fot. Deceuninck-Quick Step / Getty Images

Z początkiem każdego roku oczy świata, przynajmniej tego zaangażowanego sportowo, zwracają się ku Australii. To właśnie tam, w środku gorącego i burzowego lata, rozgrywane są Australian Open, Melbourne Grand Prix, Tour Down Under i inne duże imprezy sportowe, angażując żywiołowo reagującą publiczność i koronując pierwszych zwycięzców. Cadel Evans Great Ocean Road Race to już pożegnanie z antypodami, ale obecność na starcie kolarzy klasy Michaela Matthewsa, Ethana Haytera, Simona Yatesa, Caleba Ewana czy Alberto Bettiola pozwala wierzyć, że ta wizyta zapisze się w pamięci na dłużej.

Cadel Evans Great Ocean Road Race to pierwszy worldtourowy wyścig jednodniowy kolarskiego sezonu, a jego historia jest krótka i nieskomplikowana. Pierwsza edycja rozegrana została na początku 2015 roku, jako forma uczczenia kariery jedynego australijskiego zwycięzcy Tour de France i zarazem jego ostatni, pożegnalny wyścig. Trasa imprezy, wykorzystująca ciekawsze odcinki wyścigu ze startu wspólnego Mistrzostw Świata w Geelong, nie byłaby dla Evansa optymalna nawet w szczycie formy, toteż nie stanowiło wielkiego zaskoczenia, że występ nie zakończył się jego triumfem. Pod każdym innym względem pierwsza odsłona tego sportowego spektaklu przerosła jednak oczekiwania organizatorów, czego konsekwencją była decyzja o kontynuacji i dynamiczny rozwój wyścigu firmowanego nazwiskiem sympatycznego Australijczyka.

Pod kątem jakości, obsada Cadel Evans Great Ocean Road Race już nigdy nie dorównała inauguracyjnej edycji, co nie powstrzymało jego błyskawicznego awansu w szeregi imprez rangi World Tour (2017). Dla największych zawodowych ekip wyścig ten jest obecnie naturalnym przedłużeniem przyjazdu na Santos Tour Down Under, dla Australijczyków jeszcze jedną szansą na zabłyśnięcie przed własną publicznością, możliwość rywalizowania na tle atrakcyjnych krajobrazów, wśród nietuzinkowej przyrody i w sprzyjających warunkach atmosferycznych jest natomiast korzystna dla wszystkich wymienionych.

Z ambicjami znacznie wykraczającymi poza chęć wykręcenia kolejnych wyścigowych kilometrów, na starcie 7. edycji Cadel Evans Great Ocean Road Race staną między innymi Michael Matthews, Alberto Bettiol, Ethan Hayter, Magnus Sheffield, Mauro Schmid, Simon Yates, Marc Hirschi, Jay Vine i Caleb Ewan.

Trasa

Za sprawą przebiegu trasy, Cadel Evans Great Ocean Road Race pozwala wspominać nie tylko triumfatora Tour de France z 2011 roku, ale również zwieńczone sukcesem Thora Hushovda Mistrzostwa Świata w Geelong (Melbourne). 

W tegorocznej odsłonie wyścigu liczy ona 174,3 kilometra i 1685 metrów przewyższenia, składając się z tych samych elementów, które wykorzystane zostały w poprzednich edycjach. Pierwszym z nich jest 107-kilometrowa pętla prowadząca krótkim odcinkiem rozpoczynającej się w miejscowości Torquay widokowej Great Ocean Road, brzegami Zeally Bay i Port Phillip. Jej przebieg jest bardzo zbliżony do tej części trasy wykorzystanej w 2020 roku, ale peleton pokona ją tym razem w przeciwnym kierunku (i jednocześnie przeciwnym do ruchu wskazówek zegara).

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Great Ocean Road (oficjalnie oznaczana jako B100), będąca obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych całej Australii, wybudowana została w hołdzie poległym w czasie I wojny światowej żołnierzom przez tych, którym udało się wrócić do ojczyzny.

Drugim ze wspomnianych elementów jest licząca 16,7 kilometra runda w Geelong, która w całości pokonana zostanie przez zawodników trzykrotnie. Z jej punktem kulminacyjnym, jaki tworzy kombinacja stromych Challambra Crescent (0,9 km, śr. 9,0%, max. 12,7%) i Melville (0,6 km, śr. 8,3%), przyjdzie im się zmierzyć cztery razy.

Ponieważ szczyt ostatniego podjazdu od linii mety dzieli ok. 7 kilometrów, można mieć pewność, że to właśnie rywalizacja na tym odcinku doprowadzi do znaczących podziałów w peletonie i zadecyduje o tym, komu przyjdzie walczyć o triumf w 7. edycji Cadel Evans Great Ocean Road Race. Sama walka o kolejność na liście wyników rozegra się jednak na końcowym, płaskim odcinku w centrum Geelong.

Faworyci

W swojej dotychczas krótkiej historii, Cadel Evans Great Ocean Road Race okazał się wyścigiem o szerokim wachlarzu potencjalnych zwycięzców, a przy tym niespecjalnie sprzyjającym Australijczykom.

Mimo tego pewne scenariusze pozostają bardziej prawdopodobne od innych, ale podczas gdy wiele drużyn będzie zastanawiało się, na który z nich postawić, w bardzo komfortowej sytuacji znajduje się ekipa Jayco AlUla. Ścigający się w jej barwach Michael Matthews (na papierze) powinien być w stanie sięgnąć po zwycięstwo niezależnie od tego, na jakie rozegranie końcówki zdecydują się rywale, a obecność w składzie świetnie dysponowanego Simona Yatesa to pod względem taktycznym dodatkowy atut. Na ich niekorzyść działa jedynie spora presja, spoczywająca tak na całej ekipie, jak i średnio dźwigającym psychiczne obciążenia Matthewsie.

Choć określenie “tradycyjnie” byłoby tu na wyrost, bardzo dobrze w Cadel Evans Great Ocean Road Race mają zwyczaj spisywać się zawodnicy Soudal-Quick Step. Na starcie tegorocznej edycji wyścigu obecny będzie broniący tytułu Dries Devenyns, ale wyniki niedawnego Tour Down Under sugerują, że ekipa Patricka Lefevere’a powinna w niedzielę postawić na świetnie odnajdującego się w pagórkowatym terenie Mauro Schmida. Inną, znacznie mniej oczywistą opcją Quick Stepu, może się okazać Stan Van Tricht.

Więcej niż solidnie prezentują się składy UAE Team Emirates z Jay’em Vinem, Markiem Hirschim i Alessandro Covim oraz INEOS Grenadiers z Magnusem Sheffieldem i Ethanem Hayterem, choć przyznać trzeba, że ostatni z wymienionych ma za sobą anonimowy występ na odpowiadającej mu trasie Tour Down Under.

Na Majorce fenomenalnie zaprezentowali się kolarze Intermarche-Circus-Wanty, więc można liczyć, że ich sukcesy zainspirują kolegów przebywających obecnie na antypodach. Oczywistym wyborem wydaje się tu Sven Erik Bystrøm, który podczas Tour Down Under błysnął imponującą formą, a w (głównie odległej) przeszłości świetnie spisywał się w pagórkowatym terenie, podobnie jak dopiero zdobywający doświadczenie w tym fachu Hugo Page. Ich trzecią opcją może być Taco van der Hoorn, głównie ze względu na nosa do właściwych odjazdów i olbrzymią wytrwałość.

Mocnym kandydatem do walki o zwycięstwo w tegorocznym Cadel Evans Great Ocean Road Race jest Alberto Bettiol (EF Education-EasyPost), jeśli tylko wstanie w niedzielę właściwą nogą. Obecność w składzie nowego nabytku ekipy w osobie Mikkela Honore dodaje im natomiast taktycznej elastyczności.

By mieć nadzieje na sukces, nieszablonowych rozwiązań zmuszeni będą poszukać Ben O’Connor (AG2R Citroen) i Jai Hindley (Bora-hansgrohe), podczas gdy na niskie tempo pokonywania finałowej rundy liczyć będą sprinterzy: Jordi Meeus (Bora-hansgrohe), Emils Liepins (Trek-Segafredo), Hugo Hofstetter (Arkea Samsic) i Caleb Ewan (UniSA-Australia). Temu ostatniemu, występującemu tu w narodowych barwach, szczególnie zależeć będzie na sukcesie przed domową publicznością, choć takie rozstrzygnięcie wyścigu nie wydaje się bardzo prawdopodobne.

Jako ostatnie, jak przystało na czarnego konia, uwagę zwraca nazwisko Corbina Stronga (Israel-Premier Tech). Dostatecznie szybki, dynamiczny i zwinny, może on być w stanie przemknąć poza zasięgiem radaru.

 

Wyścig Cadel Evans Great Ocean Road Race rozegrany zostanie w niedzielę, 29 stycznia.

Transmisja w Eurosporcie i Playerze po godz. 2.55.

Poprzedni artykułAgnieszka Skalniak-Sójka: „Chcę poprawić jazdę w górach oraz sprint” [wywiad]
Następny artykułMichał Kwiatkowski rozpoczyna sezon 2023!
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments