Łukasz Owsian Trofeo Laigueglia
fot. Team Arkéa Samsic
  • Z powodu kraks i choroby Łukasz Owsian (Arkéa-Samsic) nie zalicza początku tego sezonu do udanych, ale ma nadzieję, że począwszy od ardeńskich klasów zły los się odwróci. 
  • Sezon rozpoczął kilkoma wyścigami w Australii (Schwalbe Classic, Tour Down Under, Cadel Evans Great Ocean Road Race), które pozwoliły mu z optymizmem patrzeć na europejski sezon. 
  • Pomimo kilku przeciwności losu, torunianin jest pewny startu w przynajmniej jednym wielkim tourze, a obecnie trenuje w Hiszpanii. 
  • Zapraszamy do przeczytania wywiadu, w którym opowiedział o swoich ostatnich kłopotach, celach zespołu i życiu bez Nairo Quintany.   

Jaki jest dla ciebie początek sezonu 2023?

Początku tego sezonu nie zaliczam do udanych, ponieważ miałem trzy dość poważne kraksy i jeszcze do tego zachorowałem. Za każdym razem, kiedy dochodziłem do lepszej dyspozycji, to zaraz psuła wszystko kraksa albo choroba. Po upadku w Volta ao Algarve miałem zszywane kolano i potem musiałem zrobić sobie tygodniową przerwę od roweru. W GP de Denain zostałem z kolei potrącony przez samochód innej ekipy i tak naprawdę powinienem zrobić sobie przerwę od ścigania, a dzień później wystartowałem w Bredene Koksijde Classic. Wyścig Volta a Catalunya też nie ułożył się po mojej myśli, bo w kraksie zwichnąłem bark, a potem jeszcze zachorowałem.

Szkoda, bo w Australii czułeś się chyba całkiem w porządku? 

Tak, dokładnie. Do momentu powrotu do Europy wszystko było OK, a potem dopadł mnie jakiś pech. Ale takie jest kolarstwo – jak wiadomo, kraksy są wliczone w wyścigi, a zwłaszcza teraz, bo trzeba przyznać, że upadków w peletonie jest sporo.

Dlaczego? Tempo jest większe? Kolarze czują większą presję? 

Tempo jest większe, ale to nie tempo powoduje kraksy. Powodem jest stres, brak koncentracji albo niebezpieczne elementy na drogach. To tak naprawdę my, kolarze, powinniśmy informować się wzajemnie, jeśli na drodze pojawia się jakieś niebezpieczeństwo, a niestety obecnie nie zawsze tak jest. Powinniśmy również być bardziej skupieni, bo większość kraks wynika z tego, że ktoś się zagapił i liznął koło innego zawodnika.

Jakie cele na ardeńskie klasyki ma drużyna Arkéa-Samsic? 

Wygrać.

A z jakim kolarzem? 

Mam nadzieję, że nic nie pokrzyżuje nam planów i tak jak do tej pory naszym liderem będzie Warren Barguil, który w przeszłości zajmował miejsca w czołówce Walońskiej Strzały i Liège-Bastogne-Liège. Oby w tym roku było podobnie, chociaż wiadomo, że poziom jest bardzo wysoki i nie zawsze wszystko układa się tak, jakby się chciało. Potrzeba trochę szczęścia i mam nadzieję, że los będzie nam sprzyjał.

W poprzednim sezonie wystartowałeś w dwóch wielkich tourach – Tour de France i hiszpańskiej Vuelcie. W tym roku też jest szansa na dwie „trzytygodniówki”? 

Jest szansa, ale co z tego wyjdzie – zobaczymy. Na pewno wystartuję w jednym wielkim tourze, a czy w jeszcze jakimś, to się jeszcze okaże.

Pewnie nie możesz powiedzieć, w jakim. 

Jeszcze tego nie wiem. W naszej drużynie jest teraz sporo kontuzji i chorób i składy cały czas się rotują. Zobaczymy.

Jaka atmosfera panuje w twojej drużynie? Jesteście zadowoleni z tego, jak układa się ta pierwsza część sezonu czy czujecie jakiś niedosyt? 

Cieszymy się z tego, że jeździmy w World Tourze, ale wyniki nie dają nam pełnej satysfakcji. Pierwsze wyścigi wróżyły dobry sezon, bo coś tam wygraliśmy i stawaliśmy na podium, ale teraz czegoś brakuje.

Nagłe i niespodziewane odejście Nairo Quintany zmieniło w jakiś sposób dynamikę w zespole?

Atmosfera się raczej nie zmieniła, chociaż oczywiście nie da się ukryć, że straciliśmy lidera i kierownictwo ekipy stara się wypełnić dziurę po Quintanie innymi kolarzami. Jednak wiadomo, że nie jest łatwą rzeczą znaleźć zastępcę kogoś, kto walczył o „top 5” Tour de France. W tym sezonie na pewno trudno będzie to zrobić.

Jest w drużynie Arkéa-Samsic ktoś, kto według ciebie ma talent i potencjał, aby brylować w przyszłości. 

Na pewno jest to Kévin Vauquelin, który wygrał wyścig Tour des Alpes Maritimes et du Var. Myślę, że ma potencjał, chociaż jeszcze nie wiadomo, czy będzie specjalizował się w wielkich tourach czy w wyścigach tygodniowych.

Czy w związku z awansem do World Touru nastąpiły jakieś widoczne zmiany w drużynie? 

Jeśli chodzi o przygotowania i treningi, to raczej nie nastąpiły żadne zmiany, bo każdy z nas robił to profesjonalnie i nadal do tego w ten sposób podchodzimy. Wiadomo jednak, że mamy więcej obligatoryjnych startów, więc składy są tak dobierane, żeby wszędzie pokazać się w miarę z dobrej strony. Bywa jednak trudno, kiedy zespół trapią choroby i kontuzje tak, jak ma to miejsce obecnie.

Czego ci życzyć na ten sezon? 

Żeby był taki jak poprzedni (śmiech).

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułItzulia Basque Country 2023: Ethan Hayter pierwszym liderem
Następny artykułSubiektywnym okiem #7: Flandryjska piękność
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments