fot. Tour De Taiwan

Europejski sezon chyli się ku końcowi, tymczasem w Azji ściganie właśnie wkroczyło w najciekawszą fazę. Trwa wyścig kategorii 2.1 w Iranie – Tour of Iran (Azarbaijan), a za kilka godzin rozpocznie się kolejna zawodowa impreza na tym kontynencie – Tour de Taiwan.

W Azji w tym roku rozegrano (lub na dniach rozegra się) jedynie 14 wyścigów UCI nie będących mistrzostwami krajowymi, regionalnymi bądź kontynentalnymi. Aż połowa z nich przypada na październik – obok trwającego właśnie Tour of Iran (Azarbaijan) i zapowiadanego poniżej Tour de Taiwan w kalendarzu Międzynarodowej Unii Kolarskiej znajdziemy też tak egzotyczną pozycję jak International Syrian Tour (2.2) czy mające na swoich listach startowych worldtourowe ekipy malezyjskie Le Tour de Langkawi (2.Pro) i Japan Cup Cycle Road Race (1.Pro).

Tour of Iran (Azarbaijan) już za półmetkiem
Niby kategoria 2.1 oznacza zawodowe ściganie, acz w Iranie organizatorzy kolejny raz nie ugościli zbyt wielu ekip. Ledwie 9 formacji CT i dwie reprezentacje narodowe złożyły się na 62-osobowy peleton, który przemierza szosy Azerbejdżanu Irańskiego, czyli jednego z regionów w tym państwie.

W sieci można znaleźć nagrania z wyścigu i trzeba przyznać, że ma to swój klimat – widoki są zupełnie inne, a lista startowa ma wyjątkowy klimat. Są Europejczycy w postaci Belgów z Tarteletto – Isorex, Ukraińca Anatoliya Budyaka (Terengganu Polygon Cycling Team) czy Niemców i Holendrów z Bike Aid, jest sporo Afryki (m.in. cały ProTouch), pojawili się także kolarze z całej Azji czy nawet Kolumbijczyk. Przedstawiciele Starego Kontynentu są jednak póki co górą – 3 pierwsze etapy wygrywali kolejno Gianni Marchand (Tarteletto), Lucas Carstensen (Bike Aid) i Lucas Carstensen (Tarteletto).

Kolarstwo wraca na Tajwan
Widmo konfliktu zbrojnego między Chińską Republiką Ludowej i Republiką Chińską, czyli właśnie Tajwanem, do tego pandemia koronawirusa – to wszystko sprawiało, że Tour de Taiwan był w tym roku przekładany już w sumie 3-krotnie. Ostatecznie jednak wyścig dojdzie do skutku, a sportowcy będą mogli powalczyć o sukcesy na tej stosunkowo niewielkiej wyspie.

O ile opisana krótko powyżej impreza w Iranie raczej przez lata była zdominowana przez gospodarzy i niezbyt otwarta na świat, o tyle już Tajwan od zawsze był gościnny, a na szosach tegoż kraju mogliśmy oglądać ciekawych zawodników z całego świata. Na liście zwycięzców klasyfikacji generalnej znajdziemy głównie Australijczyków, acz jest tam też Francuz, Irlandczyk, Hiszpan czy Polak – w 2009 roku sukces odniósł w tej imprezie Krzysztof Jeżowski ścigający się wówczas w barwach CCC – Polsat – Polkowice.

Trasa
W tym roku Tour de Taiwan liczyć będzie 5 etapów, których charakterystyka nie będzie jednolita. Coś dla siebie znajdą sprinterzy, acz nie zabraknie także okazji do porwania grupy na nielicznych podjazdach. Wybaczą Państwo, ale nie mogłem sobie odpuścić przyjemności podzielenia się z naszymi czytelnikami tymi jakże karykaturalnie przerysowanymi przez organizatorów profilami. Trasa wyścigu prezentuje się następująco:

Etap 1:
Etap 2:
Etap 3:

Etap 4:
Etap 5:
Jak widać etapy nie są zbyt długie, a trudności tylko na tych profilach wyglądają niesamowicie ciężko. Drugi, najbardziej wymagający z odcinków kończy się podjazdem o średnim nachyleniu na poziomie 3% – będzie to zatem najprawdopodobniej okazja do zgubienia sprinterów, acz na metę nadal powinna wpaść grupa kolarzy.

Lista startowa
Do Tajwanu wybrało się 15 ekip i reprezentacji narodowych z całego świata. Zanim zacznę omawiać kto jest to muszę wspomnieć o tym, kogo zabrakło – Polychronis Tzortzakis (Kuwait Pro Cycling Team) zapomniał paszportu i jego wyjazd na wyścig zakończył się jeszcze na lotnisku. Trzeba przyznać, że to dość osobliwa okoliczność na wypadnięcie z walki jednego z głównych faworytów, zdecydowanie aspirująca do tytułu „wpadki roku”.

Na liście startowej znajdziemy tymczasem jednego kolarza z World Touru – jest to jednak będący raczej „maskotką” sponsorów ekipy Bahrain-Victorious Chun Kai Feng ścigający się dla reprezentacji gospodarzy. Kolarz z Tajwanu ma w tym roku 7 dni wyścigowych, w poprzednich latach miał ich 5 (2021) czy 13 (2020). Zdecydowanie odbiega to zatem od standardów World Touru…

Szczególnie ciekawy jestem za to tego jak w dalekiej Azji poradzą sobie zawodnicy Trinity Racing. Brytyjska ekipa skupiająca się na szkoleniu młodzieży zabrała ze sobą m.in. Luke’a Lampertiego – 19-letni Amerykanin świetnie radził sobie w takich wyścigach jak Tour of Britain czy Tour de l’Avenir na płaskich finiszach, a zatem tu powinien walczyć o zwycięstwa.

O te nie będzie jednak aż tak łatwo, na liście startowej znajdziemy bowiem mistrzów azjatyckiego podwórka, malezyjski zespół Terengganu Polygon Cycling Team. Szybki Algierczyk z worldtourową przeszłością Youcef Reguigui, legenda kolarstwa w Malezji, obserwowany tam przez prawie 100 tysięcy osób na Instagramie Mohd Harrif Saleh, a także niesamowicie skuteczny w trudniejszych końcówkach Mongoł Jambaljamts Sainbayar będą stanowili o sile tej ekipy.

Przeszłość na najwyższym szczeblu ma także lider Team UKYO – Benjamin Dyball jeździł dla NTT Cycling, a wspierać go będzie m.in. wieloletni zawodnik Garmin Sharp, Holender Raymond Kreder. Warto też zwrócić uwagę na drugiego w Tour of Thailand Yumę Koishiego – tam pokonał go tylko Alan Banaszek, teraz o sukces będzie łatwiej?

Mógłbym tu pewnie napisać wszystko, bowiem praktycznie nikt nie jest w stanie tego zweryfikować, ale z racji na bycie rzetelnym wspomnę jedynie, że o sukces powalczyć powinni także Campbell Pithie (St George Continental Cycling Team), Stéfan Bennett (EuroCyclingTrips Pro Cycling Team), Thomas Lebas (Kinan Cycling Team), Marcelo Felipe (7 Eleven Cliqq – Air21) oraz Nattapol Jumchat (Tajlandia). Jako ciekawostkę dodam, że na liście startowej znajdziemy jednego byłego zawodnika polskiej drużyny – Sergio Tu w 2019 roku nosił koszulkę CCC Development Team.

Mój typ
Jambaljamts Sainbayar wygra i komentatorzy z całego świata będą o tym opowiadać gdy Mongoł znów zabierze się w jakiś odjazd podczas mistrzostw świata tudzież w trakcie igrzysk olimpijskich.

Poprzedni artykułEnric Mas i Tadej Pogačar po Giro dell’Emilia 2022
Następny artykułPoznaliśmy rozstrzygnięcia w ramach Mistrzostw Polski dwójek 2022
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments