Maximiliana Schachmanna nie zobaczymy już w tym roku na światowych szosach. Niemiec zakończył sezon z powodu chronicznego zmęczenia.
Dla zawodnika BORA-hansgrohe nie był to zbyt udany sezon. Nie tylko dlatego, że nie udało mu się zapisać w historii, wygrywając Paryż-Nicea po raz trzeci z rzędu. Oprócz 10. miejsca w klasyfikacji generalnej Tour de Suisse i kilku niezłych, choć nie wybitnych występów na czasówkach, ze świecą szukać udanych występów w jego wykonaniu.
Jego niepowodzenia mają podłoże zdrowotne. Na początku roku zachorował na COVID-19. Później, z powodu problemów fizycznych musiał wycofać się z Paryż-Nicea, a następnie zrezygnować z kilku kolejnych wyścigów. Dodatkowo, krótko przed Tour de France po raz kolejny zachorował na Covid i choć udało mu się zdążyć na start Wielkiej Pętli, to jego przygotowania do wyścigu zostały zakłócone.
Od czasu najważniejszego etapowego wyścigu na świecie, wystartował w dwóch klasykach – Circuito de Getxo i Clasica San Sebastian. Obu nie ukończył i, jak się okazuje, właśnie w ten, niezbyt przyjemny, sposób zakończył sezon 2022.
– Niestety Maximilian nie był w stanie położyć odpowiednich fundamentów pod swoją formę, co sprawiło, że później nie był w stanie utrzymać stabilnego poziomu. Co chwila musiał radzić sobie z kilkoma problemami zdrowotnymi. Gdy już udało mu się pokazać klasę, jak choćby podczas Tour de Suisse, zaraz znów zdarzały się jakieś kraksy. Max po prostu potrzebuje teraz dłuższej przerwy, by w pełni odzyskać siły
– mówił jego szef – Ralph Denk.
Kiedy powinniśmy znowu zobaczyć Niemca na szosie? Już na początku kolejnego sezonu. Dyrektor BORA-hansgrohe zapowiedział bowiem, że Schachmann będzie szykowany do startu w Tour Down Under – styczniowym wyścigu, który, wszystko na to wskazuje, po długich perturbacjach, w końcu wróci do kolarskiego kalendarza.