fot. Human Powered Health

34-letni Cory Greenberg w zbliżającym się sezonie zadebiutuje na poziomie drugiej dywizji. Za Amerykaninem, którego zatrudniła ekipa Human Powered Health, stoi ciekawa historia, która z pewnością zainspirowała włodarzy tej formacji przy zatrudnianiu tego zawodnika.

Historię Cory’ego Greenberga opowiedziała w ciekawy jego sposób jego nowa drużyna w komunikacie na temat zatrudnienia 34-latka. Aspekt sportowy jest w niej mocno przyćmiony przez przewlekłą chorobę, która dotknęła Amerykanina. Ten się jednak nie poddał i teraz spełni jedno ze swoich marzeń. Niemniej po kolei.

Sam start kariery Cory’ego Greenberg niczym nie różni się od pozostałych dzieciaków marzących o sportowej przygodzie. Sam Amerykanin przyznaje, że zawsze inspirowało go Tour de France, więc kupił rower górski i zaczął startować w lokalnych zawodach. Gdy pojawiły się sukcesy (m.in. mistrzostwo stanu) ten uwierzył, że kolarstwo rzeczywiście może być jego powołaniem.

Zostałem dotknięty wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego. Nie byłem już w stanie nic robić, nie mogłem jeść, nie mogłem spać, a kiedy mogłem, leżałem na podłodze w łazience, ponieważ nie mogłem wyjść z toalety. Jest to część stanu, który jest niesamowicie żenujący, ponieważ masz do czynienia z czymś, co kręci się wokół toalety

— wyjaśnia Cory Greenberg.

Jego przypadłość powodowała długotrwałe i regularne bóle brzucha oraz biegunkę, co dla młodego kolarza dorastającego w świecie półprofesjonalnego sportu musiało być wielką przeszkodą. Amerykanin znalazł się pod przymusem stosowania lewatyw czy czopków, co wystawiało go na żarty ze strony kolegów na obozach, o czym on sam wspomina.

Otaczały mnie osoby, które tego nie rozumiały lub wręcz uważały to za zabawne. Istnieje pewna część społeczeństwa, którą powinno się trzymać z dala od tego typu tematów

— kontynuuje Cory Greenberg.

Przed wówczas dość młodym Amerykaninem pojawiły się dwie opcje – operacja, która najprawdopodobniej zakończyła by jego przygodę ze sportem albo długotrwała terapia przy pomocy leków, która dawała mu nadzieję na powrót na rower. Czas pokazał, że ta druga opcja okazała się być tą lepszą.

Obiecałem sobie, że nie pozwolę, żeby mnie to powstrzymało. Kiedy leżałem w szpitalu i myślałem, że nie pozwolę, aby to zdeterminowało moje życie. Jazda na rowerze dała mi samozaparcie i świadomość, jak pokonać cel, jak dotrzeć do mety. Byłem zasadniczo duchem mojego poprzedniego ja, ale dało mi to motywację, aby naprawdę dowiedzieć się, co dzieje się w moim ciele i nigdy się nie poddawać, zawsze iść naprzód

— rozwija wątek choroby Amerykanin.

Cory Greenberg ostatecznie był w stanie wrócić do zdrowia, dowiedział się jak żyć i konkurować z chorobą autoimmunologiczną. W 2015 roku jego postawa i wielka siła została nagrodzona miejscem w kontynentalnej drużynie IRT Racing, a rok później wygrał kryterium Tulsa Tough i zaczął rywalizować za granicą.

Udało mu się uzyskać remisję choroby i mimo czasowego utraty miejsca w ekipie kontynentalnej Amerykanin nie poddał się. Jego dobre wyniki w imprezach dla amatorów zaprowadziły go do niemieckiego Team Dauner | Akkon, a on sam zamieszkał w tym kraju z żoną. W międzyczasie przyszła pandemia, gdzie Cory Greenberg uznał, że jako sportowiec ma prawdziwą platformę do szerzenia świadomości i zmian w temacie chorób.

To była geneza Ride4IBD. Nie chcę, żeby ludzie leżeli w szpitalnym łóżku tak jak ja i myśleli „co się właśnie stało?” i „co mam teraz zrobić? Jazda na rowerze daje możliwość interakcji ze społecznościami na całym świecie i mogę ich wspierać, by radzili sobie z chorobą, która dotyka ludzi na całym świecie. Dlatego mamy tę wyjątkową platformę, aby wpływać na ludzi zaangażowanych w społeczność, niezależnie od tego, czy jest to matka, która chce jeździć ze swoimi dziećmi w parku, czy kolejny sportowiec, który chce przejść na zawodowstwo

— opowiada Cory Greenberg, który założył Ride4IBD właśnie po to, by szerzyć świadomość o walce z chorobą.

Czy 34-letni Amerykanin będzie realnym wzmocnieniem dla Human Powered Health? Pewnie nie, ale jednocześnie sam zawodnik świetnie wpisuje się w misję ekipy i ma szansę stać się pewnym symbolem, a takie zawsze są potrzebne w świecie sportu.

Poprzedni artykułPrzegląd pomniejszych transferów z początku listopada 2022
Następny artykułTom Boonen: „Remco Evenepoel ma wszystko by wygrać Tour de France”
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments