fot. UAE Team Emirates

Są rzeczy, których nawet za petrodolary kupić nie sposób. Należą do nich historia, sentyment czy dreszcze emocji, jakie budzą tylko najbardziej prestiżowe imprezy szosowego kalendarza. W czasach, kiedy program startów staje się coraz dłuższy, a wywierana na zawodników presja nieznośna, nowe punkty na kolarskiej mapie świata są jednak warte więcej niż momentami niezdrowe przywiązanie do tradycji. Jednym z nich jest UAE Tour, którego 5. edycja oferuje komfortowy kwaterunek, gładkie nawierzchnie, mnóstwo słońca i ostatnią szansę na wykręcenie wyścigowych kilometrów przed powrotem do Europy, gdzie już za kilka dni rozgorzeje walka o znacznie wyższą stawkę.

W całej swojej fetyszyzacji tradycji, kolarstwo szosowe niespecjalnie przepada za bytami, które liczą sobie mniej niż pół wieku i nawet nie próbują nawiązywać do czegoś, co już było. Trudno więc o wyścigi, który w ten wyidealizowany obraz wpisywałby się gorzej niż organizowane od początku pierwszej dekady XXI wieku imprezy na Bliskim Wschodzie. Ich historię nazwać wypada krótką i treściwą, ponieważ sięga ona zorganizowanej w 2002 roku 1. edycji Tour of Qatar, lecz o ile w kibicach od zarania wzbudzały one mieszane uczucia, z perspektywy zawodowych kolarzy miały sens. Nowoczesna infrastruktura drogowa, niespotykane podczas europejskich etapówek warunki zakwaterowania, imponujące pule nagród, przewidywalna aura i możliwość ucieczki od medialnego zgiełku szybko zachęciły gwiazdy peletonu do zastąpienia utartych form przygotowania do sezonu rywalizacją z widokiem na Zatokę Perską. Nieco później przekonali ich do tego również sami sponsorzy największych ekip, wywodzący się z tego właśnie regionu.

To, że jedna z rozgrywanych na Półwyspie Arabskim imprez prędzej czy później zostanie włączona w szeregi wyścigów World Touru wydawało się więc zapisane w gwiazdach i petrodolarach. Fakt, że okazał się nią najmłodszy i najdłużej poszukujący swojej tożsamości Abu Dhabi Tour był sporym zaskoczeniem, ale uczciwie przyznać trzeba, że stały za tym przemyślane ruchy organizatorów podejmowane we właściwych momentach. Pierwszym z nich było przeniesienie imprezy z października na początek sezonu, ponieważ w swoim pierwotnym terminie za nic nie pasowała ona do charakterystyki kalendarza UCI. Kolejnym wyczarowanie Jebel Hafeet, gdyż tego rodzaju etapówka tak czy inaczej nie miała szans rywalizować o względy specjalistów od wyścigów jednodniowych z Omloop Het Nieuwsblad i Kuurne-Bruksela-Kuurne. Tak, już jako dedykowany góralom, Abu Dhabi Tour idealnie wpisał się w lukę pomiędzy Volta ao Algarve i Vuelta a Andalucia, a pierwszymi znaczącymi celami wiosennej kampanii wyścigów etapowych.

Ostatnim krokiem w kierunku zapewnienia sobie więcej niż tylko tytularnego miejsca w pierwszym szeregu kolarskich imprez najwyższej rangi, a tym samym pozyskania gwiazd korespondującego z nią kalibru, była mniej lub bardziej pokojowa fuzja Abu Dhabi Touru z Dubai Tourem. Tak, powołany do życia w 2019 roku UAE Tour, zyskał bardziej zniuansowaną pod względem emocji i krajobrazów trasę, która nawet bez dalszych korekt spełniała pokładane w niej oczekiwania. Nie jest już przygotowawczym wyścigiem o przysłowiową pietruszkę, ale pierwszą ważną potyczką zawodników, którzy za kilka miesięcy rywalizować będą o największe laury.

Trasa
Etap 1, 20 lutego: Al Dhafra Castle > Al Mirfa (151 km)

Pierwszy odcinek tegorocznego UAE Tour prowadzi przez zachodnią część Abu Zabi do Al Mirfy, gdzie ostatnio triumfował Mathieu van der Poel. Na papierze etap liczący tylko 151 kilometrów i 518 metrów przewyższenia powinien paść łupem sprinterów, ale wydarzenia z nieodległej przeszłości przypominają, że podczas poniedziałkowej przeprawy przez pustynię znaczącą rolę odegrać może wiatr.

Końcówka odcinka rozegrana zostanie na 18,8-kilometrowej rundzie wytyczonej w pobliżu wybrzeża, która zawiera krótki podjazd tuż za linią mety, dość ciasny nawrót i kilka rond. Zawodnicy pokonają ją jeden raz.

Etap 2, 21 lutego: Khalifa Port > Khalifa Port (17,3 km)

Po czteroletniej przerwie do programu UAE Touru powraca drużynowa jazda na czas, która obok wspinaczek na Jebel Jais i Jebel Hafeet będzie mieć największy wpływ na ostateczny kształt klasyfikacji generalnej. Trasa etapu, biegnąca w tę i z powrotem przez przemysłowy Khalifa Port, nie należy do najdłuższych czy najbardziej technicznych, pozwalając najsilniejszym pociągom rozwinąć pełną prędkość bez konieczności podejmowania nadmiernego ryzyka.

Etap 3, 22 lutego: Umbrella Beach Al Fujairah > Jebel Jais (185 km)

Klasyczny etap z metą na podjeździe pod Jebel Jais (21,5 km; 5,4%) tym razem rozegrany zostanie trzeciego dnia zmagań. Zawodnicy ruszą z Umbrella Beach Al Fujairah, a następnie skierują się na północ, ku granicy z Omanem, pokonując łącznie 185 kilometrów i 2741 metrów przewyższenia.

Nachylenie finałowego wzniesienia konsekwentnie oscyluje wokół 5%, dlatego jedynym wyzwaniem, jakie stawia ono przez najlepszymi kolarzami klasyfikacji generalnej jest długość tej wspinaczki, wynosząca aż 21,5 kilometra. Poprzednie edycje imprezy dowiodły, że wypracowanie zauważalnych różnic na Jebel Jais należy do mało prawdopodobnych scenariuszy, dlatego spodziewać się należy sprintu z grupy liderów.

Etap 4, 23 lutego: Al Shindagha > Dubai Harbour (174 km)

Czwartkowy etap wyścigu rozpoczyna się i kończy w Dubaju, po drodze zahaczając o pustynię celem rozegrania lotnego finiszu na odcinku Al Quadra Cycle Track. Tego dnia peleton pokona 174 kilometry i 304 metry przewyższenia, a dedykowany sprinterom finisz zlokalizowany jest na charakterystycznej wyspie-palmie (obecnie już jednej z dwóch), czyli Palm Jumeirah. Ostatni kilometr trasy wiedzie prostą, szeroką aleją.

Etap 5, 24 lutego: Al Marjan Island > Umm al Quwain (170 km)

Drugi z rzędu etap dedykowany sprinterom, zawierający typowe dla wyścigu UAE Tour proporcje pomiędzy miejskimi krajobrazami i odcinkami pustynnych autostrad. Dystans tego dnia wynosi 170 kilometrów, przewyższenie 522 metry, a umiarkowanie kręta końcówka wiedzie wzdłuż zatoki w Umm al Quwain.

Etap 6, 25 lutego: Warner Bros. World Abu Dhabi > Abu Dhabi Breakwater (166 km)

Ostatni z płaskich etapów 5. edycji UAE Tour prowadzi ulicami Abu Zabi do często odwiedzanego przez wyścig Abu Dhabi Breakwater, gdzie w przeszłości triumfowali Caleb Ewan i Mark Cavendish. W sobotę peleton pokona 166 kilometrów i 146 metrów przewyższenia.

Etap 7, 26 lutego: Hazza Bin Zayed Stadium > Jebel Hafeet (153 km)

Finałowy etap tegorocznego UAE Tour zakończy się wspinaczką na doskonale znany uczestnikom poprzednich edycji Jebel Hafeet (10.8 km, śr. 6.8%, max. 11%), która zdecyduje o ostatecznej kolejności w klasyfikacji generalnej imprezy. Ponieważ jest to podjazd bardziej wymagający od pokonywanego w środę Jebel Jais, spodziewać się można wysokiej jakości widowiska – tym bardziej, że rozegrane wcześniej odcinki zaowocować mogą niewielkimi różnicami czasowymi pomiędzy czołowymi zawodnikami.

Niedzielna trasa łącznie liczy 153 kilometry i 1378 metrów przewyższenia.

Faworyci

W ciągu ostatnich dwóch edycji wyścigu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rządził i dzielił Tadej Pogacar, godnie honorując hojnego sponsora swojej ekipy. W tym roku głodny sukcesów i nowych wrażeń Słoweniec przeniósł swoje spojrzenie na Andaluzję, w związku z czym rodzi się pytanie, czy pod jego nieobecność drużyna UAE Team Emirates zdoła podtrzymać zwycięską passę w swojej “pokazowej” imprezie?

Wiele wskazuje na to, że tak. Co prawda na starcie 5. edycji UAE Touru stanie kolarz wzbudzający znacznie większe emocje niż Adam Yates (UAE Team Emirates), ale to Brytyjczyk ma na swoim koncie zwycięstwo w tym wyścigu (2020), podczas gdy w ostatnich dwóch latach na Jebel Hafeet przegrywał on wyłącznie z młodym Słoweńcem. Zarówno decydujący podjazd, jak i panujące na Bliskim Wschodzie warunki atmosferyczne zdają się idealnie odpowiadać Yatesowi, a jego doświadczenie pozwala sądzić, że nie przygniecie go presja związana ze ściganiem się tam pod banderą ekipy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Nie bez znaczenia może być również zmiana indywidualnej na drużynową jazdę na czas, która na papierze powinna ograniczyć ewentualną stratę lidera UAE Team Emirates względem Remco Evenepoela (Soudal-Quick Step) oraz obecność w składzie innych mocnych kolarzy, przede wszystkim zazwyczaj dobrze dysponowanego w tej części sezonu Brandona McNulty’ego i mającego już na swoim koncie zwycięstwo w Santos Tour Down Under Jaya Vine’a.

Rywalem i jednocześnie gwiazdą skupiającą na sobie medialny szum jest właśnie zwycięzca ubiegłorocznej Vuelty i mistrz świata, Remco Evenepoel (Soudal-Quick Step). Młody Belg zaskakująco delikatnie wszedł w sezon w Argentynie, kończąc Vuelta a San Juan na 7. miejscu w klasyfikacji generalnej. Na tegoroczny UAE Tour zabiera ekipę, która nie gwarantuje mu spektakularnego sukcesu w drużynowej jeździe na czas ani wielkiego wsparcia, dlatego wydaje się sprawą otwartą, z jak dużymi ambicjami Evenepoel podejdzie do tej imprezy. Wymieniwszy już jednak te drobne wątpliwości, jednocześnie trzeba zaznaczyć, że zarówno warunki atmosferyczne w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, jak i charakter tamtejszych podjazdów odpowiadają 23-letniemu liderowi Soudal-Quick Step doskonale. W kolejnych dniach możemy być więc świadkami emocjonujących pojedynków pomiędzy nim a zawodnikami UAE Team Emirates.

Ścigać się na Bliskim Wschodzie lubi też Pello Bilbao (Bahrain Victorious), a dla jego drużyny również jest to wyścig “najbliżej domu”. Byłoby sporym zaskoczeniem, gdyby 32-letni Bask skutecznie przeciwstawił się Yatesowi, Vine’owi i Evenepoelowi, ale kolejne podium klasyfikacji generalnej UAE Touru wydaje się całkiem prawdopodobnym rezultatem, nawet jeśli połowa składu wystawionego przez Bahrain Victorious zbudowana jest z myślą o sprinterskich potyczkach. Warto zwrócić uwagę, że w porównaniu z rywalami Bilbao ma już wykręcone w tym sezonie sporo wyścigowych kilometrów, co może wspomóc go w skutecznej walce.

Rzadką szansę na walkę o indywidualne rezultaty otrzyma w 5. edycji UAE Touru Sepp Kuss (Jumbo-Visma), który może okazać się jednym z mocniejszych akcentów na podjeździe pod Jebel Hafeet.

Uwagą zwraca też bardzo młody skład INEOS Grenadiers z Benem Tulettem i Luke’iem Plappem.

Sprinterzy

Skoro wielki Mark Cavendish nazwał UAE Tour “rodzajem sprinterskich mistrzostw świata”, nie można pomijać znaczenia, jakie rozgrywane na Bliskim Wschodzie wyścigi mają dla kolarzy tej specjalności.

W 5. edycji imprezy wystąpi ich cała masa, dlatego w końcówkach (co najmniej) 3 etapów spodziewać się trzeba ekscytujących pojedynków pomiędzy Timem Merlierem (Soudal-Quick Step), Olavem Kooijem (Jumbo-Visma), Arnaudem Demarem (Groupama-FDJ), Samem Bennettem (Bora-hansgrohe), Dylanem Groenewegenem (Jayco AlUla), Samem Welsfordem (Team DSM), Philem Bauhausem (Bahrain Victorious), Fernando Gavirią (Movistar), Juanem Sebastianem Molano (UAE Team Emirates) i wspomnianym już Cavendishem (Astana-Qazaqstan).

Do Zjednoczonych Emiratów Arabskich przyjechało ich w tym roku zdecydowanie zbyt wielu, aby każdy mógł ukończyć ten wyścig usatysfakcjonowany!

Na liście startowej 5. edycji UAE Touru znalazł się jeden Polak: Łukasz Wiśniowski (EF Education-EasyPost).

Wyścig UAE Tour 2023 rozgrywany będzie od 20 do 26 lutego.

Transmisje codziennie w Eurosporcie i Playerze (najczęściej między 11.50 a 13.50, ale godziny rozpoczęcia różnią się).

Poprzedni artykułUAE Tour 2023: Lista startowa wyścigu
Następny artykułTour du Rwanda 2023: Ethan Vernon bawi się z rywalami
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jacek
Jacek

Być może się mylę, bo nie śledzę od deski do deski każdego wydania naszosie, ale to chyba debiut Pani Oli w tym roku? Bardzo się cieszę, że jest Pani znowu, i jak zwykle w wysokiej formie 🙂 .