La Vuelta

Przejażdżka ikonicznymi odcinkami hiszpańskiego wybrzeża trwa, a w czwartek wybór pada na andaluzyjskie Costa del Sol. Podczas 12. odcinka hiszpańskiego wielkiego touru, który jest drugim najdłuższym w tej edycji imprezy, kolarze przejadą przez mniejsze i większe nadmorskie kurorty, a na koniec spojrzą na nie z wysokości Peñas Blancas.

Dziś Vuelta a Espana serwuje uczestnikom i widzom odrobinę nostalgii. Cechujące się bardzo charakterystycznym profilem odcinki najpierw długo wijące się wzdłuż linii brzegowej, a następnie skręcające w głąb lądu, by zwieńczyć dzień wspinaczką, były kiedyś stałym punktem programów pierwszego i ostatniego wielkiego touru sezonu.

Trasa prowadząca przez andaluzyjskie kurorty będzie sentymentalną podróżą również dla tych, którzy w przeszłości spędzali letnie miesiące w tej części Półwyspu Iberyjskiego. Nie zabraknie największych hitów i kitów Costa del Sol, a więc Nerji, Rincon de la Victoria, Malagi, Marbelli i Estepony.

W ramach czwartkowego odcinka zawodnicy pokonają 192,7 kilometra i 3238 metrów przewyższenia, które niemal w całości skumulowane jest w drugiej części dystansu. Jedynym celem i wyzwaniem dnia, wyłączywszy bezpieczne przemieszczanie się pełnymi małej architektury drogowej ulicami nadmorskich miasteczek, jest wspinaczka na finałowy Peñas Blancas (19,0 km, śr. 6,7%).

Podjazd ten może być kojarzony ze zwycięstwem Loepolda Koeniga w barwach NetApp-Endura (2013), ale dziś kolarze wspinać się będą na jego inny wariant – wydłużony o blisko 4 kilometry. Choć poziom trudności wzniesienia jest bardzo umiarkowany i ogólnie sprzyja zawodnikom zdolnym generować dużą moc na dłuższych odcinkach, swoje piętno na wynikach odcisnąć może andaluzyjski upał i stopniowo narastające zmęczenie.

Oto, co na temat 12. etapu 77. edycji Vuelta a España napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 12, 1 września: Salobrena > Peñas Blancas. Estepona (192,7 km)

Czwartkowy etap Vuelty nie zawiera w sobie ani szczypty intrygi, kurortami andaluzyjskiego wybrzeża prowadząc wprost na finałowy Peñas Blancas (19,0 km, śr. 6,7%). Na 192,7 kilometrowej trasie nie zabraknie słynącej z obrazów Picassa i ton śmieci Malagi czy pełnej kuriozów Marbelli, gdzie rosyjscy oligarchowie trzymają w swoich rezydencjach żyrafy.

Pod względem rywalizacji sportowej jest to dzień o tyle skomplikowany, że podczas sennych i gorących dziesiątek kilometrów poprzedzających decydujący podjazd łatwo jest stracić czujność, a na trasie wiodącej przez nadmorskie miasteczka nie zabraknie niebezpiecznych elementów infrastruktury drogowej. Swoje żniwo zebrać też może wysokie tempo na odcinku bezpośrednio poprzedzającym wzniesienie i jego bardzo stromy początek. Warto zauważyć, że nie jest to ten sam wariant Peñas Blancas, na którym w 2013 roku zwyciężył Leopold Koenig.

Pogoda

Prognoza na czwartek zakłada lekkie zachmurzenie i temperaturę powietrza do 32 stopni Celsjusza. Rywalizacji ponownie towarzyszyć będzie wiatr, aż do finałowego podjazdu czołowy, jednak słabszy niż poprzedniego dnia.

Faworyci

Tegoroczna Vuelta była jak dotąd bardzo łaskawa dla harcowników, a choć brzmi to odrobinę makiawelicznie, koronawirus uszczuplający szeregi najsilniejszych drużyn akurat dla nich jest dobrą wiadomością. Kolarze Quick-Stepu już wcześniej nie byli szczególnie skuteczni w ściganiu ucieczki dnia, a teraz nie mają ku temu dostatecznie dobrego powodu, podczas gdy pozostałe ekipy teoretycznie powinny poczekać na lepszy moment do rzucenia Remco Evenepoelowi (Quick-Step Alpha Vinyl) wyzwania.

Samo zabranie się we właściwy odjazd będzie w czwartek trudną sztuką, bo płaski teren nie sprzyja oderwaniu się grupy silnych górali, jednak od czego ma się kolegów z drużyny?

Jay Vine (Alpecin-Deceuninck) zasłużenie wiezie koszulkę króla gór hiszpańskiego wielkiego touru i wiele wskazuje, że nie zaspokoił jeszcze swojego apetytu. Peñas Blancas na papierze powinien odpowiadać mu natomiast znacznie bardziej, niż kantabryjskie podjazdy pokonywane w ubiegłym tygodniu, co daje 26-letniemu szansę na odniesienie triumfu w blasku popołudniowego słońca.

W tego rodzaju terenie nietrudno jest też sobie wyobrazić wspólną akcję świetnie dysponowanego Freda Wrighta i Gino Mädera (Bahrain Victorious). Młody Szwajcar zaliczył wyraźny dołek pod koniec pierwszego tygodnia Vuelty, ale zazwyczaj bardzo dobrze znosi wysokie temperatury i znakomicie sprawdza się na długich podjazdach. Udział w odjeździe byłby dla niego szansą na odbudowanie swojej pozycji w klasyfikacji generalnej wyścigu.

Zainteresowani wybraniem się w górę szosy mogą być również Thymen Arensman (Team DSM), Louis Meintjes (Intermarche-Wanty-Gobert), Mark Padun, Rigoberto Uran (EF Education-EasyPost), Wilco Kelderman (Bora-hansgrohe), Luis Leon Sanchez (Bahrain Victorious), Sebastien Reichenbach (Groupama-FDJ), Rein Taaramae (Intermarche-Wanty-Gobert), Marc Soler (UAE Team Emirates), Karl Fredrik Hagen (Israel-Premier Tech) czy Jan Polanc (UAE Team Emirates).

 

Vuelta a España 2022: zapowiedź całego wyścigu
Vuelta a España 2022: plan transmisji telewizyjnych

Poprzedni artykułAssos Speed Club po raz pierwszy w Polsce!
Następny artykułGiro Della Lunigiana 2022: Michał Żelazowski wygrywa pierwszy etap!
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments