Nie powinno być dla nas żadnym zaskoczeniem, że reprezentacja Niemiec pokazała się w ORLEN Wyścigu Narodów z bardzo dobrej strony. W niecodziennym stylu zaprezentowali oni swoją siłę na drugim odcinku wyścigu, zajmując wszystkie miejsca na etapowym podium!
Reprezentacja Niemiec przyjechała do Polski w bardzo mocnym składzie, spośród którego prawie każdy zawodników – przynajmniej w teorii – mógł walczyć o etapowy skalp. Z aktywnej strony pokazali się na pierwszym etapie, jednak, ograni przez Mortena Aallinga Nørtofta, musieli zadowolić się drugą pozycję Lesliego Lührsa.
Drugiego dnia zmagań w ORLEN Wyścigu Narodów zrobili wszystko, by przechytrzyć rywali i stanąć na najwyższym podium. W czteroosobowym odjeździe znalazł się Ole Theiler, który wraz z trzema polskimi zawodnikami – Piotrem Maślakiem, Radosławem Frątczakiem (KK Tarnovia Tarnowo Podgórne) i Kacprem Majewskim (GKS Cartusia w Kartuzach Bike Atelier) – wypracował sobie około 2-minutową przewagę.
Choć wydawało się, że peleton cały czas kontroluje ucieczkę, by złapać ją w końcówce etapu, prowadzącej przez Puszczę Augustowską, etap potoczył się trochę inaczej… Na około 10 kilometrów do mety, odjazd zaczął się dzielić, a niedługo później na czele pozostał już tylko Ole Theiler, który gnał w stronę Augustowa z przewagą kilkudziesięciu sekund nad peletonem.
– Wiedziałem, że jestem silniejszy od innych zawodników w odjeździe. Dodatkowo zobaczyłem, że nie czują się najlepiej, i że zbliża się do nas peleton – wtedy wiedziałem, że to jest dobry moment do ataku
– mówił nam Niemiec po zakończeniu etapu.
Szarża Ole Theilera zakończyła się powodzeniem – szczęśliwy Niemiec przeciął linię mety w na bruku w Augustowie niespełna 20 sekund przed peletonem, świętując swoje pierwsze zwycięstwo w wyścigu UCI w karierze.
– Jestem niesamowicie szczęśliwy, rano wiedziałem, że to jest mój dzień. Wygranie mojego pierwszego wyścigu w taki sposób jest szalone, jestem wniebowzięty!
– opisywał na gorąco Ole Theiler.
– Wczoraj nie miałem najlepszego dnia, nie czułem się dobrze, więc dziś dałem z siebie wszystko, by zabrać się w ucieczkę, a następnie wygrać etap
– dodał.
Wznosząc ręce w geście triumfu, Ole Theiler nie widział tego, co działo się za jego plecami – kontrolę w peletonie przejęli jego koledzy z reprezentacji, perfekcyjnie rozprowadzając drugiego w „generalce” Lesliego Lührsa, który wygrał finisz z głównej grupy, tuż przed Timem Tornem Teutenbergiem, uzupełniąjcym niemieckie podium!