Na wielkich tourach nieczęste są sytuacje, aby dwóch kolarzy z tego samego zespołu razem wjechało na linię mety daleko przed resztą stawki. Takie wydarzenie miało miejsce podczas 18. etapu Tour de France z Meribel do La Roche – sur-Foron. Michał Kwiatkowski i Richard Carapaz znaleźli się w ucieczce dnia, odjechali pozostałym uciekinierom i wspólnie zameldowali się na mecie. Ustalili, że zwycięstwo przypadnie Polakowi, a Ekwadorczyk zajmie drugie miejsce. Był to wspaniały moment dla brytyjskiej grupy Ineos Grenadiers, dla której wyścig do tego czasu był bardzo nieudany.
Kariera Michała Kwiatkowskiego
Michał Kwiatkowski jest jednym z najlepszych polskich kolarzy ostatnich lat. Od 2016 roku związany jest z brytyjską grupą Ineos, która wcześniej nosiła nazwę Team Sky. Jego największym sukcesem w karierze jest zdobycie mistrzostwa świata w 2014 roku. W tym samym sezonie wygrał Strade Bianche. We włoskim klasyku okazał się najlepszy także trzy lata później. Również w 2017 roku jako pierwszy Polak w historii triumfował w wyścigu zaliczanym do monumentów, było to Mediolan-San Remo. Na swoim koncie ma także wygrane w Tirreno – Adriatico 2018, Tour de Pologne 2018, Amstel Gold Race 2015 i E3 Harelbeke 2016. Na liście sukcesów Kwiatkowskiego brakowało tylko zwycięstwa etapowego na wielkim tourze. Na ten skalp czekał aż do 2020 roku, kiedy skończył już 30 lat. W Tour de France wystartował po raz siódmy. Najlepszy wynik w klasyfikacji generalnej osiągnął w swoim pierwszym starcie, w 2013 roku jako kolarz Omega Pharma – Quick Step był jedenasty. W 2017, 2018 i 2019 roku w grupie Sky na trasie Wielkiej Pętli pracował na rzecz swoich liderów. Robił to skutecznie, gdyż edycje te wygrali kolejno: Christopher Froome, Geraint Thomas i Egan Bernal. W 2020 roku ostatni z nich walczył o obronę tytułu, a Polak był jego kluczowym pomocnikiem. Jednak Kolumbijczyk wycofał się z wyścigu z powodu problemów zdrowotnych. Kibice śmiali się nawet, że Kwiatkowski odwiózł Bernala na lotnisko, bo zawsze był przy swoim liderze. Ci sami fani także mieli pretensje do polskiego kolarza, że pracuje na rzecz innych, a jest przecież na tyle dobry, aby sam walczyć o zwycięstwa.
Kariera Richarda Carapaza
Drugim bohaterem 18. etapu był Richard Carapaz. Znamy wielu świetnych górali z Kolumbii, ale dzięki Carapazowi to Ekwador także pojawił się na kolarskiej mapie talentów z Ameryki Południowej. Dla niego był to dopiero pierwszy rok w barwach Team Ineos. Wcześniej sukcesy odnosił w hiszpańskim Movistarze, a mająca olbrzymi budżet drużyna z Wielkiej Brytanii podpisuje z najlepszymi kolarzami na świecie „oferty nie do odrzucenia”. Carapaz po raz pierwszy stanął na starcie Tour de France i to tylko dlatego, że w Team Ineos wielu zawodników nie mogło wystartować. Do tej pory ulubionym tourem reprezentanta Ekwadoru było Giro d’Italia. W 2018 roku samotnie wygrał górski, ósmy etap. Rok później sięgnął po dwie wygrane etapowe, a przede wszystkim został zwycięzcą klasyfikacji generalnej włoskiego wyścigu i na dodatek pierwszym w historii Ekwadoru. W 2020 roku miał bronić tytułu w Giro, które ze względu na pandemię koronawirusa zostało przeniesione na koniec sezonu. Jednak jego zespół zmienił w ostatniej chwili jego plany i wysłał go na Wielką Pętlę. Tuż przed Tour de France wystartował w Tour de Pologne. Po wygranym etapie z metą w Bielsku – Białej został liderem. Dzień później brał udział w kraksie i wycofał się z wyścigu. Na Tour de France odczuwał jeszcze obrażenia i nie był w pełni dyspozycji. Ta jednak z dnia na dzień była coraz lepsza, a po wycofaniu się Egana Bernala, Richard Carapaz jeździł w ucieczkach. Tym samym dwukrotnie zajął drugie miejsce na górskich etapach oraz w klasyfikacji górskiej przegrał tylko o osiem punktów z Tadejem Pogaçarem.
Przebieg pamiętnego etapu
W Ineos Grenadiers pojawiły się duże problemy z wyborem optymalnego składu na Tour de France. Szefostwo brytyjskiej grupy postanowiło, że na starcie nie stanie dwóch byłych zwycięzców wyścigu. Christopher Froome jeszcze nie doszedł do pełnej sprawności po kontuzji i zdecydowano, że do wielkiego ścigania wróci na Vuelta a España. Niebędący w dobrej formie Geraint Thomas nie znalazł się w składzie na Wielką Pętlę i został wysłany na Giro d’Italia. Mimo tego Ineos wystawił na Tour de France mocnych kolarzy, na czele z obrońcą tytułu Eganem Bernalem oraz Richardem Carapazem. W zestawieniu znaleźli się także: Michał Kwiatkowski, Rosjanin Paweł Siwakow, Kostarykanin Andrey Amador, Holender Dylan van Baarle, Hiszpan Jonathan Castroviejo oraz Brytyjczyk Luke Rowe. Cały zespół skupiony był na pracy na rzecz Egana Bernala. Kolumbijczyk długo utrzymywał się w czołówce klasyfikacji generalnej. Przez kilka dni był wiceliderem, a po czternastu etapach plasował się na trzeciej pozycji. Przyszedł jednak górski odcinek numer 15, który kończył drugi tydzień zmagań. Na nim Bernal zmagał się z problemami zdrowotnymi i na metę przyjechał razem z Michałem Kwiatkowskim ponad siedem minut za najlepszymi w tym wyścigu Słoweńcami – Tadejem Pogaçarem i Primožem Rogliciem. „Jeśli mam być szczery, cierpiałem już na pierwszym podjeździe. Trudno to opisać, czułem się pusty, nie miałem w ogóle mocy”. Powiedział na linii mety. Potem nie stanął na starcie 17. etapu. Jego kolegom pozostało walczyć o zwycięstwa etapowe. Po piętnastu częściach touru oprócz Bernala najwyżej sklasyfikowany był Richard Carapaz. Ekwadorczyk zajmował dopiero 16. miejsce z ponad półgodzinną stratą. Na następnym etapie do ucieczki próbował zabrać się Kwiatkowski, ale jego akcja została skasowana. Odjechali za to Carapaz, Andrey Amador i Paweł Siwakow. Ten pierwszy walczył o wygraną, ale ostatecznie był drugi ze stratą minuty i 27 sekund do Niemca Lennarda Kamny (Bora – hansgrohe). Kolarze grupy Ineos Grenadiers kolejny atak przypuścili na 18. etapie z Meribel do La Roche – sur-Foron o długości 175 kilometrów. Na trasie znajdowały się praktycznie same podjazdy i zjazdy. Do pokonania było pięć górskich premii. Na pierwszej z nich stworzyła się ucieczka 19 kolarzy, w tym trójki z Ineos. Byli to: Michał Kwiatkowski, Richard Carapaz i Jonathan Castroviejo. Na finiszu pierwszego podjazdu Carapaz odjechał razem z Marciem Hirschim (Team Sunweb). Obydwaj walczyli o punkty do klasyfikacji górskiej. Do czołowej dwójki dojechali kolejni uciekinierzy, w tym Kwiatkowski i Pello Bilbao (Bahrain – McLaren). Na najtrudniejszym podjeździe Montee du Plateau des Glieres jedynie Hiszpan jechał z duetem zawodników Ineos. Jednak pod wspinaczki nie utrzymał tempa Polaka i Ekwadorczyka. Oni razem wjechali na szczyt, a potem spokojnie dotarli na linię mety, gdzie mogli wspólnie cieszyć się ze zwycięstwa. Etap padł łupem Kwiatkowskiego, który po raz pierwszy mógł świętować triumf w wielkim tourze. Tym samym jest czwartym Polakiem z etapowym skalpem na Tour de France po Zenonie Jaskule (1993), Rafale Majce (2014 i 2015) i Macieju Bodnarze (2017). „To było niesamowite – móc celebrować dojazd do mety. Nie przeżyłem do tej pory nic takiego. I to w Tour de France! A Richardowi będę wdzięczny do końca życia, że tak się to skończyło”. Powiedział Michał Kwiatkowski w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.
Rzadko, ale jednak
Wjazd na metę dwóch kolarzy tej samej drużyny to wyjątkowe wydarzenie w kolarstwie, szczególnie na najwyższym poziomie. Na wielkim tourze wydarzyło się tak podczas Giro d’Italia 2018. Na szczycie Etny zameldowali się Simon Yates i Esteban Chaves z Mitchelton – Scott. Kolumbijczyk był najlepszym z uciekinierów, a Brytyjczyk dołączył do niego po ataku z grupy liderów. Dublety miały miejsce także na Criterium du Dauphiné Liberé 2005 – Georgie Hincapie i Jarosław Popowycz z Discovery Channel, Wyścigu Dookoła Kraju Basków (Itzulia Basque Country 2021) – Mikkel Honore i Josef Cerny z Deceuninck – Quick Step czy na Liège – Bastogne – Liège 2002 – Paolo Bettini i Stefano Garzelli z Mapei. Na Paryż-Roubaix w 1996 roku miał miejsce nawet tryplet. Na welodromie w Roubaix, na mecie tego prestiżowego wyścigu zameldowali się wspólnie kolarze Mapei – Johan Museeuw, Gianluca Bortolami i Andrea Tafi.
Źródła: „Przegląd Sportowy” – K. Wolnicki „Kwiato wreszcie się doczekał”, Naszosie.pl, Procyclingstats.com, Rowery.org. Kolarsko.pl
To obściskiwanie to największy kolarski kicz dekady
Nie było by tej ucieczki i ” wygranej ” Kwiatkowskiego gdyby nie ogromna strata w generalce. Peleton ich odpuścił jak nic nie znaczących kolarzy. Więc raczej powodów do zadowolenia z takiej „wygranej ” nie ma.