fot. ASO / Pauline Ballet

Kurz po Strade Bianche powoli opada, ale emocje związane z kolarską rywalizacją na najwyższym poziomie wciąż są ogromne i przez najbliższy tydzień nie ustaną. Początek marca co roku jest bowiem jednym z najgorętszych okresów w sezonie, choć po słupkach rtęci wcale tego nie widać. Temperatura w Paryż-Nicea będzie wzrastała stopniowo – zarówno ta w stopniach Celsjusza, jak i ta mierzona atakami Tadeja Pogačara, których w przyszłym tygodniu powinno być co niemiara.

Trasa

Etap 1, 5 marca: La Verrière > La Verrière, 169,5 km

Zmagania w „Wyścigu ku słońcu” rozpoczną się w podparyskim departamencie Yvelines, a konkretnie w La Verrière, gdzie wystartuje i zakończy się pierwszy etap. Rywalizacja będzie toczyła się na długim, prawie 80-kilometrowym okrążeniu, pokonywanym dwukrotnie. Organizatorzy Paryż-Nicea zdążyli nas już przyzwyczaić, że nie lubią rozpoczynać wyścigu prostym, oczywistym etapem sprinterskim. Z tego powodu trasa będzie obfitować w krótkie podjazdy, w tym Côte de Milon-la-Chapelle czy Côte des Dix-Sept Tournants, gdzie zostanie ulokowana lotna premia. Mimo że najbardziej prawdopodobnym rozstrzygnięciem będzie sprint z kilkudziesięcioosobowego peletonu, to na wymagających fragmentach w końcówce trasy można spodziewać się ataków. Być może o atak po sekundy na lotnej premii, skąd do mety pozostanie niespełna 6 kilometrów, pokusi się Tadej Pogačar, któremu od początku zmagań powinno zależeć na wypracowaniu jakiejkolwiek przewagi nad Jonasem Vingegaardem. Ostatni kilometr, jak to już bywa w Paryż-Nicea, jest lekko kręty – finałowa prosta ma 350 metrów.

Etap 2, 6 marca: Bazainville > Fontainebleau, 164 km

Nazajutrz zawodnicy przeniosą się na północny-wschód, do Bazainville, by ruszyć na południe, w stronę słońca. Tym razem zawodników będzie czekał klasyczny sprinterski etap, bez żadnych niespodzianek czyhających na kolarzy. Figla może im za to spłatać pogoda, a w szczególności wiatr, który w trakcie trwania Paryż-Nicea lubi się zerwać, doprowadzając do porwania peletonu. W momencie pisania zapowiedzi podmuchy mają osiągać prędkość oscylującą w okolicach 25 km/h, co może wystarczyć do walki na rantach. Meta zostanie ulokowana w malowniczym Fontainebleau, w pobliżu rezydencji królewskiej.

Etap 3, 7 marca: Dampierre-en-Burly > Dampierre-en-Burly, 32,2 km (TTT)

Spodziewaliście się kolejnego „zwykłego” etapu? Nic bardziej mylnego. Również wśród organizatorów Paryż-Nicea do łask wróciła drużynowa jazda na czas, która na trasie francuskiego wyścigu pojawiła się po raz pierwszy od ponad 30 lat. Nie będzie to jednak zwykła czasówka – nie dość, że jej trasa jest stosunkowo długa, gdyż mierzy 32 kilometry, to sposób jej przeprowadzenia będzie absolutnie innowacyjny. Do klasyfikacji generalnej i etapu będzie liczył się czas nie czwartego zawodnika, a pierwszego, co umożliwi całkowite wykorzystanie wszystkich pomocników. Z pewnością będziemy świadkami wielu eksperymentalnych taktyk, w tym rozprowadzania liderów w końcówkach, a następnie samotnych szarż. Faworytami tego etapu wydają się kolarze Jumbo-Visma, ale o dobry wynik mogą pokusić się też zawodnicy Team Jayco AlUla, EF Education-EasyPost czy Soudal – Quick-Step.

Etap 4, 8 marca: Saint-Amand-Montrond > La Loge des Gardes, 165 km

Pierwszy etap zakończony podjazdem – jeszcze przed wspinaczką pod La Loge des Gardes, zawodnicy pokonają takie wzniesienia, jak Côte du Vernet czy Côte de Cheval Rigon, jednak decydujące rozstrzygnięcia powinny mieć miejsce na finałowym podjeździe. Nachylenie dochodzi tam do 9% – to wystarczająco, by oderwać się od rywali, jednak różnice nie powinny być tu duże. Trzeba pamiętać też o wcześniejszym odcinku, gdzie w klasyfikacji generalnej na pewno dojdzie do wielu przemeblowań, przez co niektórzy zawodnicy mogą wyrażać szczególną chęć do nadrobienia czasu.

Etap 5, 9 marca: Saint-Symphorien-sur-Coise > Saint-Paul-Trois-Châteaux, 212,5 km

Najdłuższy etap w tegorocznej odsłonie Paryż-Nicea. Mimo że jego znaczna część prowadzi po płaskim terenie, wymagający początek będzie prowokował kolarzy do ataku i szukania swoich szans w ucieczce dnia. Wśród kolarzy, mogących pokusić się o tego typu akcję, są między innymi: Magnus Cort (EF Education-EasyPost), Fred Wright (Bahrain – Victorious), Omar Fraile (INEOS Grenadiers), Søren Kragh Andersen (Team DSM) czy Benjamin Thomas (Cofidis).

Etap 6, 10 marca: Tourves > La Colle-sur-Loup, 197,5 km

Nazajutrz etapowy triumf ponownie może powędrować do uciekinierów. Tym razem trasa będzie zdecydowanie trudniejsza, o czym świadczą widoczne poniżej ścianki i kilkukilometrowe podjazdy, jednak nie można wykluczyć, że niektóre ekipy – jak Cofidis, Lotto Dstny czy Team Jayco AlUla – mogą próbować kontrolować odjazd, doprowadzając do sprintu z okrojonej grupy.

Etap 7, 11 marca: Nicea > Col de la Couillole, 142,8 km

Po sześciu dniach rywalizacji zawodnicy dotrą do Nicei, jednak zanim wyścig się zakończy, będą mieli oni do pokonania dwa górskie etapy. Pierwszy z nich zakończy trudnym podjazdem pod Col de la Couillole – 15-kilometrową wspinaczkę, której nachylenie waha się między 7 a 8%. Zwiastuje to kolejny pojedynek najsilniejszych górali w wyścigu – Jonasa Vingegaarda i Tadeja Pogačara.

Etap 8, 12 marca: Nicea > Nicea, 118,4 km

Wszystko rozstrzygnie się na krótki, ale za to bardzo intensywnym etapie ze startem i metą w Nicei. Na dystansie zaledwie 100 kilometrów organizatorzy ulokowali pięć kategoryzowanych podjazdów, w tym Côye de Peile (6,6 km; 6,9%) oraz Col d’Eze (6 km; 7,6%) – ze szczytu tej wspinaczki do mety na Promenadzie Anglików pozostanie niespełna 15 kilometrów. W zależności od różnic w klasyfikacji generalnej – a w szczególności od tego, czy i ile Tadej Pogačar będzie tracił do Jonasa Vingegaarda – można spodziewać się festiwalu ataków, rozpoczętego już na stokach pierwszych podjazdów.

 
Faworyci

Marcowa batalia o maillot jaune

Tadej Pogačar i Jonas Vingegaard rozpoczęli sezon z przytupem, notując odpowiednio 5 i 4 zwycięstwa, deklasując wszystkich rywali. Zdecydowanie różnił się jednak styl obu zawodników – po jednej stronie mamy bowiem szaleństwo i brak kalkulacji Słoweńca, a po drugiej lekkie wyrachowanie Duńczyka, czekanie na końcówkę i przypuszczenie jednego, ale za to zabójczego ataku, po którym z przeciwników nie ma czego zbierać.

Obaj zawodnicy, których pojedynkiem żyliśmy w czasie ubiegłorocznego Tour de France, dość szybko zdecydowali się na bezpośrednią rywalizację w „etapówce”. Można spodziewać się, że obaj kolarze nie są jeszcze w najlepszej dyspozycji, jednak są o co najmniej poziom nad całą resztą, więc to właśnie oni powinni stoczyć bój o triumf w „generalce”. Choć to „tylko” Paryż-Nicea, zarówno Słoweniec, jak i Duńczyk, będą chcieli sięgnąć po zwycięstwo, dające nie tylko 16 tysięcy euro, ale i dużo cenniejszą przewagę psychologiczną nad rywalem.

Choć w teorii to Pogačar w swoich pierwszych wyścigach w sezonie mierzył się z lepszymi zawodnikami, to faworyta należy upatrywać w Vingegaardzie. Wszystko za sprawą drużynowej jazdy na czas, gdzie Jumbo-Visma powinno zdecydowanie pokonać gorszą w tej części kolarskiego rzemiosła ekipę UAE Team Emirates. W barwach holenderskiej formacji zobaczymy bowiem takich kolarzy, jak: Edoardo Affini, Rohan Dennis, Tobias Foss czy Jan Tratnik – na dodatek sam Jonas Vingegaard znakomicie radzi sobie w „czasówkach”, co pokazał między innymi w O Gran Camiño.

Zakładając, że już przed startem Duńczyk może wirtualnie dopisać sobie kilkadziesiąt sekund przewagi nad Słoweńcem, można spodziewać się ataków ze strony agresywnego Pogačara. Te mogą nastąpić w zasadzie wszędzie, gdzie tylko teren będzie się wznosił. Bez względu na to, jak zakończy się ta batalia, powinniśmy oczekiwać wielkich emocji związanych z występami Pogačara i Vingegaardam, przez co już dzień po zakończenia „Wyścigu ku słońcu” będziemy z niecierpliwością czekać na lipcowy Tour!

„Reszta świata”

Dla widowiska być może lepszym rozwiązaniem byłoby rozegranie Paryż-Nicea (a może od razu Tour de France) tylko między Tadejem Pogačarem i Jonasem Vingegaardem. Tak to już jednak jest, że w wyścigach kolarskich startuje nieco więcej zawodników. Co gorsze, każdy z nich ma swój własny cel i ambicje. Wielu kolarzy, którzy znaleźli się na liście startowej francuskich zmagań, z pewnością myśli o miejscu w czołówce. Jednym z nich jest Simon Yates (Team Jayco AlUla), który z dobrej strony pokazał się w Santos Tour Down Under, zajmując drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Dodatkowo nie powinien on stracić dużo czasu na trzecim etapie – australijska ekipa zawsze była mocna w drużynowych czasówkach, a obecność w składzie takich kolarzy, jak: Luke Durbridge, Chris Harper, Michael Matthews czy Matteo Sobrero powinna pomóc Brytyjczykowi w zajęciu wysokiego miejsca.

Podbudowany zwycięstwem w Volta ao Algarve do Francji przyjechał Daniel Felipe Martínez. Kolumbijczyk z ekipy INEOS Grenadiers nie był co prawda najlepszy na żadnym z etapów, jednak imponował regularnością, która pozwoliła mu na założenie koszulki lidera po ostatnim etapie. Brytyjska drużyna może liczyć również na Pavla Sivakova, który był niedawno dziesiąty w Vuelta a Andalucia Ruta Ciclista del Sol. Francuz nie wydaje się jednak kolarzem, będącym w stanie powalczyć o czołową piątkę.

Takim zawodnikiem jest natomiast David Gaudu, któremu plany pokrzyżować może drużynowa jazda na czas. Występ ekipy Groupama-FDJ jest dużą niewiadomą – nie tylko ze względu na prywatne relacje na linii Gaudu-Démare, dla których będzie to pierwszy wyścig razem po niedawnej „aferze discordowej”. Choć osobiście bardzo chętnie zobaczyłbym Demare’a nie dającego zmian, raczej nie wchodzi to w grę. Spięcie między dwoma Francuzami podobno zostało zażegnane, jednak problem dotyczący drużynowej czasówki tak łatwo nie zniknie – nawet Stefan Küng z Milesem Scotsonem nie są czarodziejami, którzy będą w stanie doprowadzić Groupamę do zwycięstwa czy zajęcia czołowej pozycji na trzecim etapie. Wszystko będzie zależeć od lidera – Gaudu – który na czas radzi sobie… przeciętnie. Co Francuz straci na trasie w Dampierre-en-Burly, będzie musiał odrobić na kolejnych etapach – jest to więc kolejny zawodnik, przy którym należy postawić gwiazdkę, oznaczającą dodatkową motywację do ataków na górskich etapach.

W podobnej sytuacji może być również Romain Bardet z Team DSM, który nie dysponuje najlepszą drużyną, a sam także nie jest specjalistą od jazdy na czas. Francuz wszedł w sezon spokojnie i raczej nie należy spodziewać się, że będzie w stanie włączyć się w walkę o czołowe lokaty. Antonimami „spokojnego rozpoczęcia sezonu” są natomiast: Matteo Jorgenson (Movistar Team), Neilson Powless (EF Education-EasyPost), Kévin Vauquelin (Team Arkéa Samsic), Aurelien Paret-Peintre (AG2R Citroën Team) i Mattias Skjelmose (Trek-Segafredo). Każdy z nich ma już na swoim koncie przynajmniej jedno zwycięstwo – o dopisanie kolejnego przez najbliższe 8 dni będzie ciężko, ale można liczyć, że przynajmniej część z tych nazwisk zobaczymy w czołowej „10” klasyfikacji generalnej po finałowym etapie.

Na wysoką pozycję mogą liczyć też tacy zawodnicy, jak: Jack Haig (Bahrain – Victorious), Bob Jungels, Maximilian Schachmann (BORA-hansgrohe) czy Ion Izagirre (Cofidis).

Plejada sprinterskich gwiazd

Zanim przyjrzymy się sprinterom, poświęćmy minutę na uczczenie pamięci starej, dobrej, przede wszystkim ładnej zielonej koszulki, której design został zdecydowanie zmodyfikowany. Być może niektórzy sprinterzy w formie protestu nie będą brali udziału w finiszach, by przypadkiem nie być zmuszonym do jazdy w nowym zielonym trykocie. Jeśli niektórzy kolarze powzięli taką decyzję, mogliby o tym poinformować, co znacznie ułatwiłoby wytypowanie faworytów sprinterskich etapów. Na starcie stanie bowiem masa zawodników, mogących liczyć na walkę o czołowe pozycje, a wyrównany poziom nie sprzyja wskazaniu tylko kilku pretendentów do sięgnięcia po zwycięstwa etapowe.

Patrząc na wyniki z poprzednich wyścigów, najszybszym sprinterem wydaje się obecnie Tim Merlier (Soudal – Quick-Step), który na Paryż-Nicea przyjechał z całą świtą pomocników, wraz z którymi powinien utworzyć trudny do pokonania pociąg. W jego skład będą wchodzili między innymi: Rémi Cavagna, Kasper Asgreen, Yves Lampaert czy Florian Sénéchal. Sam (nie Bennett) Tim ma na swoim koncie dwa indywidualne triumfy w UAE tour, a także wygrany etap Tour of Oman.

Skoro do tablicy wywołany został Sam Bennett (BORA-hansgrohe), to również wypada się mu przyjrzeć. Irlandczyk dysponuje znakomitym rozprowadzającym, w postaci Danny’ego van Poppela – zawodnicy plasujący się w pociągu przed Holendrem też są zresztą niczego sobie. Bennettowi wciąż czasami brakuje jednak „tego czegoś” – ręce w geście triumfu wzniósł w tym roku tylko na pierwszym etapie Vuelta a San Juan.

Zdecydowanie lepiej w tym roku radzi sobie niesamowity Arnaud De Lie (Lotto Dstny), który w książce wyścigu zapewne zaznaczył sobie wszystkie etapy, jako te, na których musi powalczyć. Młodemu Belgowi waleczności nie można odmówić, jednak z pewnością zna on też swoje ograniczenia – są one dużo mniejsze od wyżej wspomnianych sprinterów. Z tego powodu można spodziewać się po nim aktywnej jazdy, być może nawet prób ataków przed samym finiszem, a także wysokich pozycji zarówno na płaskich, jak i pagórkowatych etapach.

Takie odcinki preferują też inni wytrzymali i dynamiczni kolarze, jak: Mads Pedersen (Trek-Segafredo), Bryan Coquard (Cofidis), który w końcu przełamał się i sięgnął po pierwsze zwycięstwo na szczeblu World Tour, a także Jonathan Milan (Bahrain – Victorious), Hugo Page (Intermarche – Circus – Wanty) czy Alexander Kristoff (Uno-X Pro Cycling Team), który wraz z Sørenem Wærenskjoldem tworzy bardzo zgraną i groźną parę.

O wysokie pozycje, a może nawet wygrane, w sprinterskich potyczkach mogą pokusić się również: Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck), Olav Kooij (Jumbo-Visma), Arnaud Demare (Groupama-FDJ), Cees Bol (Astana Qazaqstan Team), David Dekker (Team Arkéa Samsic) czy Max Kanter i Iván García Cortina (Movistar Team).

W Paryż-Nicea wystartuje dwóch Polaków – Kamil Gradek i Filip Maciejuk (Bahrain i Victorious).

Program transmisji
  • etap 1 od 15.10 w Eurosporcie 2/Eurosporcie Extra/GCN+
  • etapy 2-5 od 16.00 w Eurosporcie 1 (od 14.55 w Eurosporcie Extra/GCN+)
  • etap 6 od 16.00 w Eurosporcie 2 (od 14.55 w Eurosporcie Extra/GCN+)
  • etapy 7 i 8 od 13.00 w Eurosporcie 2/Eurosporcie Extra/GCN+
Poprzedni artykułNowa zielona koszulka na Paryż-Nicea, Critérium du Dauphiné i Tour de France 2023
Następny artykułTrasa ORLEN Nations Grand Prix 2023 została oficjalnie odsłonięta w Pradze
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Żartobliwy
Żartobliwy

Co to za podjazd ,Col de la couillone 1600 npm.???? U nasz jak zrobią etap na TDP w koło fabryki spluczek to jest dopiero ściganie.
Wszyscy wiedzą że nasz wyścig jest w kolarskiej lidze mistrzów. … Na Paryż Nicea nie dają tyłku gadżetów co u nas.