Choć na papierze nie wydawał się najszybszym zawodnikiem 5-osobowej grupy, która między sobą rozegrała finisz piątkowego etapu 77. edycji Vuelta a España, tym razem zadecydowały forma dnia i spryt. Właśnie nimi wykazał się Jesus Herrada (Cofidis), dając swoim rodakom kolejny powód do świętowania.
Dopiero w środę zakończył się dwuletni okres bez hiszpańskich zwycięstw w wielkich tourach, a do etapowego triumfu Marka Solera (UAE Team Emirates) w Bilbao Jesus Herrada zdążył już dołożyć kolejne, tym razem w Cistiernie.
Co ciekawe, młodszy z braci Herrada równie długo czekał na swój kolejny sukces w imprezie trzytygodniowej. Po raz ostatni wygrywał on właśnie podczas edycji Vuelty z 2019 roku, w której łupem Hiszpanów padły aż cztery odcinki za sprawą Angela Madrazo, Alejandro Valverde, Mikela Iturrii i wspomnianego kolarza Cofidisu.
To prawdziwe szaleństwo! Na 3 kilometry od mety stało się jasne, że nasza przewaga wystarczy, by dojechać do mety. Na ostatnim kilometrze musiałem być cierpliwy, podążałem za innymi. Wiedziałem, że w grupie znajdują się szybcy kolarze, ale wierzyłem w mój sprint. Walczyliśmy do samego końca i to mnie się udało,
– powiedział po zakończeniu 7. etapu 77. edycji Vuelta a España Jesus Herrada (Cofidis).
Na podjeździe musieliśmy naprawdę cisnąć. Współpraca układała się dobrze i dawaliśmy z siebie wszystko. Wiedzieliśmy, że w końcówce pomagać nam będzie wiatr. Po zwycięstwie Marka [Solera], Hiszpania ma swoje drugie zwycięstwo. Jesteśmy szczęśliwi. Jutro przed nami bardzo ciężki dzień, ale będziemy się delektować tym zwycięstwem,
– zakończył 32-latek z Kastylii-La Manchy.
Po rozegraniu siedmiu etapów, liderem 77. edycji Vuelta a España jest Remco Evenepoel (Quick-Step Alpha Vinyl). Drugi Rudy Molard (Groupama-FDJ) i trzeci Enric Mas (Movistar) tracą do niego odpowiednio 21 i 28 sekund.