, jakim typem zawodnika byłem. Ale ze względu na różnorodność wyścigów, w których startujemy, jest to idealne miejsce – istotna jest tu też różnica poziomów tych imprez, bo ścigamy się w wyścigach U23, elity, w tym na przykład w Tour of the Alps czy Tour of Britain, gdzie rywalizujemy z najlepszymi na świecie

– przyznał Lukas Nerurkar.

Startując w O Gran Camiño, a następnie w ORLEN Wyścigu Narodów, Brytyjczyk był w stanie wskazać największe różnice między wyścigami z ekipami World Tour, a kolarstwem młodzieżowym.

– Różnica jest całkiem duża. Porównując ORLEN Wyścig Narodów do O Gran Camiño – na przykład pewność w peletonie czy hierarchia. Tam jesteśmy poniżej ekip worldtourowych, natomiast tutaj, jako reprezentacja Wielkiej Brytanii, cieszymy się znacznie większym szacunkiem

– powiedział.

Wygrywać jak najwięcej

Zawodnicy znajdują rozmaite sposoby, by zresetować się po ciężkim wysiłku. Inny z Brytyjczyków, z którym rozmawialiśmy podczas Tour of the Alps – Hugh Carthy – a Lukas Nerurkar…

– Bardzo lubię grać w szachy, dla rozrywki. Kiedy nie jeżdżę na rowerze, to gram. Uczą cię jak przegrywać

– przyznał.

Brytyjczyk w swojej karierze jak najrzadziej będzie chciał wykorzystywać tę wiedzę. Poza transferem do World Touru nie mówi o konkretnym celu – chce się uczyć i wygrywać jak najwięcej.

– Chciałbym potraktować to krok po kroku. Na początku chodzi o rozwój, chciałbym wygrywać jak najwięcej wyścigów w kategorii U23, stale się uczyć i w odpowiednim momencie przejść na zawodowstwo

– mówił.

Wczoraj Brytyjczyk otworzył worek ze zwycięstwami, a w kolejnych dniach postara się dołożyć do niego kolejne skalpy. Liczy również na dobry wynik w klasyfikacji generalnej, w której zajmuje drugie miejsce, tracąc 47 sekund do prowadzącego Nikolaja Mengela.

– Mamy kilka trudnych etapów przed sobą, lista startowa też jest bardzo mocna, ale myślę, że mamy tu taką drużynę, która pozwoli na walkę o zwycięstwo.

Z ORLEN Wyścigu Narodów, Kacper Krawczyk

Poprzedni artykułFilippo Zana – pokonać Pinota i być jak Nibali
Następny artykułKacper Smreczek: „Chcemy wywieźć z tego wyścigu coś więcej, niż tylko drugie miejsce Michała Żelazowskiego” [wypowiedzi]
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments