fot. Giro d'Italia

Zdania wśród internautów po 2. tygodniach Giro d’Italia są zaskakująco zbieżne – praktycznie wszyscy są zawiedzeni tym jak mało działo się dotychczas w kontekście rywalizacji w klasyfikacji generalnej. Co na temat przebiegu wyścigu sądzą z kolei ci, którzy są w tym momencie w czołówce?

Jeden człowiek jest teraz z pewnością dużo szczęśliwszy od pozostałych i ma kompletnie w nosie to, że rywalizacja była dotychczas, łagodnie mówiąc, mało porywająca. Jest nim Bruno Armirail, który trzeci tydzień Giro d’Italia rozpocznie w różowej koszulce lidera klasyfikacji generalnej. Francuz z Groupamy-FDJ doskonale odnalazł się w tym jakie widowisko kreują największe gwiazdy i przeżywa najpiękniejsze 5 minut w swojej karierze.

Nigdy nie sądziłem, że dzisiejszej nocy będę miał róż. Sądziliśmy, że w sobotę czołowa grupa może uzyskać nawet piętnaście minut, ale to nadal sen. To prawda, że na co dzięń ​​wykonuję dużo pracy na rzecz innych, to dużo wyrzeczeń. Bardzo zależy mi na liderach. Ten róż to nagroda, coś wyjątkowego dla takiego pomocnika jak ja. Wczoraj nie zdawałem sobie sprawy, co to znaczy mieć koszulkę lidera, ale od dzisiaj wiem, co to znaczy. Otrzymałem niesamowite wsparcie od ekipy. To wspaniale i czuję ulgę, że mogę przeżywać dzień przerwy w różu

— opowiadał dziennikarzom sensacyjny lider 106. Giro d’Italia – Bruno Armirail.

Za plecami Francuza nie zaszły w drugim tygodniu większe zmiany. Na 2. pozycji znajduje się zatem Geraint Thomas, który bardzo mocno wziął sobie do serca odpoczywanie od ceremonii czy obowiązkowych konferencji. Gdzie tylko się da INEOS Grenadiers posyła bowiem do rozmów dyrektorów sportowych czy np. Thymena Arensmana, obecnie 9. kolarza w klasyfikacji generalnej.

Jesteśmy zadowoleni z tej sytuacji. Sobota była dla nas przejażdżką. Zależało nam na tym, aby w odjeździe nie było kolarzy niebezpiecznych dla klasyfikacji generalnej. Nie musieliśmy praktycznie marnować energii. To był kolejny gówniany dzień pod względem pogody. Wolę, gdy ścigamy się konserwatywnie i oszczędzamy energię. Bruno Armirail bierze w różu to idealna sytuacja dla nas

— opowiadał Matteo Tosatto, dyrektor sportowy INEOS Grenadiers.

Geraint Thomas bezpiecznie przekroczył linię mety, więc robota wykonana. Takie ściganie się to fajna zabawa, czuję, że każdego dnia staję się coraz lepszy i po prostu łapię dobry rytm. Możemy zrobić sobie przerwę w dniu odpoczynku, ale nie mogę się doczekać bardzo ciężkiego ostatniego tygodnia, w którym postaram się pomóc Geraintowi najlepiej jak potrafię

— dodawał Thymen Arensman.

Także Jumbo-Visma raczej woli przemawiać ustami swoich dyrektorów sportowych, a nie samego Primoža Rogliča. Słoweniec jest raczej powściągliwy w kontaktach z mediami, a dużo mocniej rozgadał się Marc Reef.

Jesteśmy zadowoleni z obecnego stanu rzeczy. Groupama-FDJ zachowała silną kontrolę, więc wszystko sprowadzało się do ostatniego podjazdu. Okazało się, że kolarze w klasyfikacji są wyrównani. Co więcej, sam podjazd był zbyt krótki, aby zrobić dużą różnicę. Dobrze przetrwaliśmy tę przejażdżkę. Nie musieliśmy marnować dużo energii. Utrzymanie zdrowia w złych warunkach pogodowych było nie lada wyzwaniem. Na szczęście możemy ruszać w ostatni tydzień z ośmioma kolarzami. Teraz musimy czekać na odpowiedni moment do ataku, on nastąpi. Primož jest tylko dwie sekundy za głównym konkurentem –  Geraintem Thomasem

— opowiadał Marc Reef, dyrektor sportowy Jumbo-Visma.

Liczny zespół to także siła UAE Team Emirates. João Almeida stracił dotychczas jedynie jednego pomocnika i jeśli nie liczyć sensacyjnego lidera to można przyjąć, że Portugalczyk wirtualnie plasuje się na podium spośród kolarzy walczących o generalkę, a jego strata do Gerainta Thomasa to ledwie 22 sekundy. 24-latek uważa, że to może być jego życiowa szansa na końcowy sukces.

Rzeczywiście jestem na dobrej pozycji w tabeli, ale wciąż czeka mnie kilka trudnych dni na rowerze. Na pewno dobrze to wygląda. Roglič i Thomas również wyglądają na bardzo silnych. Jeśli żaden z tych dwóch nie wygra Giro d’Italia, będzie to niespodzianka. Tylko, że to może być moja największa szansa na wygranie Giro. Muszę tylko dalej walczyć, acz twardo stąpać po ziemi

— zdradzał João Almeida.

Pasywna postawa liderów i liczne ucieczki sprawiają, że wielu dziennikarzy spogląda w stronę zawodników mających wciąż kilka, góra kilkanaście minut straty, których stać za sprawą odjazdu na namieszanie w klasyfikacji generalnej. W 2012 roku Thomas De Gendt takimi skokami zdołał zakończyć Giro d’Italia na podium, zatem kto wie, może w tym roku taka historia się powtórzy? Jednym z kandydatów do tego jest Ilan Van Wilder (Soudal – Quick Step), który w momencie wycofania się Remco Evenepoela był 29. ze stratą 12:52, a dziś jest 17. i traci „jedynie” 7:32.

Najpierw muszę dotrwać do Rzymu. A tak poważnie, być może dalszy awans jest możliwy, ale nie jest to główny cel. Będę dawał z siebie wszystko każdego dnia. Ponieważ jest nas tylko trzech, prawdopodobnie przez trzy czwarte etapu będę jechał bez kolegów z drużyny. Pieter (Serry, red.) i Davide (Ballerini, red.) byli wczoraj razem w ucieczce i nadal będą to czuć w nogach. Często jadę sam, więc sytuacja jest daleka od ideału. Będę musiał dobrze się ustawić. Ponieważ jestem sam, zespoły walczące w generalce też nie pozwalają mi łatwo ustawić się gdzieś wysoko w peletonie

— mówił dziennikarzom Ilan Van Wilder.

Poprzedni artykułZ dużej chmury tylko deszcz – podsumowanie 2. tygodnia Giro d’Italia 2023
Następny artykułTygodniówka #8 | Pomyślimy o tym jutro
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Michael 👎👎👎
Michael 👎👎👎

To był kolejny gówniany dzień… JAKI !?!?!?🤪🤪🤪