fot. Bingoal Pauwels Sauces WB / SwPix.com

W poprzednim sezonie Stanisław Aniołkowski na trasie Tour of Turkey potrafił postawić trudne warunki Jasperowi Philipsenowi i Markowi Cavendishowi. W tym było nieco gorzej. Kolejny rok „Aniołek” spędzi natomiast w Human Powered Health. Dlaczego zdecydował się na taki krok? Czy miał jakieś oferty z World Touru? M.in. na te pytania odpowiada nam mistrz Polski z 2020 roku.

Niedawno wróciłeś do domu po mistrzostwach świata w Wollongong. Zakończyłeś je na 76. miejscu. Wydaje ci się, że biorąc pod uwagę twoją charakterystykę, miałeś tam w ogóle szansę na jakiś dobry wynik?

Myślę, że byłem w dobrej dyspozycji, ale ściganie zaczęło się bardzo wcześnie. Po 30 kilometrach była już pierwsza góra, która miała 8 kilometrów, tam zaczęły się ataki, odjechała grupka z Van Aertem i Pogacarem. Wyścig zaczął się od startu, a tempo z każdą rundą tylko rosło. Generalnie, w ten sposób układają się ostatnio te wyścig – trzeba być w gotowości od startu do mety.

Ja odpadłem na dwie rundy przed końcem. Być może, gdybym jechał trochę bardziej czujnie, był trochę wyżej, co nie było łatwe, bo peleton był naciągnięty, udałoby mi się przetrwać i zająć wyższą lokatę. Nie było więc tak, że nie miałem tam żadnych szans, ale po prostu czegoś mi zabrakło.

Wróciłeś już do treningów?

Tak, jeszcze trenuję. Muszę utrzymać dobrą formę, bo niedługo mam ostatnie wyścigi w tym sezonie [podajemy je na samym dole – przyp. red.]. 

Jak duże są szanse na to, że zakończysz sezon z jakimś dobrym wynikiem?

Wszystko zależy od tego, kto w jakiej będzie dyspozycji oraz jakie będą ustalenia taktyczne ze strony ekipy, plany dyrektorów sportowych co do poszczególnych zawodników. Wiadomo, jest koniec sezonu, a ja mam już kontrakt z inną ekipą, co ma swoje znaczenie. Możliwe, że pojedziemy na innych kolarzy – tych, którzy tego kontraktu jeszcze nie mają albo tych, na których w tym sezonie pracowaliśmy trochę mniej. Na pewno będę robił wszystko, by zespół był ze mnie zadowolony.

Dlaczego tak właściwie postanowiłeś odejść z Bingoal-Pauwels Sauces?

Czułem, że potrzebuję zmiany. Pierwszy rok był dobry, później trochę to stanęło. Miałem dużo problemów technicznych, kilka kontuzji przed najważniejszymi startami i ten rok nie był taki, jak sobie wymarzyłem. Mimo to dostałem oferty z innych zespołów, Bingoal nie podejmował rozmów, więc postanowiłem, że pora odejść.

Wspominałeś o kłopotach technicznych, mógłbyś rozwinąć ten wątek?

Zwłaszcza na początku sezonu mieliśmy problemy z oponami i spadającą sztycą. Traciliśmy też olej w hamulcach, przez co podczas wyścigów brukowanych zapowietrzały się i przestawały działać. Po kilku wyścigach udało nam się rozwiązać te problemy, ale wiadomo, że cała sytuacja zabrała nam trochę szans na wysokie lokaty. Kilka ekip też miało takie problemy, co wiązało się ze zmianami sprzętowymi, które miały miejsce w ostatnim czasie, ale mimo wszystko szkoda.

W takim razie oby w kolejnym sezonie było już lepiej. Będziesz już wtedy w Human Powered Health. Dlaczego wybrałeś akurat ten zespół? Wcześniej mówiło się, że możesz odejść do jakiejś ekipy z World Touru.

Właściwie to miałem dwie oferty z najwyższej dywizji. Z jedną ekipą się nie dogadałem. Z drugą było blisko, wybierałem między nią, a Human Powered Health i ostatecznie postawiłem na Amerykanów. Zadecydowało to, że oni zaproponowali mi rolę lidera, a na dodatek pozwolili na wybranie sobie rozprowadzającego. Oni widzieli, że jako kolarz Bingoalu regularnie byłem osamotniony w końcówce – teraz ma się to zmienić.

Ze mną do zespołu trafił Alan. Mamy tę samą agencję menedżerską i cieszę się, że udało nam się w końcu znaleźć w jednej ekipie. Liczę na to, że ta współpraca będzie nam się układała dobrze i uda nam się coś zdziałać.

Czyli Alan będzie głównie częścią twojego pociągu? A może dostanie kilka szans na to, by samemu powalczyć o jakiś sukces?

Nastawiamy się przede wszystkim na to, żeby zrobić dobry lead-out dla mnie, ale pewnie Alan dostanie jakieś szanse. Poza tym, nierzadko zdarza się tak, że to rozprowadzający wygrywa, jak to miało miejsce na ostatnim etapie Vuelty. 

Nie ukrywam, że wpływ na mój wybór miało to, że znamy się już od bardzo dawna, zaczynaliśmy razem przygodę z kolarstwem, więc fajnie że znów będziemy w jednym zespole. Poza tym, jest świetnym kolarzem – szybkim na finiszach, w dodatku mistrzem Europy na torze. Jestem pewien, że nasza współpraca będzie bardzo owocna.

To będzie was pierwszy seniorski sezon, w którym będziecie jeździć razem. Wcześniej się trochę mijaliście.

Tak, ale jeździliśmy razem w młodszych kategoriach wiekowych. Zaczynałem przecież w zespole, prowadzonym przez tatę i wujka Alana. Razem stawialiśmy pierwsze kroki w kolarstwie pod wodzą trenera Henryka Brożyny.

I jak to wtedy wyglądało? On rozprowadzał ciebie, czy ty jego?

W juniorach było inne ściganie niż tutaj, w elicie. Alan był wtedy bardzo mocny, więc często mu pomagałem, ale sam również regularnie wygrywałem. Podobnie zresztą jak jego kuzyn- Norbert. Zresztą, z Alanem znam się właściwie od zawsze.  Mieszkałem cztery domy od niego, chodziliśmy razem do przedszkola i szkoły podstawowej.

Teraz będziecie jeździć razem, a oprócz was w kobiecej ekipie będzie jeszcze Daria Pikulik. Wasze transfery są w jakiś sposób powiązane? Choćby przez wzgląd na jakiegoś sponsora?

Tak właściwie, są to dwa oddzielne zespoły, a ja niespecjalnie orientuję się, jak wyglądają sprawy u kobiet. Natomiast Daria na pewno zasłużyła sobie na awans do World Touru [żeńskie Human Powered Health, w przeciwieństwie do męskiego, jest częścią najwyższej dywizji – przyp. red.] przede wszystkim świetnymi występami w ATOM Deweloper Posciellux.pl Wrocław. 

Cieszę się, że kolejna rodaczka znalazła sobie miejsce w jednej z najlepszych ekip na świecie. Liczę, że uda jej się odnieść kolejne sukcesy, a jeśli chodzi o to, czy nasze transfery są ze sobą w jakiś sposób powiązane, to raczej nie.

W takim razie wróćmy do męskiego zespołu. W Bingoal miałeś okazję startować m.in. w Gandawa-Wevelgem, Brugge-De Panne czy Eschborn-Frankfurt. W ostatnich sezonach Human Powered Health miało nieco gorszy terminarz. Wiesz może, czy w najbliższym sezonie ulegnie to zmianie?

Moim zdaniem nie było pod tym względem tak źle. Ta ekipa przejechała kilka naprawdę dobrych wyścigów, choćby Tour de Suisse. Było też kilka klasyków rangi 1.Pro, a więc szczebelek niżej niż World Tour [choćby Kuurne-Bruksela-Kuurne,Tro-Bro Leon czy Maryland Classic – przyp. red.].

Jak będzie w przyszłym roku? Zobaczymy. Wiem, że starają się o to, żeby dołączyć do kalendarza jeszcze jakieś wyścigi World Touru, ale czy im się to uda? Trzeba czekać na decyzje organizatorów.

Plan Stanisława Aniołkowskiego na końcówkę sezonu:

1 października – La DH Famenne Ardenne Classic

4 października – Binche-Chimay-Binche

6 października – Paris-Bourges

9 października – Paris-Tours

Poprzedni artykułPrzegląd jesienno – zimowej odzieży Castelli 2022/2023
Następny artykułEnric Mas i Tadej Pogačar po Giro dell’Emilia 2022
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Andrzej
Andrzej

Ciekawe o jakich drużynach z World Touru mowa. Przejście do Human Powered Health wydaje się krokiem w tył albo w najlepszym razie brakiem postępu. Amerykańskiej drużynie nie jest łatwo o zaproszenia na najważniejsze wyścigi i nic w tym dziwnego, bo organizatorzy wolą dać szansę drużynom krajowym. Oby ten kontrakt nie był błędem, bo na pewno Staszek ma potencjał. Mam nadzieję, że uda mu się go wykorzystać!